Dziś (26 września) swoje 70 urodziny obchodzi mieszkanka Kup – Karina Michalczewska. Z tej okazji otrzymała niecodzienny prezent…
Syn solenizantki, Łukasz Michalczewski, wpadł na pomysł, by z okazji 70 urodzin mamy zorganizować dla niej przejażdżkę motorem z wózkiem bocznym. Skąd pomysł na taką niespodziankę?
Kiedy spotykaliśmy się i rozmawialiśmy wesoło w kuchni, często w radiu leciała piosenka „Oma na motorze” Mirosława Jędrowskiego, ulubionego wykonawcy naszej mamy. Jesteśmy bardzo weseli, dlatego często na spotkaniach rodzinnych dopisywał nam humor. Czasem siadałem na krześle, mówiłem siostrze „Siadaj do kosza! Jedziemy!” i udawaliśmy, że jedziemy motorem. Stało się to naszym rodzinnym żartem. Kiedyś też zbierałem antyki, a mojej mamie podobała się stara pilotka z tygrysim wzorem. Wpadłem więc na pomysł, żeby w końcu wykorzystać to zainteresowanie – mówi z uśmiechem Łukasz Michalczewski.
Dzieci solenizantki Kariny mieszkają w Niemczech. Aby spędzić z mamą wyjątkowy dzień, przejechały 1100 kilometrów. Tak duża odległość wiązała się też z pewnymi komplikacjami organizacyjnymi. Pierwsze problemy pojawiły się już w momencie zakupu odpowiedniej pilotki. Aby sekret nie wyszedł na jaw, dzieci Kariny, prosząc ją o obwód głowy, powiedziały, że dostanie od nich na urodziny… kapelusz.
Organizacja takiej niespodzianki nie była łatwa. Trudnym zadaniem okazało się znalezienie motoru z wózkiem bocznym. Wstawialiśmy ogłoszenia do gazety i do internetu, ale nie było efektów. Na szczęście dzięki pomocy mojej dobrej znajomej, której bardzo dziękuję, udało się wszystko zorganizować – wspomina Łukasz.
W dniu urodzin w domu Michalczewskich panowała wspaniała atmosfera. Krewni solenizantki z uśmiechem patrzyli, jak wchodzi do wózka przy motorze. Na twarzach organizatorów całego przedsięwzięcia widoczna była również ulga.
Wszystko musiało być bardzo dobrze zaplanowane. Martwiliśmy się, że pogoda nie dopisze, ale się udało. Jestem bardzo zadowolony, że wszystko poszło zgodnie z planem. Jeśli ktoś czegoś chce, można zrobić wszystko – podsumowuje syn.
Pomocą służył Stanisław Owsiak z Brzezia, który zabrał Karinę w rajd do Dobrzenia Wielkiego wyprodukowaną jeszcze w Czechosłowacji jawą 350 z 1983 r.
Kupiłem ten motor, kiedy byłem kawalerem. Wtedy nie było jeszcze kosza, został dołączony później. Mam dwa motory – tę jawę i młodszą, z 1991 r. Jestem też członkiem JAWA-ČEZET KLUB POLSKA – mówi Stanisław Owsiak.
A jak zareagowała solenizantka?
W ogóle nie spodziewałam się niespodzianki, myślałam, że to żarty. Co prawda prawo jazdy na motor mam, ale nie jeżdżę. Bardzo mi się podobało. Powtórzyłabym chętnie przejażdżkę, ale latem. Na pewno wtedy byłoby jeszcze przyjemniej – mówi Karina.
Warto jeszcze z wspomnieć, że solenizantka przekroczyła siedemdziesiątkę, ale tylko wiekową – jechała przepisowo.
Fot. Klaudia Gacka