W niedziele w 27. w Pielgrzymce Mniejszości Narodowych i Etnicznych na Górę św. Anny pójdą Romowie i Niemcy z diecezji opolskiej, a ponadto Ukraińcy, którzy znaleźli schronienie w naszym regionie po inwazji rosyjskiej na ich kraj.  

W tym roku w pielgrzymce, która corocznie odbywa się w pierwszą niedzielę czerwca, weźmie także udział kardynał Kurt Koch (szwajcarski duchowny – aut.), przewodniczący Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan, a od 3 czerwca doktor honoris causa Uniwersytetu Opolskiego.

Niemcy, Romowie i Ukraińcy będą modlić się i śpiewać w swoich językach

fot. UO

Kardynał Koch i ordynariusz opolski, ks. bp Andrzej Czaja będą przewodniczyć pielgrzymkowej mszy św. o godz. 11.

– Pielgrzymka jest skierowana na pojednanie, a w naszej diecezji są Romowie katolicy, reprezentują ich przedstawiciele m.in. z Kędzierzyna-Koźla, bo tam jest największe skupisko, oraz z Prudnika i Opola – mówi w rozmowie z Opowiecie.info ks. Marek Dziony, współorganizator pielgrzymki, zastępca wikariusza ds. mniejszości narodowych i etnicznych Diecezji Opolskiej. – Nie wiemy, jak odpowiedzą na nasze zaproszenie grupy z Ukrainy, a na ich obecności zależy kardynałowi Kochowi.

Ukraińcy są katolikami, ale większość z nich to greko-katolicy.

– Ta pielgrzymka może mieć więc wymiar ekumeniczny, oficjalnie nie otrzymaliśmy jednak informacji, żeby hierarcha greko-katolicki, czy prawosławny brali w pielgrzymce udział – mówi ks. Marek Dziony.

A jak się modlą uczestnicy pielgrzymki, jak śpiewają, kiedy mówią różnymi językami?

– „Ojcze nasz…” odmawiają wszyscy – mówi ksiądz ks. Marek Dziony. – Ale od samego początku, kiedy te pielgrzymki się odbywają, przygotowujemy „zeszyt” pielgrzymkowy, w którym wszystkie teksty są w języku polskim i niemieckim. Jest też kilka modlitw w języku romskim.

Romowie modlą się i śpiewają na tej pielgrzymce w swoim języku.

– Jest kilka pieśni, które są śpiewane na pielgrzymce na tą samą melodię, we wszystkich tych językach – dodaje ks. Marek Dziony. – Chodzi o to, żeby wszyscy mogli włączyć się w śpiew podczas liturgii. Ta pielgrzymka otwarta jest dla wszystkich i staramy się, żeby zawsze pojawił się jakiś akcent ekumeniczny.

Raz na kilka lat ta pielgrzymka przypada w Zesłanie Ducha Świętego.

– Niedziela zesłania Ducha Świętego dodaje dodatkowego wymiaru tej pielgrzymce – podkreśla ks. Marek Dziony. – Apostołowie, na których stąpił Duch Święty, mówili w różnych językach, tak, że pielgrzymi, którzy przybywali do Jerozolimy, ich rozumieli. Nasza pielgrzymka ma wymiar ekumeniczny, pojednawczy i językowy.

Ksiądz podkreśla, że Górny Śląsk słynie z bogactwa pieśni kościelnych we wszystkich językach, które tutaj występowały, czyli polskim, czeskim, niemieckim i dialekcie śląskim.

– W naszym regionie mieszały się różne kultury i różne języki, różne narody zawsze były u siebie – zaznacza zastępca wikariusza ds. mniejszości narodowych i etnicznych Diecezji Opolskiej. – I zawsze miały swój wkład w rozwój naszej kultury, która nie byłaby tym, czym jest dzisiaj, gdyby nie kultura czeska, niemiecka i polska. Nie możemy zapominać o Romach i o Żydach, którzy kształtowali Śląsk. I możemy czerpać z bogactwa wielu kultur, a także utożsamić każdą z tych kultur z osobna, nawet, jeśli nie znamy języka. Każdy ma swój wkład, niezależnie skąd pochodzi.

 

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.