Nie wszystkim opolanom odpowiada organizacja corocznego Pikniku Rodzinnego w zabytkowym parku Nadodrzańskim. Mieszkańcy Pasieki zwracają uwagę na towarzyszący imprezie hałas, wzmożony ruch samochodów w parku i zadeptywanie cennego przyrodniczo terenu. 

– Ten park jest ostoją zieleni, ptactwa i wszelkiego dobrobytu biologicznego w środku Opola – podkreśla pan Arkadiusz. – Tymczasem wjeżdża tu ciężki sprzęt i dziesiątki samochodów. A to przy okazji budowy nowego mostu, a to organizacji imprezy plenerowej. W efekcie ta ostoja jest po prostu niszczona. Ludziom, którzy tu mieszkają i którym zależy na tym miejscu ciężko patrzeć na dewastację parku.

Opolanie zwracają uwagę, że park Nadodrzański jako pozostałość po lasach grądowych i łęgowych powinien być oazą ciszy, odpoczynku, zieleni i starodrzewia. – Żyją tu przecież rzadkie i zagrożone gatunki, które świadczą o bogactwie dzikiego życia w tym miejscu i powinny być szczególnie chronione. Wiele osób to rozumie i korzysta z tej oazy zieleni z szacunkiem, nie rozjeżdżając trawy samochodami i nie płosząc zwierząt – zauważa pani Janina.

– My możemy znieść taką imprezę w sąsiedztwie przez kilka godzin, jednak hałas płoszy żyjące w parku zwierzęta, a przecież trwa sezon lęgowy – dodaje pan Jarosław.

Mieszkańcy Pasieki podkreślają, że nie chodzi im o sam Piknik Rodzinny, ale organizację imprezy na terenie zabytkowego parku. I wskazują, ich zdaniem, dogodniejsze miejsca na lokalizację corocznego festynu. Choćby park 800-lecia, który posiada infrastrukturę przystosowaną do organizowania tego typu imprez.

– Jest tam parking, są liczne miejsca parkingowe wzdłuż ulicy dojazdowej. Tymczasem samochody ubijają systemy korzeniowe drzew w zabytkowym parku – mówi pani Barbara, która w południowej części Pasieki mieszka od urodzenia. – Rozumiem, że w czasie upałów bujny drzewostan parku Nadodrzańskiego zapewnia komfort uczestnikom pikniku. W przeciwieństwie do sadzonek z parku 800-lecia. Mamy standardy wszechogarniającej betonozy na placach w centrum miasta, a jak „pikniki” to wśród drzew i w cieniu. Po co więc były wycinane drzewa w centrum miasta i budowane te wszystkie betonowe place z przeznaczeniem pod imprezy miejskie? Gdzie tu sens, gdzie logika? Może chodzi o to, że na betonowych placach po prostu nie da się wytrzymać, szczególnie w czasie upałów?

Zabytkowy park Nadodrzański to nie tylko zielone płuca Opola, ale też unikat przyrodniczy i ostatnia ostoja dzikiego życia w mieście.

Do tematu wrócimy.

Fot. Anna Plewa

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze