Sen z powiek spędza rodzicom dwudziestomiesięcznej Marty jak dojadą w tym czasie do Wiednia. Wiadomo, obostrzenia związane z pandemią. W tej chwili zaświadczenia po zrobieniu testu ważne są 48 godzin. A jaka będzie sytuacja za niemal miesiąc? Tego nikt nie wie. Zrobią jednak wszystko, by do operacji doszło.

Pierwsza operacja Marty już 2 grudnia w Wiedniu. A co dalej?

„Urodzenie i wychowanie dziecka z niepełnosprawnością jest wielkim aktem rodzicielskiej miłości ze strony każdej matki, każdego rodzica […]. Będę domagał się od rządu i parlamentu znalezienia dodatkowych środków na zapewnienie takim osobom pomocy o charakterze finansowym, medycznym, psychologicznym oraz prawnym.” – stwierdził 30 października prezydent Andrzej Duda.

Ale na pomoc państwa rodzice Marty liczyć nie mogą. Wiadomo jak traktuje się u nas niepełnosprawnych. Nie jest to tajemnica także dla rządzących. Najlepszym dowodem jest ta właśnie wypowiedź prezydenta.

Marta urodziła się z wrodzonymi stopami końsko – szpotawymi, obustronnym zwichnięciem stawów biodrowych i obniżonym napięciem mięśniowym (tzw. wiotkość mięśni).

Pierwsza operacja Marty już 2 grudnia w Wiedniu. A co dalej?

– Jeździliśmy z Martą do lekarzy w Warszawie i Poznaniu ale dopiero w Wiedniu postawiono pełną diagnozę – opowiada mama dziewczynki Sabina Piotrowska. -Tu w Polsce, skupiali się jedynie na stopach, a sprawa jest daleko bardziej skomplikowana. Dlatego zdecydowaliśmy się na Wiedeń.

Kiedy Marta skończyła miesiąc rozpoczęto tam leczenie stóp. Polegało ono na zakładaniu serii gipsów, które wyprostowały stópki, a następnie na noszeniu przez dziewczynkę butów ortopedycznych w celu utrzymania prawidłowej pozycji stóp. Rodzice wierzą, że decyzja o podjęciu leczenia była najlepszą z możliwych i w tej chwili myślą, że córeczki stopy są pod dobrą opieką. To nie koniec, bo po operacji stóp dziecko czeka jeszcze bardzo kosztowna operacja bioderek.

Pierwsza operacja Marty już 2 grudnia w Wiedniu. A co dalej?

Lekarze uważają, że Marta nabierze złych nawyków chodzenia i będzie miała problem ze stabilnym poruszaniem się w przyszłości, szybko dojdzie do zwyrodnienia stawów biodrowych, dlatego operacje trzeba miedzy osiemnasty m miesiącem a drugim rokiem życia – opowiada mama Marty. – Ona w tej chwili pełza i siedzi. Staramy się zupełnie inaczej niż inni rodzice, żeby jej nie pionizować.

– Pierwsza operacja to koszt około 30 tysięcy euro  – mówi Miłosz Piotrowski, ojciec. Badania genetyczne, pełnopłatne ok. 6000 zł, specjalne buty, które trzeba zmieniać co roku lub nawet dwa razy, bo dziecko rośnie 2300 zł, do tego dochodzi rehabilitacja, gorset stabilizujący, który będzie nosiła. Koszty są ogromne . Dzięki pomocy rodziny cudem dajemy radę. Ale jeszcze pod koniec grudnia Martę czeka druga operacja, bioderek, i tu już jest bardzo krucho z pieniędzmi.

Rodzice Marty zwracają się z apelem o pomoc finansową, która by ich wspomogła w leczeniu córki. Martusia jest podopieczną Fundacji Dom Rodzinnej Rehabilitacji Dzieci z Porażeniem Mózgowym w Opolu. Wszelkie darowizny można kierować na konto fundacji: 02 1020 3668 0000 5102 0010 2996, koniecznie z dopiskiem Marta Piotrowska.
Można także przekazać 1% podatku na rzecz Marty KRS 0000186434, w rubryce cel szczegółowy: nr 754/P Marta Piotrowska.

Pierwsza operacja Marty już 2 grudnia w Wiedniu. A co dalej?

Fot. melonik

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarz, publicysta, dokumentalista (radio, tv, prasa) znany z niekonwencjonalnych nakryć głowy i czerwonych butów. Interesuje się głównie historią, ale w związku z aktualną sytuacją społeczno-polityczną jest to głównie historia wycinanych drzew i betonowanych placów miejskich. Ma już 65 lat, ale jego ojciec dożył 102. Uważa więc, że niejedno jeszcze przed nim.