Radni miasta Opola niejednogłośnie (wstrzymali się Radni Klubu PO, przeciwny był głos Radnego z Mniejszości Niemieckiej) podjęli uchwałę o powiększeniu granic miasta.
Zaznaczyć należy, że decyzja została podjęta, bez zapozania się ze szczegółami wniosku, który ma zostać przedstawiony wojewodzie.
Na wstępie obrad poseł Witold Zembaczyński z Nowoczesnej zaapelował o wzięcie pod uwagę nie tylko aspektu ekonomicznego, ale i zdania mieszkańców.
W trakcie prezentacji stwierdzono, że wszystkie badania przeprowadzane dla ratusza wskazywały na akceptację tego pomysłu, co rozmija się z prawdą.
W całej dyskusji nie było ani jednego głosu, który mówił o negatywnym wpływie tego pomysłu dla miejscowości, które nie zostaną włączone.
Próba porównania zasobności gminy Dobrzeń do jednej z najbiedniejszych gmin w Polsce było brakiem kompetencji i brakiem znajomości infrastruktury w danym terenie, której utrzymanie w dotychczasowym zakresie będzie niemożliwe.
Insynuowanie przez jedną z radnych, że osoby głosujące przeciw planowi powiększenia Opola, są przeciwnikami silnej stolicy było typową zagrywką polityczną, która miała utwierdzić radnych w ich wyborze.
„Nie róbcie tego w wielki czwartek, poczekajcie z tą uchwałą” – apelował do radnych Opola Gerard Kasprzak, przedstawiciel sołectw, które miasto chce wchłonąć.
Radni jednak go nie posłuchali i niebawem proces zmiany granic stolicy regionu może przerodzić się w falę protestów i niepotrzebnych antagonizmów.