Piast Strzelce Op. – Swornica Czarnowąsy 2:2. Ścisło: „Zremisowaliśmy na własne życzenie”

© Tomasz Chabior

Swornica Czarnowąsy nie zrewanżowała się Piastowi Strzelce Opolskie za porażkę w samej końcówce 1/16 finału Wojewódzkiego Pucharu Polski. Wręcz przeciwnie – w podobnym stylu co w sierpniu, dała rywalowi doprowadzić do remisu. Mecz rozegrano w ramach 11. kolejki IV ligi w sobotę, 7 października.

– Uważam, że powinniśmy wygrać ten mecz. Byliśmy lepszym zespołem, ale niestety popełniliśmy dwa błędy, które kosztowały nas utratę dwóch punktów – mówi Wojciech Ścisło, trener Swornicy.

Pierwszą bramkę w spotkaniu zdobyli strzelczanie. W 18. min w niekorzystnej sytuacji znalazł się Sowiński, który postanowił oddać strzał z boku pola karnego. Niefortunnie zachował się bramkarz Swornicy – Dominik Klisz – i ku zaskoczeniu wielu osób piłka wpadła do siatki.

– Po tej bramce to my kreowaliśmy grę, tworzyliśmy sytuacje i próbowaliśmy zagrozić rywalom. Mieliśmy wiele okazji, ale byliśmy nieskuteczni – mówi Ścisło.

Jedne z groźniejszych akcji kończyli Sikorski i Ścisło. Ten pierwszy, po dośrodkowaniu z boku, uderzył z 3 metrów głową ponad bramką, a drugi – trafił obok słupka.

Tuż przed przerwą w polu karnym został sfaulowany Babanskyh. Arbiter podyktował „jedenastkę”, którą na gola zamienił Ścisło. – Doprowadziliśmy do remisu i drugą połowę zaczynaliśmy od zera. Chcieliśmy, przede wszystkim, grać o zwycięstwo. Stwarzaliśmy kolejne sytuacje, zagrażaliśmy przeciwnikowi pod jego bramką, aż wyszliśmy na prowadzenie – mówi kapitan.

Prostopadłą piłkę w pole karne zagrał Ścisło, gdzie otrzymał ją Ptak, który pokonał bramkarza znajdując się z nim w sytuacji „sam na sam”. Po tej bramce Swornica cofnęła się na swoją połowę, a Piast atakował zagrywając długie piłki w kierunku pola karnego. Właśnie w ten sposób piłkarze ze Strzelec Opolskich zdobyli bramkę, którą odebrali „Sworze” wygraną. W 85. min Klisza pokonał Dzikamai Gwaze.

Mimo wszystko Swornica tworzyła kolejne okazje… i kolejne zaprzepaszczała. Po wyrównaniu przez gospodarzy, podopieczni Wojciecha Ścisły mieli dwie stuprocentowe okazje. W pierwszej Babnskyh przelobował bramkarza głową, piłka odbiła się od poprzeczki i niecelnie dobił Ptak. Później Grabowski minął obrońcę i strzelił prosto w bramkarza.

– Czujemy niedosyt. Nie dość, że nie wykorzystaliśmy kilku stuprocentowych sytuacji, to jeszcze straciliśmy bramki po własnych błędach. Zremisowaliśmy na własne życzenie – podsumowuje Wojciech Ścisło.

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

W dziennikarstwie od 9 lat, w fotografii o rok krócej. Miłośnik narciarstwa, karate i siatkówki, spośród których nie uprawia tylko trzeciej z dyscyplin. Przez całe życie poświęca się sportowi, choć w Opowiecie.info zajmuje się też innymi tematami. W wolnym czasie fotografuje krajobrazy, szczególnie podczas podróży, które tak bardzo kocha.