Janusz Maćkowiak: Czy podziela Pan pogląd, że zapowiadana reforma szkolnictwa wyższego to przykład dobrze przygotowanego rządowego projektu, który uporządkuje, a nie jeszcze bardziej skomplikuje system prawny szkolnictwa wyższego?

Prof. Marek Masnyk: Nowa konstytucja szkolnictwa wyższego konsultowana była długo – ponad 500 dni. Wszystkie szkoły wyższe się do tej debaty włączyły, my także. Nareszcie w jednej ustawie będą wszystkie akty prawne normujące pracę uczelni wyższych. Najważniejsze w tym projekcie jest to, że chronione będą uczelnie w mniejszych miejscowościach takich jak np. Opole, Zielona Góra. Dla nas jest to szczególnie ważne, ponieważ znajdujemy się miedzy Katowicami i Wrocławiem. Ustawa zacznie być wdrażana w 2018, ale tak na dobre zacznie działać dopiero w 2026 roku. Mamy 8 lat na spokojne dostosowanie zapisów prawa do akademickiej rzeczywistości. Na początek musimy opracować Statut Uczelni – to jest podstawa .

JM: Co się Panu w tych propozycjach resortu podoba, a z czego należałoby zrezygnować?

MM: Dziś jedno pytanie mnie nurtuje, mianowicie ile wolności będzie w tej ustawie? Pojawiały się podczas konsultacji obawy, że zagrożona zostanie autonomia uczelni wyższej, że będzie sterowana centralnie, że zostanie upolityczniona. Ale jak Pan wie, to jest projekt, a proces legislacji jest jeszcze bardzo długi, więc poczekajmy na końcowy efekt.

JM. Przed nami inauguracja nowego roku akademickiego w Uniwersytecie Opolskim. Oczkiem w głowie władz uczelni jest wydział lekarski, który rozpoczyna pierwszy rok działalności. Czy utworzenie tego wydziału to był dobry pomysł, czy nie odbije się  negatywnie na innych kierunkach uniwersyteckich?

MM: Nie, absolutnie nie. Wydział lekarski to jedno oczko, drugie to pomologia prószkowska. Collegium Medicum to inwestycja za 44 mln zł. Pomologia, to kolejne  44 miliony. Jak widać Uniwersytet to wciąż wielki plac budowy.

JM:Pomologia to kierunki przyrodnicze?

MM: Rolnictwo, choć inwestycje w Prószkowie rozpoczniemy dopiero w styczniu 2018 roku, to już mamy chętnych na ten kierunek.

JM: Wróćmy do kierunku lekarskiego czy to był dobry pomysł? Uczelnia przecież  nie ma tradycji w kształceniu lekarzy? Nie ma kadry naukowej?

MM: To była bardzo dobra decyzja dla uczelni, miasta i regionu. Nie mamy tradycji to prawda, ale ktoś musi zacząć. Wojewódzkie Centrum Medyczne jest już naszym wydziałem, zmieniło nazwę, jest już Klinicznym Szpitalem – zmienia swoja strukturę. Zajęcia zaczną się tam odbywać dopiero na trzecim roku studiów. Mamy więc czas by skompletować kadrę.

JM: Kandydatów na lekarzy nie brakuje?

MM: Zgłosiło się blisko 2 tysiące kandydatów. Z tego 60 osób przyjęliśmy na studia stacjonarne i 40 studentów na studia płatne. W sumie na wydziale lekarskim studia rozpocznie sto osób.

JM: Jednym z argumentów uruchomienia studiów lekarskich w Opolu, jest ogromny deficyt lekarzy. Samorządy, wnosząc swój wkład finansowy liczą, że absolwenci podejmą pracę w gminnych ośrodkach zdrowia. Ale przecież nie ma żadnych gwarancji, że lekarz z dyplomem Uniwersytetu Opolskiego podejmie pracę np. w Gogolinie.

MM: To prawda wkład finansowy opolskich samorządów to 4 miliony zł. Ale liczyliśmy na więcej. Ubolewam, że są gminy i powiaty, które nie odpowiedziały na nasz apel o wsparcie, ale nic nie jest jeszcze stracone. Co do gwarancji. Nikt ich nie da. Ale zakładam, że jakaś część opolan przyjętych na ten wydział, zostanie tu na  Opolszczyźnie i będzie ten zawód wykonywać na miejscu.

JM: Dziękuję za rozmowę.

Nowy wydział lekarski na Uniwersytecie Opolskim

Foto:Janusz Maćkowiak

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Zawsze Pewnie, Zawsze Konkretnie