Z Tomaszem Kostusiem, opolskim posłem Koalicji Obywatelskiej rozmawia Jolanta Jasińska-Mrukot

– Jest epidemia, grozi nam potężny kryzys, tymczasem rząd i posłowie PiS zajmują się głównie wyborami, a teraz wypłynął jeszcze projekt nowelizacji ustawy antyaborcyjnej. Przeciętny obywatel przestaje to rozumieć.

– Mamy chaos, bałagan legislacyjny. Nadal nie są przygotowane propozycje działań dla tych, którzy pomocy potrzebują natychmiast. Natychmiast potrzebuje jej służba zdrowia,  przedsiębiorcy. Na pomoc czekają pracownicy i pracodawcy, a państwo zajmuje się polityką. To jest źródłem chaosu i ten kryzys z każdym dniem się pogłębia.

– W innych krajach rządy radzą sobie z pakietami antykryzysowymi. Dlaczego to u nas nie wychodzi?

– Dzisiaj premier i ministrowie, zamiast szukać rozwiązań, po trupach chcą zrealizować cel, którym jest przedłużenie kadencji Andrzeja Dudy. Przez ostatnie pięć lat PiS powtarzał, że to, co ich odróżnia od pozostałych rządów, to wrażliwość na głosy Polaków. Mieli się wsłuchiwać w głosy Polek i Polaków. Tymczasem badania opinii społecznej pokazują, że 80-90 procent Polaków jest przeciwnych majowym wyborom. Przecież wszyscy to wiedzą, że zmagamy się z największym kryzysem po 1945 roku.

– Patrząc jednak na niektóre sondaże popularności obecnego prezydenta można odnieść wrażenie, że nie jesteśmy w kryzysie.

– Służba zdrowia, handel, cała organizacja życia dowodzi, że jesteśmy w ogromnym kryzysie. Ale do wielu ludzi dociera też zafałszowany obraz z mediów publicznych, który pokazuje, że wszystko jest jak w najlepszym porządku, a rząd robi więcej niż razem wzięte wszystkie państwa UE. Że strumień pieniędzy płynie do służby zdrowia i przedsiębiorstw, a przedsiębiorcy mogą spać spokojnie. Ten przekaz mówi, że pieniędzy jest dość i nie ma potrzeby ogłaszania stanu wyjątkowego, stanu klęski żywiołowej, i możemy przeprowadzić spokojnie wybory. Ten przekaz jest wyjątkowo kłamliwy i niebezpieczny, bo daje fałszywe poczucie bezpieczeństwa.

– Dlaczego ten maj, a nie np. jesień, kiedy już być może epidemia się skończy i wybory będą bezpieczne dla ludzi?

Teraz jest dla nich ostatnia szansa, by te wybory wygrać. By prezydent Andrzej Duda mógł nadal pełnić rolę takiego notariusza politycznego PiS. Bez Senatu i bez prezydenta PiS nie będzie w stanie rządzić. Dlatego za wszelką cenę, narażając zdrowie i życie Polaków, prą do tego, by te wybory majowe zorganizować.

– Czyli wybory w maju są przesądzone?

– Ale nie 10 maja, bo Senat pracując nad ustawą o wyborach korespondencyjnych wykorzysta swoje ustawowe 30 dni. Natomiast 17 maja jest jak najbardziej prawdopodobnym terminem wyborów, o takim scenariuszu w kuluarach sejmowych mówi się bardzo głośno. To jest szalony pomysł, który bezpośrednio naraża życie i zdrowie  Polaków.

– Dlaczego pan uważa, że to ostatnia szansa dla PiS? Sondaże tego nie pokazują.

– Jednak poparcie dla PiS z każdym dniem słabnie, mimo, że ludzie doświadczają tego zakłamania i hipokryzji. Telewizja publiczna, radio publiczne, media prawicowe, te ich gazety, Telewizji Trwam, radio Maryja, wszystkie te media zniekształcają rzeczywistość. Przedstawiają, że rząd dba o Polaków, że panuje nad sytuacją i w swoich działaniach wyprzedza inne państwa. Że przeznaczamy gigantyczną kwotę 220 mld złotych, czyli 10 proc. PKB, na walkę z koronawirusem. A to jest kłamstwo. Nadchodzi potężny kryzys, 250 tys. firm ogłosiło upadłość, według wstępnych badań wychodzi, że z końcem roku będziemy mieli 2 miliony bezrobotnych. To są oficjalne komunikaty ekspertów zajmujących się analizą rynków pracy, a nie są to słowa Donalda Tuska. O tym mówiła też obecna minister pracy. A skandalem jest to, że rząd nie chce się zgodzić na wprowadzenie stanu klęski żywiołowej, choć wszystkie przesłanki, by go ogłosić, są spełnione.

– Jakie to przesłanki?

– Jeżeli szkoły, teatry, kina i biblioteki są zamknięte, rząd pracuje zdalnie, kiedy każdego dnia jeżdżą wozy policyjne, albo wozy wojsk obrony terytorialnej i przez megafony nawołują, żeby nie wychodzić z domu, to czy nie jest to sytuacja wyjątkowa? Na dodatek minister zdrowia mówi nam, że za chwilę będziemy mieli szczyt zachorowań, więc w tej sytuacji mówienie o wyborach to szaleństwo. Stan wyjątkowy daje rządowi specjalne narzędzia, by skutecznie walczyć z koronawirusem. Wtedy państwo funkcjonuje w specjalnych rygorach, ale tylko po to, żeby skutecznie pomagać. Jednak rząd udaje, że nic się nie dzieje.

– To dlaczego PiS nie chce stanu wyjątkowego?

– PiS boi się stanu wyjątkowego jak diabeł święconej wody, ponieważ to automatycznie przesuwa termin wyborów. Mówienie, że to pogrąży finanse państwa, bo będą specjalne odszkodowania, to bzdura. To reguluje ustawa, to można zmienić. Ale myślę, że PiS wprowadzi w końcu stan klęski żywiołowej, tyle, że po wyborach. Dla nich ważne są stanowiska. Zrobią wszystko, by utrzymać władzę.

– W ustawie o korespondencyjnym głosowaniu zostaną pogwałcone cztery zasady demokratycznych wyborów, mówiących, że mają być równe, bezpośrednie, powszechne i tajne.

– To jest parcie do wyjścia z Unii Europejskiej. Źle się stało, że Sejm przyjął propozycję korespondencyjnego głosowania, dające pani marszałek możliwość przesunięcia terminu wyborów. To idzie w stronę dyktatury i wyjście Polski z kręgu państw demokratycznych. To jest najgorszy z możliwych scenariuszy. Wierzę w mądrość Polaków, w jakiś elementarny propaństwowe myślenie przynajmniej części polityków PiS. Dzisiaj musimy zrobić wszystko, by to szaleństwo zatrzymać.

– A co z rzeczą najważniejszą, czyli Tarczą Antykryzysową?

– To potworek legislacyjny, tam jest jakieś 150 stron, a do tego jest instrukcja obsługi, która liczy 170 stron. Rząd mówi o 220 mld złotych, ale jak je się tak „wyciśnie”, to zostanie niewiele. W większości beneficjentami tej „Tarczy” będą banki, a premier Morawiecki to do niedawna bankier… Przedsiębiorcy otrzymują z tego ochłapy i to tylko ci, którzy są zaliczani do mikroprzedsiębiorstw, zatrudniający do 9 pracowników. W tej Tarczy Antykryzysowej zapomniano o małych, średnich i dużych przedsiębiorcach. Myśmy zgłosili cały szereg uwag i poprawek, dotyczących wsparcia dla przedsiębiorców, nie dzieląc na małych i dużych. My byśmy biurokrację wyeliminowali.

– To ile firm z tego skorzystało?

– W Polsce jest 2,5 mln firm, a z pomocy skorzystało 260 tysięcy. 86 proc. firm w Polsce do tej pory w ogóle nie dostało żadnego wsparcia, bo według PiS do takiej pomocy się nie kwalifikuje. Tutaj jest rozbieżność pomiędzy autentyczną potrzebą, a pomocą. Tarcza okazała się fikcją.  Spotykamy się z zarzutami, że głosowaliśmy, a zostaliśmy wpędzeni w pułapkę. Od początku przedstawialiśmy propozycje, które już dawno wprowadzili Niemcy, Francuzi, Czesi, na które czekają nasi przedsiębiorcy i polska służba zdrowia.

– Ale rząd uparcie przekonuje, że daje 220 miliardów.

– A się pytam, gdzie są te pieniądze, bo faktyczna pomoc to jest 10, może 20 mld zł, a pozostałych pieniędzy nie ma. To jest zabieg pijarowski. Tam jest duży strumień pieniędzy, który płynie do banków, a nie do przedsiębiorców. Banki będą miały ulgi, udzielając kredytów dla przedsiębiorców poszkodowanych przez sytuację epidemiczną. A tutaj trzeba realnie wspierać branżę budowlaną, turystyczną, usługową, handlową, rolnikom, wszystkim, którzy tej pomocy potrzebują, ale nie bankom, na Boga!

– PiS twierdzi, że nie ma takich pieniędzy, jakie chciałaby dać przedsiębiorcom opozycja.

– Powinni wyzwolić się z megalomanii. Rząd jeszcze niedawno mówił, że bez względu na krytykę opozycji będzie realizował za kilkadziesiąt miliardów złotych szalony projekt centralnego portu komunikacyjnego, chce realizować przekop Mierzei Wiślanej, będzie realizował program badań kosmicznych, budowy dronów, samochodów elektrycznych. Takie pomysły całkowicie oderwane od rzeczywistości trzeba wrzucić do kosza, by pomóc przedsiębiorcom. Bo te pieniądze są zapisane w budżecie. A budżet kancelarii premiera i budżet kancelarii prezydenta jest prawie czterokrotnie większy niż budżet premiera sprzed 2015 roku. Do tego ten bizantyjski przepych… Mamy najwięcej ministrów i wiceministrów w całej Unii Europejskiej. Skoro szukamy oszczędności, to proszę, jest gdzie.

– Rząd chyba da coś więcej, bo pojawił się projekt Tarczy Antykryzysowej 2

– Posłowie teraz ją omawiają, ale historia się powtarza. Zgłaszamy cały szereg propozycji i rozwiązań, które odbiurokratyzowałyby i przyspieszyłyby przekazywanie pieniędzy przedsiębiorcom. Mówimy o zasiłkach opiekuńczych dla rodziców do 15 roku życia, mówimy o zwiększeniu środków na ochronę zdrowia, mówimy o umorzeniach w PIT i CIT, ale nikt nas nie słucha. Wnioskujemy od samego początku o 20 mld zł na opiekę zdrowotną, m.in. na mobilne laboratoria, na testy dla wszystkich, ale szczególnie dla środowiska medycznego. Nasze poprawki lądują w koszu. A rząd zajmuje się takimi poprawkami, jak przesunięciem terminu wyborów do władz Polskiego Związku Łowiectwa, rozwiązaniami dla operatorów telefonii komórkowych, nasiennictwa, podatkiem od bitcoinów. Tymczasem za chwilę miliony bezrobotnych będą się rejestrowały w urzędach pracy i wtedy rząd poniesie gigantyczne koszty. Ale PiS tego nie rozumie.

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.