Początek szczepień medyków w szpitalach węzłowych trwa. Jak na razie, przede wszystkim zatrudnionych tam medyków, ale będą tam też szczepieni pracownicy administracji, znajdujący się także w grupie „0”,  oraz personel medyczny spoza szpitali, np. farmaceuci, pracownicy przychodni, czy stomatolodzy.

W poniedziałek w rozmowie z Opowiecie.info w trzech szpitalach – Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Opolu, MSWiA w Opolu oraz covidowym szpitalu w Kędzierzynie-Koźlu – podkreślano, że pozostali, np. pracownicy administracyjni będą szczepieni już w dalszej kolejności.

Do Polski trafiło dotąd 670 tys. szczepionek, ale jak na razie wykorzystano ponad 50 tysięcy. Dzieląc to przez dwa (bo każdy musi otrzymać dwie dawki), można więc tą ilością zaszczepić jeszcze ponad 300 tysięcy osób.

Nie ma jeszcze harmonogramu, jak będą szczepione osoby spoza grupy „0”, czyli seniorzy oraz wszyscy pozostali. Zaszczepieni poza kolejką znani aktorzy stali się tematem zastępczym, bo można odnieść wrażenie, jakby szczepionek miało zabraknąć, tymczasem tematem numer jeden powinien być harmonogram dalszych szczepień.

Nie jest tajemnicą, że dla szpitali szczepienie to ogromne przedsięwzięcie, a to dlatego, że szczepionka musi być wykorzystana w ciągu pięciu dni od chwili rozmrożenia. Natomiast w jednej fiolce jest 5-6 dawek szczepionki, które muszą być wykorzystane w ciągu dwóch godzin od otwarcia.

– Dla mnie bezpieczeństwo personelu szpitala jest najważniejsze i od nich rozpoczęliśmy szczepienia – podkreśla Jarosław Kończyło, dyrektor szpitala w Kędzierzynie-Koźlu. – Już w marcu staliśmy się szpitalem covidowym. Szczepienie personelu medycznego chcielibyśmy zakończyć w tym tygodniu. Personel niemedyczny szpitala też może się szczepić, sam się zaszczepiłem, chcąc dać przykład. Także personel medyczny podmiotów leczniczych naszego powiatu w tej pierwszej fazie.

Dyrektor przyznaje, że pojawiają się „okienka”, co oznacza, że danego dnia z jakichś przyczyn nie pojawia się tyle osób, ile jest szczepionek, a to pozwala na zapisywanie innych osób.

– Szczepimy wtedy osoby z podmiotów, które funkcjonują w ramach naszej lokalizacji – wyjaśnia dyrektor. – To np. Polsko-Amerykańska Klinika Serca, Helimed, czy firma outsourcingowa zajmująca się sprzątaniem część z nich zostało dzisiaj zaszczepionych. Dzisiaj też po pojawieniu się kilku „okienek” skontaktowaliśmy się z sanepidem i z panią dyrektor ustaliliśmy, że osiem osób od nich mogło się zaszczepić. Proszę więc mi wierzyć, że w grupie „zero” są osoby, które spokojnie możemy szczepić, a w ekstremalnej sytuacji kogoś z rodziny personelu szpitala. Już wiemy, że gdyby ktoś wypadł, to są w gotowości takie osoby.

Jarosław Kończyło mówi, że szpital zwiększył ilość zamówionych szczepionek sześciokrotnie i zadeklarował zaszczepienie 540 osób, na co ma cztery dni.

– Będą to pracownicy szpitala, podmiotów medycznych, pracownicy stacji sanepidu lub awaryjnie ktoś z rodziny – dodaje. – Nie zamierzamy zapraszać nikogo spoza tej grupy „0”.

W wytycznych NFZ jest m.in. punkt, który mówi, że szczepić można też osoby z „firm współpracujących” z placówką medyczną. Jak to można zdefiniować?

-To są firmy współpracujące ze szpitalem np. pracownie diagnostyczne Helimed – wyjaśnia w ich przypadku Jarosław Kończyło. – Od dziś szczepimy jeszcze w trzech innych punktach, które nam pozwalają zaszczepić inne osoby niemedyczne.

Punkty powstały w Koźlu, przy ulicy 24 kwietnia, a w Kędzierzynie przy ulicy Judyma oraz Harcerskiej.

Dziś szczepienie personelu rozpoczął też Szpital MSWiA w Opolu. Jego dyrektor, Jacek Bartosz, podkreśla, że zainteresowanie szczepieniami jest bardzo duże, więc nie ma takiej możliwości, by jakaś dawka nie została niezagospodarowana. Nawet, jeśli z jednej ampułki przeliczyć nie pięć, a sześć dawek, jak teraz zaleca minister zdrowia.

A jeśli jakaś dawka miałaby jednak zostać, to co wtedy?

– Szczepimy grupy personelu medycznego i sanepidu, kontaktujemy się z koordynatorami szczepień, wiemy że na miejscu znajdą się chętne osoby – mówi dyrektor Bartosz. – Tak, że żadna dawka nie przepadnie. Mamy ponad 600 osób do zaszczepienia, a szczepionek na razie 180, więc ryzyko, że coś miałoby się zmarnować, nie istnieje.

Dyrektor uważa, że wszyscy powinni stosować się do wytycznych, które wskazał NFZ.

– W pierwszej kolejności medycy i tyle – ucina dyrektor.

W Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym też nie pozostawiają wątpliwości. Okazuje się, że nawet dyrektor szpitala czeka na swoją kolejkę (chociaż jest w grupie „zero”), podobnie jak inni pracownicy administracji szpitala, bo w pierwszej kolejności szczepieni są medycy.

– Nie przewidujemy, żeby ktoś spoza personelu medycznego został wcześniej zaszczepiony, a to są pierwsze partie szczepionek – podkreśla Mirosław Ochyra, rzecznik opolskiego USK. – USK odpowiada za szpital tymczasowy w Centrum Wystawienniczo-Kongresowym, czyli typowo covidowy, dlatego nasza uwaga skoncentrowana jest w pierwszej kolejności na personelu medycznym. Mamy też izolatorium szpitalne, w którym przebywają covidowi pacjenci z chorobami współistniejącymi, więc szczepienie personelu jest priorytetowe. Dzisiaj, bądź jutro, spodziewamy się kolejnej partii szczepionek, które będą dedykowane medykom. Obecnie nikt nie bierze pod uwagę, żeby ktokolwiek spoza personelu medycznego się mógł zaszczepić.

Wrzawa, która wybuchła w minionym tygodniu i nadana jej ranga, miała charakter raczej kabaretowy. Osoby znane z życia publicznego zamieszczały na Facebooku posty, że zostały już zaszczepione razem z grupą „0”, jak np. aktorka Krystyna Janda, albo premier Leszek Miller, obecnie eurodeputowany, który później tłumaczył, że ma 75 lat i liczne schorzenia. Przepraszała też aktorka Maria Seweryn, bo wioząc do szczepienia ojca aktora przy okazji się zaszczepiła, co mimo wszystko bardzo dobrze o niej świadczy.

Komuś zależało żeby rozdmuchać tę sprawę 19 osób zaszczepionych poza kolejnością, bo ktoś znów wyczuł doskonale emocje narodu, który szczepić się nie chce, ale ma poczucie, że ktoś coś dostał wcześniej, niż cała reszta.

Ta niby afera zrobiła dobrą robotę, bo naród, który w połowie szczepić się nie chce lub się boi, zobaczył, że osoby znane z życia publicznego do szczepienia się pchają, co tylko zachęci innych do tego samego.

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.