Ratownik medyczny wyjął dziecko z muszli klozetowej, jego główka była wciśnięta w odpływ. Nie dawało już żadnych oznak życia. Sabina W. powiedziała, że wypadło z niej dwie godziny wcześniej.

25-letnia Sabina W. z Gierałtowic spod Kędzierzyna-Koźla odpowiada za zabójstwo synka. Stanęła przed Sądem Okręgowym w Opolu. Nie przyznaje się do winy, odmówiła też składania zeznań. Wcześniej natomiast opisała przebieg zdarzeń podczas przesłuchań w prokuraturze.

27 czerwca 2019 roku Sabina W. obudziła się z silnym bólem brzucha. Zaczęła obficie krwawić. Podczas zeznań w prokuraturze stwierdziła, iż myślała, że dostała okresu. Przekonywała, że nie wiedziała, iż jest w ciąży, choć przyznała, że miała wzdęty brzuch. Poszła do toalety i wtedy, jak twierdzi, wypadł z niej noworodek. Ponieważ szumiało jej w głowie, nie usłyszała płaczu dziecka. Nie wiedziała, co się z nią dzieje i dlatego nie wyciągnęła noworodka z muszli. Czuła się tak źle, że wezwała pogotowie, jako powód wezwania zgłosiła poronienie.

Z relacji ratowników, którzy przyjechali na wezwanie, wynika, iż Sabina W. powiedziała, że była w szóstym miesiącu ciąży. Na ich pytanie, gdzie jest dziecko, kobieta odpowiedziała, że w toalecie.

Sabina W. mieszkała z partnerem, który tuż przed tym, zanim jego partnerka urodziła w toalecie, pojechał do pracy. On również twierdzi, iż nie wiedział, że Sabina W. była w ciąży.

– Z naszego postępowania wynika, że dziecko urodziło się żywe i oddychało – mówi prokurator Stanisław Bar, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Opolu. – Na pewno było zdolne do życia pozapłodowego. Stąd możemy mówić o zabójstwie.

Biegli powołani w trakcie śledztwa do zbadania poczytalności podejrzanej wskazali, że miała ograniczoną zdolność rozpoznania znaczenia swojego postępowania, jak również pokierowania nim.

– Ta okoliczność uprawnia sąd do nadzwyczajnego złagodzenia kary. Uprawnia, ale nie nakłada obowiązku na sąd – wyjaśnia prokurator Stanisław Bar. – Jednak jak w tym wypadku będzie, przekonamy się pod koniec tego postępowania.

Sabinie W. grozi od 8 lat a nawet dożywocie.

– Z zastrzeżeniem, że sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary – dodaje prokurator Bar. – Wówczas mówimy o przedziale od 2 lat i 8 miesięcy do 7 lat i 11 miesięcy. Nadzwyczajne złagodzenie kary polega na wymierzeniu kary poniżej dolnej granicy ustawowego zagrożenia, ale nie niższej w przypadku zbrodni niż jedna trzecia. Tutaj nie przyjęto kwalifikacji dzieciobójstwa, a pozbawienia życia dziecka w okresie porodu i jego przebiegu. Rozstrzygająca była opinia biegłych psychiatrów o zmniejszonej poczytalności. Kobieta pozostawiła dziecko w takiej sytuacji, która prowadziła je wprost do śmierci.

 

 

 

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.