Fundacja Pomocy Dzieciom i Rodzinie Horyzont oraz Regionalne Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Opolu organizują 5 kwietnia, od godziny 11 do 17, zbiórkę krwi pod opolskim ratuszem.

Fundacja prowadzi dwie świetlice w Opolu, Oazę i Narnię, znane już z szerokiej działalności, wspierającej nie tylko dzieci, ale całe rodziny. W Oazie jest 12 dzieci z Ukrainy, niektóre od wielu lat.

– Inne pojawiły się niedawno i cały czas pojawiają się nowe – mówi Wojciech Zabrocki, prezes Fundacji Pomocy Dzieciom i Rodzinie Horyzont. – Giną ich rodacy i przyjaciele, rozmawiam o tym z dziećmi i ich rodzicami codziennie. Współodczuwamy razem z nimi ten dramat, a pomysłodawczynią i inicjatorką akcji zbiórki krwi dla walczących w obronie Ukrainy jest Ania.

13-letnia Ania Bilovol pochodzi z miejscowości Sumy na wschodzie Ukrainy, oblężonej i stale ostrzeliwanej przez Rosjan. Ania jest członkiem Młodzieżowej Rady Miasta Opola, zasiada w niej w Komisji ds. Równego Traktowania.

24 lutego, kiedy Rosja dokonała inwazji na Ukrainę, Opowiecie.info rozmawiało 13-letnia Anią. To było w dniu poprzedzającym powszechną mobilizacją na Ukrainie, kiedy mężczyzn w wieku od 18 do 60 roku życia powoływano do armii. Wtedy już wiele z tych dzieci wiedziało, że ich ojcowie i bracia idą na wojnę.

– Rozmawiałam z moją przyjaciółką z Odessy, schodzą do bunkra, bo samoloty cały czas latają nad miastem – mówiła wówczas Opowiecie.info Ania Bilovol.

Wtedy rozmiaru ofiar i zniszczeń w wyniku bestialskiej napaści Rosji na Ukrainę nie przewidywano. Wiemy też teraz, jak bardzo jest potrzebna krew walczącym Ukraińcom oraz cywilnym ofiarom tej wojny.

Partnerem akcji jest Urząd Miasta Opole, Uniwersytet Opolski oraz Młodzieżowa Rada Miasta Opola.

 

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.