Związkowcy porozumieli się w zarządem województwa opolskiego w sprawie podwyżek płac. Ogłoszone w ubiegłym tygodniu, wymagały niewielkiej korekty. Wyrównanie zostanie wypłacone od września, a nie od października.
Ogłoszone w ubiegłym tygodniu podwyżki płac nie satysfakcjonowały zrzeszonych w Solidarności pracowników kultury. Choć wcześniej zarząd województwa z podwyżkami zwlekał, teraz niezwłocznie podjął rozmowy ze związkowcami. Okazało się że propozycje nie odbiegają znacznie od tego, czego chcą pracownicy.
Marszałek Andrzej Buła zaznaczył, że zarząd zdaje sobie sprawę z niskich płac w kulturze, a obecna zwłoka wynikła z powodu szczegółowej analizy tematu, którą przedłużyły pandemia i okres urlopowy.
– Chcieliśmy znaleźć pewien uniwersalizm podejścia do wynagrodzeń, polegający na tym, że przeznaczamy pulę na wynagrodzenia na etat w dyspozycji zarządu i druga część wynagrodzenia do dyspozycji dyrektora i związków zawodowych – mówił dziś na wspólnej konferencji prasowej ze związkowcami. – Sytuacja finansowa województwa pozwala żebyśmy tę regulację przeprowadzili od pierwszego września a nie od pierwszego października. Umówiliśmy się na początek marca na kolejne rozmowy w sprawie płac – dodał marszałek Buła.
Przedstawiciel Zarządu Regionu NSZZ Solidarność Grzegorz Adamczyk zaznaczył, że najważniejszym elementem placówek kultury są ludzie. – Nasze rozmowy pokazały, ze potrafimy się dogadać w sprawie podwyżek – mówił. – Pracownicy nie mogą myśleć o tym, że im zabraknie pieniędzy do pierwszego. Ważne jest, żeby marszałek i wicemarszałek uczestniczyli w rozmowach z dyrektorami już przy szczegółowym podziale tych pieniędzy. Wiemy, że duże środki poszły na instytucje, ale nie szły obok tego pieniądze dla ludzi – przyznał Adamczyk.
– Każdy pracownik dostanie minimum 210 złotych do podstawy – przybliżał szczegóły Adamczyk. Kolejne pieniądze – od 190 do 300 złotych – podzielą dyrektorzy sześciu jednostek podległych urzędowi marszałkowskiemu.
– Są pracownicy, którzy zarabiają 7 tysięcy i tacy którzy zarabiają 2.800 – mówił wicemarszałek Zbigniew Kubalańca. – Jeżeli taka jest wola związków zawodowych, to ci którzy zarabiają powyżej czterech tysięcy nie dostana żadnej podwyżki a wszystkie te pieniądze przekażemy osobom zarabiającym poniżej 4 tysięcy. To zależy czy chcemy, aby każdy pracownik tych instytucji zarabiał tyle samo, na przykład 4200, czy, jak w normalnej firmie, nowy pracownik na początku 3000-3200 złotych, a osoba z dużym stażem, doświadczeniem oraz dorobkiem naukowym ma kwotę adekwatnie większą. Ja jestem zwolennikiem tego drugiego podejścia – kończył wicemarszałek/
Kwestia minimum 4000 dla każdego pracownika będzie tematem rozmów w marcu przyszłego roku.
Fot. melonik