Lewica postanowiła zagłosować w Sejmie tak samo jak PiS w sprawie Krajowego Planu Odbudowy. Dla wielu wyborców to sytuacja nie do zaakceptowania i nie dlatego, że to partie z przeciwległych biegunów. Nie do przyjęcia, bo uważają, że PiS niszczy demokrację, łamie prawo i akceptuje etaty dla rodzin w spółkach skarbu państwa.

Po rozmowach liderów Lewicy z PiS szczególnie zawrzało wśród aktywistów Strajku Kobiet, bitych poturbowanych przez policję podczas demonstracji. Liderzy tego ruchu postawili Lewicy 24-godzinne ultimatum, żądając od niej wycofania się z porozumienia z premierem Morawieckim.

Opowiecie.info chciało uzyskać komentarz w tej sprawie od opolskiej posłanki Lewicy, Marceliny Zawiszy z partii Razem, ale do chwili publikacji tekstu nie udało nam się uzyskać jej wypowiedzi.

Zwolennikiem porozumienia z PiS był Włodzimierzem Czarzasty, lider Lewicy, któremu zarzuca się, że negocjując z Mateuszem Morawieckim zdewastował możliwość działania całej opozycji. Natomiast wielu wyborców i sympatyków Lewicy nie kryje zaskoczenia, pamiętając, jak Czarzasty został poturbowany na demonstracji przez policję.

– Teraz to tak może prosto wyglądać, ale patrząc długofalowo i wsparcie finansowe, które polska gospodarka otrzyma, nie mam takiego przekonania – mówi Opowiecie.info Piotr Woźniak, lider opolskiego SLD. – Pieniądze są na stole, a z jakichś powodów nie chce ich wziąć Solidarna Polska, chcąc się pozycjonować na prawo od PiS, które będzie słabło w dłuższej perspektywie. Ale czy to oznacza, że mamy na złość odmrozić sobie uszy, bo Ziobro chce być drugim PiS-em?

Problem nie dotyczy jednak tego, że Koalicja Obywatelska lub PSL nie chcą unijnych pieniędzy, ale obaw dotyczących późniejszego nieuczciwego podziału funduszy unijnych przez PiS. Nie są to obawy bezpodstawne, o czym można się było przekonać, kiedy niedawno pieniądze z Funduszu Inwestycji Lokalnych płynęły w zdecydowanej większości tylko do samorządów popierających partię rządzącą.

Piotr Woźniak przekonuje jednak, iż jednym z warunków Lewicy postawionych PiS jest powołanie komitetu monitorującego wydatki tych funduszy, na co rząd się zgodził. Jednak póki co to tylko słowa, które dla PiS niekoniecznie muszą coś znaczyć, co partia Jarosława Kaczyńskiego już wielokrotnie pokazała.

– Trudno napisać ustawę w jeden dzień, poza tym będą głosowania pośrednie o przyznawaniu różnych transz tych pieniędzy – twierdzi Piotr Woźniak. – Uważam, że w takim komitecie monitorującym powinni być przedstawiciele wszystkich partii opozycyjnych, żeby to nie stało się funduszem wyborczym PiS. I jeżeli to będzie tak zrealizowane, to Lewica będzie głosować za takim rozwiązaniem. Włodzimierz Czarzasty wielokrotnie mówił, że jeżeli nie, to będzie głosował przeciw.

Woźniak dodaje, iż bezpodstawne są oskarżenia, że Lewica porzuciła opozycję i dogaduje się z PiS. Jak zaznacza, podobnie było dwie dekady temu, kiedy twierdzono, że lewica obierze kurs na Moskwę i nie będzie chciała przyłączyć Polski do państw zachodu. A stało się odwrotnie.

– To Miler z Cimoszewiczem podpisywali traktat akcesyjny z UE, więc nie po to weszliśmy do Unii Europejskiej, żeby nie korzystać z tych pieniędzy, bo tak chce środowisko Platformy Obywatelskie – dodaje lider opolskiego SLD.

Wielu obserwatorów sceny politycznej w ostatniej decyzji Lewicy, a szczególnie Włodzimierza Czarzastego, upatruje jednak drugiego dna. Uważają oni, że Lewica rzuciła PiS koło ratunkowe, bo nie chce przedterminowych wyborów, licząc, że przez dwa najbliższe lata znacznie podwyższy swoje notowania.

– Ja uważam, że im szybciej wybory, tym lepiej, bo każdy dzień rządów PiS zbliża nas do gorszych czasów, a nie lepszych, patrząc na wskaźniki makroekonomiczne – stwierdza Piotr Woźniak. – Tego więc nie rozumiem, że na stole były chyba dwukrotnie propozycje Jarosława Gowina przejścia na stronę opozycji, a lewica to zablokowała. Nie jestem w stanie tego zrozumieć, ale nie jestem posłem. Bo jeśli ktoś rzuca wicepremierostwem i przechodzi z propozycją przejścia, to takie coś się przyjmuje. Celem partii opozycyjnej jest przejęcie władzy, a jeśli jest na stole, to się bierze.

Piotr Woźniak uważa, że gdyby to Platforma Obywatelska dogadała się z PiS w sprawie unijnego funduszu, to byłyby inne komentarze.

– Borys Budka odtrąbiłby sukces, ale teraz Platforma może zapomnieć o byciu liderem opozycji – stwierdza.

Tyle, że elektorat Lewicy jest mocno niezadowolony z decyzji swoich liderów i część wyborców już zapowiada, że za konszachty z PiS nie zagłosuje na partię Włodzimierza Czarzastego.

– Zobaczymy w sondażach za dwa, trzy miesiące – Piotr Wożniak nie traci optymizmu. – Wyborcy PiS widząc, że ta partia nie radzi sobie w sensie gospodarczym, przejdzie do Lewicy. I to da nam kilka punktów procentowych.

Tyle, że to na razie wróżenie z fusów. Pożyjemy, zobaczymy, kto zyska na układach Lewicy z PiS, a kto straci.

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.