Rzuty karne rozstrzygnęły finał Pucharu Polski na szczeblu wojewódzkim. W ten sposób Polonia Nysa pokonała Stal Brzeg.
Kibice, którzy przyjechali na stadion w Chrząstowicach pod Opolem w regulaminowym czasie gry nie zobaczyli żadnej bramki. Choć strategia obu ekip opierała się na silnej defensywie, w całym meczu mogło paść mnóstwo bramek. Zawodziła jednak celność, a między słupkami dobrze spisywali się obaj bramkarze.
– Mieliśmy swoje sytuacje, ale ich nie wykorzystaliśmy. Moim zdaniem graliśmy lepiej i powinniśmy to rozstrzygnąć w ciągu 90 minut. Dlatego jest czego żałować – przyznał Dawid Kamiński, zawodnik Stali. – Chcieliśmy wygrać, ale to przeciwnik cieszy się ze zwycięstwa. Pozostaje mu pogratulować!
Pierwszy gol padł dopiero w dogrywce. Kilka minut po rozpoczęciu jej pierwszej części brzeżanie mieli rzut rożny. Do dośrodkowania wyskoczył Marcin Borycka, który posłał piłkę do bramki głową. Nysanie zareagowali błyskawicznie i już po chwili gola z rzutu karnego zdobył Adam Setla.
W drugiej połowie dogrywki wynik nie zmienił się i potrzebny był konkurs rzutów karnych. Piłkarze Polonii wykorzystali cztery „jedenastki”, a zawodnicy Stali o jedną mniej i to właśnie ona zaważyła nad ich przegraną. Natomiast Polonii wynik 6-5 w rzutach karnych dał zwycięstwo w Wojewódzkim Pucharze Polski.
– Grało się ciężko i nikt nie chciał się wychylać. Przyjechaliśmy tu po zwycięstwo i wygraliśmy – mówił po meczu Adam Setla, piłkarz Polonii. – Dla nas najważniejsze jest to, że potrafiliśmy sobie poradzić z takim rywalem, jak Stal. To jeden z lepszych przeciwników, z którymi ostatnio graliśmy. Brzeżanie to nie jest jakaś anonimowa drużyna, tylko solidny trzecioligowiec.
Po meczu na płycie stadionu odbyła się dekoracja. Najpierw swoje symboliczne trofea odebrali sędziowie, później Stal Brzeg, a na końcu puchar wznieśli zwycięzcy z Nysy.
Polonia wygrywając finał wojewódzki otrzymała 40 tys. złotych i zakwalifikowała się do centralnego Pucharu Polski. 15 sierpnia zagra u siebie z Górnikiem Łęczna, czyli beniaminkiem Fortuna 1 Ligi.