Urodziły się w Klinicznym Centrum Ginekologii, Położnictwa i Neonatologii w Opolu. Dzieci przyszły na świat 19 lutego po godz. 13.00.  Zarówno mama, jak i noworodki czują się dobrze.

Pani Natalia i pan Łukasz, rodzice nowo narodzonych trojaczków, mieszkają w powiecie nyskim. Mają już jednego synka o imieniu Ziemowit, dla którego starali się o rodzeństwo, choć nie planowali od razu trójki.

– O tym, że powinniśmy się przygotować na narodziny trojga dzieci, dowiedzieliśmy się bardzo wcześnie, ponieważ już w siódmym tygodniu ciąży – mówi pani Natalia. – Mimo, że było to dla nas ogromne zaskoczenie, ponieważ nie mamy w rodzinie ani jednego przypadku ciąży mnogiej, to bardzo się ucieszyliśmy. Ciąża przebiegała zupełnie inaczej niż przy pierwszym dziecku, zdecydowanie było mi trudniej, wymagała też częstszych badań  i konsultacji lekarskich, ale jest to również niesamowite uczucie. Miałam świadomość, jak dzieci są ułożone  w brzuchu, więc zawsze też wiedziałam, które aktualnie rusza się lub kopie.

19 lutego, po ukończeniu 32. tygodnia ciąży, na świat przyszły Anastazja (waga  1700 g), Karola (1640 g) oraz Jaśminę (1760 g).

– Kliniczne Centrum jako jedyne na Opolszczyźnie zapewnia opiekę perinatalną na najwyższym, czyli III poziomie, co m.in. oznacza, że do nas kierowana jest zdecydowana większość pań z ciążą zagrożoną przedwczesnym urodzeniem oraz z ciążą mnogą – mówi Małgorzata Sobel, dyrektor Klinicznego Centrum w Opolu. – Wszystkie porody poniżej 32. tygodnia ciąży odbywają się w naszym szpitalu. Mimo to zawsze narodziny trojaczków są u nas dużym wydarzeniem, do którego musimy się przygotować logistycznie. Przy porodzie uczestniczył zespół składający się z ginekologów, neonatologów, anestezjologa, położnych i pielęgniarek, łącznie około 20 osób. Każdy realizował swoje zadanie, aby poród odbył się sprawnie i bezpiecznie zarówno dla mamy, jak i dzieci. Cieszymy się, że już kolejne trojaczki urodziły się właśnie u nas.

– Statystycznie ciąże trojacze zdarzają się bardzo rzadko, raz na 6 700 ciąż – podkreśla dr Marek Chowaniec, kierujący oddziałem ginekologiczno–położniczym. – Zgodnie  z rekomendacjami Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego, ze względu na bezpieczeństwo dzieci ciąża trojacza powinna być rozwiązana po zakończeniu 32. tygodnia ciąży. W tym konkretnym przypadku poród poprzez cesarskie cięcie odbył się po zakończeniu 32. tygodnia ciąży i 4 dni. Każde z dzieci rozwijało się w osobnym worku owodniowym.

Po operacji wykonanej przez lekarzy ginekologów, noworodki zostały przekazane pod opiekę lekarzy neonatologów.

– Stan dzieci jest dobry – mówi dr Anna Chirowska–Adamczyk, kierująca oddziałem neonatologicznym. – Trzeba jednak pamiętać, że urodziły się przed terminem, zatem  z pewnością pod naszą opieką  zostaną jeszcze jakiś czas, tzn. do osiągnięcia odpowiedniej masy ciała i do uzyskania umiejętności picia przez smoczek.

Na Opolszczyźnie trojaczki rodzą się średnio raz w roku. Tak było 2018 i 2020 roku, natomiast w 2019 roku porody trojaczków opolscy lekarze odbierali dwukrotnie.

Znacznie częstsze są porody bliźniacze – w 2020 r. było ich 54, w 2019 r. – 74, natomiast w 2018 r. – 80.

Dwukrotnie urodziły się u nas czworaczki – w 2010 r. oraz w 2018 r. , natomiast w 1995 roku –  pięcioraczki.

W Klinicznym Centrum w Opolu co roku rodzi się około 3 tysięcy dzieci.

Potrójne szczęście. Pierwsze w tym roku trojaczki na Opolszczyźnie

 

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.