Z dr Wiesławą Błudzin, ordynator oddziału zakaźnego w Szpitalu Wojewódzkim w Opolu oraz konsultantem wojewódzkim do spraw chorób zakaźnych, rozmawia Jolanta Jasińska-Mrukot

– Ostatnio, w kontekście pandemii koronawirusa, dużo mówi się o odporności stadnej. Co to jest?

– O odporności stadnej, np. w przypadku stada bizonów, żeby użyć obrazowego porównania, mówimy wtedy, kiedy każdy osobnik w takim stadzie może się czuć bezpiecznie. Takiej odporności stadnej nabywamy, kiedy minimum 80 proc. osób zostaje zaszczepionych. Wtedy w takim „stadzie” pozostali, którzy z różnych przyczyn nie mogą być zaszczepieni – bo są np.  przeciwskazania – mogą czuć się bezpiecznie, gdyż odporność zbiorowa je chroni. W takiej grupie wirus czy bakteria trudno się rozprzestrzeniania.

– Czy w przypadku koronawirusa jest podobnie?

– Niestety, jeszcze nie wiemy, na jak długo nabrali tej odporności ci, którzy już chorowali. Czy to będą trzy miesiące, czy może dłużej. U każdego zresztą będzie to przebiegało inaczej. Badania są w toku. I tak nauka wie już dużo więcej, niż na samym początku epidemii. A kiedy już pojawi się szczepionka, to trudno powiedzieć, czy da ona odporność na rok, a może na dwa. Bo wirus może zmutować, tak, jak w przypadku wirusa grypy.

– Mówiąc o odporności stadnej, mamy na uwadze społeczeństwo, które zostało zaszczepione?

To może być odporność nabyta po przechorowaniu, ale też odporność wynikająca ze szczepienia. Teraz na przykład mamy 94 proc. populacji dzieci uodpornionych na te choroby, przeciwko którym są u nas obowiązkowe szczepienia. Mamy więc mamy dobrą odporność. Jeżeli chodzi o koronawirusa, mamy przekonanie, że ludzie przechorują i nabędą tej odporności podczas pierwszej, a potem drugiej fali zachorowań. Ale na jak długo nabędą odporności, tego nie wiemy. W medycynie wszystko jest prawdopodobne, ale nigdy na sto procent. Czekamy wszyscy na szczepionkę, która musi być bezpieczna, skuteczna, powszechna, jednorazowa i tania.

– Teraz patrzymy na Szwecję jak na takie laboratorium, bo kiedy my byliśmy w lockdownie, to oni korzystali z życia bez ograniczeń, licząc na uodpornienie się społeczeństwa. Poza tym słyszymy, że nawet nie chronią tak jak my i inne państwa skandynawskie swoich seniorów.

– Ale oczekiwanej odporności nie nabyli. To była taka strategia ich rządu i rzeczywiście seniorów nie chronili przed zakażeniami, a ta śmiertelność u nich była wyższa. Tyle, że ze Szwecji ciągle płynie wiele sprzecznych informacji.

– A teraz i u nas wszyscy czują się na luzie

Bo oswoiliśmy się z niebezpieczeństwem, bo jeśli długo trwa niebezpieczeństwo, a my się nie zaraziliśmy, ani nikt z naszego otoczenia, to zaczynamy czuć się bezpiecznie. Nie można jednak tak luzować, trzeba nadal zachowywać dystans społeczny, maseczki w pomieszczeniach i mycie rąk. I jeszcze raz mycie rąk, bo żaden płyn dezynfekujący nie zastąpi wody z mydłem. I jeśli można wykluczyć imprezy, to je wykluczmy, bo przecież statystyki pokazują, co się po nich dzieje. Słyszę też różne teorie spiskowe typu, że wirus w ogóle nie istnieje, tymczasem zdarza się, że i młodzi chorują i nie tylko starsi mogą umrzeć. Dlatego wszyscy powinni sobie to brać do serca.

– To kiedy będzie szczepionka, jak pani szacuje?

– Trwają intensywne prace, więc miejmy nadzieję, że za kilka miesięcy. Cały świat na nią czeka, bo konsekwencje epidemii dotykają różnych aspektów życia. Podkreślam jednak, że od nas samych też wiele zależy, czy uchronimy się przed koronawirusem. Przestrzeganie tych podstawowych zaleceń sanitarnych naprawdę daje duże efekty.

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.