W Biskupicach pod Byczyną w najbliższą sobotę i niedzielę, po dwuletniej przerwie, odbędzie się Międzynarodowy Turniej Rycerski. Już w piątek do grodu rycerskiego pod Byczyną zaczną ściągać białogłowy i rycerze. Pod lasem powstanie obozowisko namiotów, takie, jak rozbijano przed wiekami.

Rycerstwo. Pójdą w szranki, inni w tany i skosztują jadła średniowiecznego

fot. „Gród”

– Międzynarodowy Turniej Rycerski ma charakter historyczny, w tym roku z zachowaniem reżimu sanitarnego – podkreśla Andrzej „Efendi” Kościuk, prezes spółdzielni socjalnej „Gród”, która włada grodem i organizuje z Opolskim Bractwem Rycerskim turniej. – Bardzo dużo ludzi do mnie dzwoni z całej Polski, z tego, co wiem, to w pobliskich hotelach miejsca są już zajęte.

W minionych latach na turniej przyjeżdżali rycerze z Niemiec, Austrii, Białorusi, Włoch, Anglii, Rosji, Słowenii, Chorwacji, Węgier, Litwy i Łotwy. W tym roku aż takiej reprezentacji międzynarodowej nie będzie, bo o ile niektórzy mogliby wyjechać, to powrót do swojego kraju już nie byłby taki oczywisty z powodu obostrzeń epidemicznych.

Będą cztery areny i na każdej coś się będzie działo. W sobotę wystąpią dwa zespoły, Łemkowie z Lubelszczyzny, a drugi zespół zagra muzykę irlandzką. Jak mówią organizatorzy, przy tej muzyce zawsze ludzie ruszają w tany.

– Bo nie da się przy niej siedzieć, a prawdziwie historyczną muzyką zaprezentuje zespół „Żniwa”, który wystąpi w niedzielę – podkreśla kasztelan Andrzej Kościuk.

Podczas walki rycerskiej żadne przepisy nie obowiązują.

– Wygrywa ten, który utrzyma się na nogach – mówi Andrzej Kościuk. – A wolno walczyć wszystkim, bo może to być topór, halabarda, byleby przeciwnika powalić na ziemię. Walka będzie do ostatniego tchu, bo rycerz lubi się przed białogłową popisać.

Jak przed wiekami, turniej nie może obyć się bez wielkiego jarmarku rzemiosła średniowiecznego. Będzie 60 kramów, w tym jubilerów, szewców średniowiecznych, garncarzy, płatnerzy, tkaczek. Jak można usłyszeć od organizatorów, to pasjonaci parający się rzemiosłem, którzy np. w przypadku jubilerów potrafią np. bursztyn, czy inne kamienie oprawiać narzędziami średniowiecznymi.

Przy tak wielkiej imprezie nie zabraknie też jadła i trunków średniowiecznych. Zapraszają w sobotę czerwca od godziny 10 do 22. Tego dnia odbędzie się m.in. Turniej „Miecz i Tarcza” z udziałem najlepszych rycerzy oraz turniej pocztów rycerski, trzech przeciwko trzem. Będzie też turniej łuczniczy, pchnięcia kulą, konkurs trunków, zielarski, dla białogłów konkurs na najpiękniejszy wianek z kwiatów polnych oraz gra miejska „Skarb Kasztelana”. Natomiast w niedzielę na uczestników atrakcje czekają od godziny 12.00 do 16.00. Impreza jest biletowana.

Czy ten turniej można nazwać dyscypliną sportową?

– Teraz już tak, jest utworzona liga „Bitwa narodów”, w walkach rycerskich startują zawodnicy ze Stanów Zjednoczonych, Kanady, Izraela – mówi Andrzej Kościuk. – Już cały świat bawi się w rycerstwo.

I to wszystko wyszło z Byczyny, kiedy w 2007 roku na zaproszenie Andrzeja Kościuka zaproszono na turniej mistrza świata z Rosji, Mikołowa i Labika z Ukrainy.

– Przez trzy lata był organizowany w grodzie puchar Europy – opowiada Kościuk. – Ale odeszliśmy od tego, bo myśmy poszli w rycerstwo, a oni w stronę typowo sportową.

 

 

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.