– Nie ma zgody na próbę rozbiorów Opola – powiedział Gazecie Wyborczej Piotr Letachowicz z biura prasowego urzędu miasta. Posługując się tą samą retoryką powiedzmy: nigdy nie będzie zgody na anschluss i czas by mieszkańcy podopolaskich gmin wstali z kolan.
Opozycja chce nadzwyczajnej sesji rady miasta w sprawie korekty granic Opola.
Przypomnijmy: od pierwszego stycznia w granicach Opola znalazło się 12 sołectw z gmin Prószków, Dąbrowa, Komprachcie i Dobrzeń Wielki. Podczas mediacji doszło do rozmów w sprawie powrotu do gminy Dobrzeń Wielki trzech z nich – Borek, Brzezia i Świerkli oraz części Dobrzenia Małego. Strona miasta zapiera się, że takich rozmów nie było, ale wszystko wskazuje na to, że rozmawiano na ten temat bez błogosławieństwa Jakiego, a on żadnego ustępstwa nie akceptuje. Potwierdza to fakt, że miasto nie chce się zgodzić na zwolnienie mediatorki z zachowania tajemnicy negocjacji.
Najwyraźniej pod wpływem Jakiego mediacje zostały zerwane.
Opozycja w radzie miasta chce jednak nadzwyczajnej sesji na ten temat. Ma się ona odbyć w czwartek po południu po sesji absolutoryjnej. Z wnioskiem takim wystąpił klub radnych Mniejszości Niemieckiej.
W granicach miasta miałyby zostać z gminy Dobrzeń Wielki Czarnowąsy i Krzanowice. Do miasta miałaby także należeć Elektrownia Opole.
Radni Mniejszości Niemieckiej chcą by na temat takiego kompromisu wypowiedziała się cała rada. Według radnego Marcina Gambca takie rozwiązanie byłoby korzystne dla obydwu stron.
Jednak Ratusz nie chce słyszeć o takim rozwiązaniu.