Na Opolszczyźnie przybywa wyznawców prawosławia, to m.in. przybysze z Ukrainy, Rosji i Mołdawii. Wielu z nich wybierając Opolszczyznę jako miejsce pracy, ściąga potem rodzinę i  kupują tu mieszkania. Inni przebywają w naszym regionie czasowo, ale podczas wielomiesięcznego zazwyczaj pobytu nie tylko pracują, ale prowadzą u nas normalne życie i mają swoje potrzeby. Także duchowe.

Z myślą o nich sześć lat temu zbudowano cerkiew w Kędzierzynie-Koźlu. Teraz w Opolu na stałe lub czasowo jest, jak się szacuje, od 15 do 20 tysięcy Ukraińców, więc wyznawcy prawosławia chcieliby, żeby świątynia powstała w tym mieście. Nie wszyscy są zbyt pobożni, ale, podobnie jak katolicy, przy okazji świąt, ślubów, chrzcin, pogrzebów, czy poświęceń samochodów pragną pójść do swojej świątyni.

– I przy okazji różnych trudnych sytuacji życiowych, których po przyjeździe nie brakuje, potrzebujemy pójść do batiuszki (popa) – przyznaje pani Irina z Opola.

– Potrzebna jest opieka – mówi lakonicznie ksiądz mitrat Stanisław Strach, proboszcz prawosławnej parafii w Kędzierzynie-Koźlu, jedynej na Opolszczyźnie.

Na razie wyznawcy prawosławia korzystają z gościnności parafii rzymsko-katolickiej Piotra i Pawła w Opolu, gdzie odbywają się prawosławne uroczystości i nabożeństwa. Ale to jednak nie to samo, co swoja cerkiew, bo np. już prawosławne chrzciny możliwe są tylko w Kędzierzynie-Koźlu, bo tam jedynie są warunki, by zgodnie z rytuałem i tradycją ochrzcić dziecko. To dlatego, że podczas chrztu zanurza się dziecko całkowicie w wodzie, a nie polewa się mu główkę, jak w przypadku katolików.

– Dlatego bardzo czekamy na swoją świątynię – mówią wyznawcy prawosławia w Opolu.

Prawosławni żyją w przyjaźni z katolikami. Widać to szczególnie po młodych ludziach ze wschodu studiujących w Opolu. Wielu z nich obchodzi święta ze swoimi katolickimi polskimi przyjaciółmi. Czyli dwa razy mają święta, raz katolickie, a potem prawosławne. Bo wtedy, gdy katolicy obchodzili Trzech Króli, zgodnie z kalendarzem juliańskim wyznawcy prawosławia obchodzą Wigilię Bożego Narodzenia. Kiedy katolicy kończyli święta Bożego Narodzenia niedzielą Chrztu Pańskiego – 10 stycznia, to prawosławni, osiem dni później, ponownie siadali do wigilii z postem, by celebrować, to samo święto.

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.