Uniwersytecki Szpital Kliniczny w Opolu przedstawił w wtorek (1 października) swoje stanowisko w kwestii ewentualnej likwidacji SOR-u w Szpitalu Wojewódzkim przy ul. Katowickiej od lutego 2020 roku. – Czasem nawet nie mamy krzeseł dla pacjentów. Jak mielibyśmy przyjąć ich o połowę więcej? – pytali dziś przedstawiciele USK.

Czy pacjentów z SOR-u przy Katowickiej przyjmie USK? „Niewykonalne. Oddział trzeba utrzymać” [WIDEO]Zgodnie z najnowszymi doniesieniami medialnymi SOR szpitala przy ul. Katowickiej miałby zostać przemianowany na izbę przyjęć.

Z wnioskiem o zamianę i tym samym likwidację SOR-u zwróciła się do Narodowego Funduszu Zdrowia Renata Ruman-Dzido, dyrektor Szpitala Wojewódzkiego. Przesłanką do tego ma być niemożność spełnienia warunków określonych w rozporządzeniu ministra zdrowia.

Szpitalny Oddział Ratunkowy działający przy Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym przy ul. Witosa przyjmuje rocznie 55 tysięcy pacjentów – z tego po diagnozie i badaniach odsyłanych jest około 70 procent, a pozostali są przyjmowani na szpitalny oddział. Natomiast ten przy Katowickiej przyjmuje w tym czasie 25 tysięcy osób – około 20 tysięcy odsyła po badaniach.  

– Jeżeli dojdzie do takiej sytuacji, że tamten SOR zostanie zamknięty, to jego pacjenci przejdą do naszego szpitala. Oznacza to połowę więcej pacjentów do naszych obecnych możliwości, które już i tak są bardzo ograniczone – podkreśla Dariusz Madera, dyrektor USK.

– Trzeba rozmawiać i ustalić, co zrobić aby oddział ratunkowy przy Katowickiej wciąż funkcjonował, a nie nastawiać się na jego zamknięcie po wyjściu z założenia, że dzisiaj nie spełnia rozporządzenia. Na ten temat będę rozmawiał z marszałkiem Romanem Kolkiem odpowiedzialnym za Szpital Wojewódzki. Ten oddział musi zostać utrzymany – apelował.

Dyrektor podkreślił również, że z SOR-em z Katowickiej, szpital przy Witosa współpracuje 18 lat oraz przypominał o walce o jego utworzenie.

– Nie chodziło o inwestycję, ale o zabezpieczenie pacjentów. Opole jest w centrum województwa, więc to tu trafiają pacjenci z powiatu opolskiego do dwóch oddziałów ratunkowych. Do naszego szpitala dodatkowo przywozi się pacjentów z całego województwa, ponieważ mamy centrum urazowe. Nie można zakładać, że to się uda połączyć – apelował szef USK.

Co się stanie po likwidacji oddziału przy Katowickiej?

O tym, co by się stało gdyby jednak SOR z Katowickiej został definitywnie zamknięty przestrzegał Krzysztof Tomsza, kierownik SOR-u przy Witosa.

– Już dziś ilość miejsc jest niewystarczalna – podkreślał lek. med. Krzysztof Tomsza. – Niejednokrotnie lekarz dyżurny oddziału ratunkowego dzwoni do lekarza koordynatora informując, że nie mamy pacjentów, gdzie położyć, a co dopiero, gdzie sadzać. Prosimy wtedy by koordynator poinformował Opolskie Ratownictwo Medyczne aby poszkodowanych z karetek kierować do innych szpitali, bo nie jesteśmy w stanie sprostać zadaniu. Gdy pacjentów przybędzie, to sytuacja zagraża bezpieczeństwu. Nie mamy możliwości lokalowych ani personalnych.

Przedstawiciele USK podkreślali dziś, że rozbudowa SOR-u przy Witosa ma znaczenie głównie organizacyjne oraz powstało wokół niej wiele medialnego szumu.

Rozbudowa SOR-u przy Witosa. Czego dotyczy?

– To, że nasz oddział powiększy się trzykrotnie jest nieprawdą – mówi kierownik SOR-u. – Postawiony zostanie dodatkowy budynek, dwukondygnacyjny z pokojami dla lekarzy, którzy wcześniej odpoczywali w różnych częściach szpitala oraz salą obserwacyjną dla pacjentów i dwoma gabinetami – internistycznym i kardiologiczny. Dotąd lekarze przyjmowali pacjentów w jednym gabinecie nie zapewniając komfortu ani pacjentom, ani sobie.

Te prace mają się zakończyć w pierwszym kwartale 2020 roku.

– Teraz często dzieci leżą wspólnie z dorosłymi, więc gdy pacjenci się mieszają pojawia się wiele niebezpieczeństw, łącznie z historiami epidemiologicznymi. Rozbudowa jest po to by sprostać zadaniu, które wykonujemy już teraz z ledwością. Jesteśmy przeciążeni, zmęczeni fizycznie i psychiczne.

O tym, że przyjęcie kolejnych 25 tysięcy pacjentów to zadanie niemożliwe do spełnienia mówił również doktor Andrzej Kucharski, dyrektor ds. lecznictwa w USK.

– To absolutnie niemożliwe – mówił z naciskiem. – Mówiąc kolokwialnie, nie jesteśmy w stanie fizycznie „ogarnąć” tych pacjentów. Oczekiwanie na udzielenie pomocy poważnie się wydłuży, nie wiem, czy w takiej sytuacji wszyscy zdążą do lekarza – mówił doktor Andrzej Kucharski.

– Na SOR trafia dużo osób z banalnymi dolegliwościami, ale też ciężko chorych, którzy wymagają szybkiej diagnostyki i akcji terapeutycznej. W takim tłumie zaczniemy gubić tych, którzy pomocy potrzebują pilnie – uciął.

Fot. Anna Konopka

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarka, redaktor wydania miesięcznika Opowiecie.info. Wcześniej związana przez 10 lat z Nową Trybuną Opolską w Opolu. Pisze o tym, czym żyje miasto, z naciskiem na kulturę. Fanka artystów i muzyków, brzmień pod każdą postacią oraz twórczych inicjatyw. Lubi dużo rozmawiać. W wolnym czasie jeździ na koncerty i festiwale, czyta książki i ogląda filmy – dość często o mafii.