Vincenz Priessnitz urodził się w domu na zboczu wzgórza Gräfenberg. Był to wtedy najwyżej położony dom w osadzie. Dziś ta osada, wraz ze wzgórzem, należy do miasteczka Jeseník (jako dzielnica Lázně Jeseník). Namawiając zatem do wyprawy na Gräfenberg, namawiam tak naprawdę do spaceru po miasteczku Jeseník.
Po dojechaniu do Jeseníka, samochód najlepiej zaparkować przy rynku (nosi on nazwę Masarykovo nám.). Z rogu rynku wychodzimy ulicą Tyršova (jest ona jakby przedłużeniem tej ulicy, którą dojechaliśmy do rynku). Po około 900 metrach doprowadzi nas ona do stacji kolejowej. Lepiej iść prawą stroną ulicy, bo tuż przed stacją jezdnia odbija w lewo a prawy chodnik biegnie oddzielnie pod górę (stacja jest wyżej).
Mijamy stację:
Asfaltową drogą wzdłuż torów po około 100 metrach dochodzimy do przejazdu kolejowego. Przekraczamy tory, zaraz za którymi jest rozwidlenie dróg. Główna, czyli ul. Priessnitzova, biegnie bardziej w prawo. Tą drogą jedzie się na Gräfenberg samochodem. Ponieważ jednak my idziemy pieszo, to wybieramy spokojniejszą uliczkę bardziej w lewo, czyli Sokola Tumy. Chwilę później zmienia ona nazwę na Kalvodova. Po około 1,5 km (licząc od przejazdu kolejowego) ul. Kalvodova skończy się i po schodkach wyjdziemy z niej na ul. Priessnitzovą. Przed sobą będziemy mieć widok na sanatorium "Jan Ripper":
Musimy dojść do narożnika z nazwą sanatorium, więc najpierw kawałeczek w prawo a zaraz potem w lewo. Obok narożnika znajduje się pomnik z przesłaniem Priessnitza, dotyczącym tego, jak utrzymać zdrowie. Przetłumaczenie go zostawiam czytelnikom, jako ćwiczenie (można wpisać tłumaczenie w komentarzu):
Od pomnika idziemy dalej w górę i po około 100 metrach dochodzimy do "rodzinnego domu Priessnitza" (zwracam uwagę na charakterystyczne schodki chodnika i szary dom na drugim planie, bo za chwilę pojawią się na innym zdjęciu):
Cudzysłowu użyłem dlatego, że dom, w którym w 1799 roku urodził się Vincenz Priessnitz, to była drewniana chata kryta strzechą. Priessnitz wyburzył ją i w 1822 roku na jej miejscu zbudował nowy dom, dalej parterowy, ale już murowany i podpiwniczony. W piwnicach, do których doprowadził wodę źródlaną, leczył pacjentów wodą. Był to pierwszy na świecie zakład wodoleczniczy. Z lewej strony wejścia do budynku jest dziś tablica informująca o tym. Na zdjęciu poniżej, z lewej wejście do domu Priessnitza a z prawej powiększona tablica z tekstem "W tym domu urządził Vincenz Priessnitz w roku 1822 pierwszy wodoleczniczy zakład na świecie":
Zaraz po minięciu domu Priessnitza wychodzimy na jezdnię (jest to znowu ul. Priessnitza). Na zdjęciu obok końcówki schodków, którymi wyszliśmy na jezdnię, zaznaczyłem czerwone kółko. Szary dom, o którym wcześniej wspomniałem, stoi po drugiej stronie jezdni:
Jeśli pójdziemy z tego miejsca w prawo, to po około 100 metrach znajdziemy się przed schodami prowadzącymi do potężnego, czterogwiazdkowego hotelu Priessnitz:
Kolejne zdjęcie to zbliżenie wejścia do hotelu:
Sprzed wejścia podążamy alejkami w prawo. Zdjęcie, które zrobiłem w chwilę później, pokazuje ogrom hotelu, zwłaszcza że to wciąż tylko część obiektu, gdyż np. ze skrzydła, które podczas robienia zdjęć miałem za plecami, widoczne są tylko wystające balkony (prawa strona zdjęcia):
Po krótkim marszu mijamy restaurację "Wiener Kaffeehaus":
a zaraz za nią dochodzimy do "Promenady Rippera":
Promenada biegnąca wokół wierzchołka wzgórza, powstała w połowie XIX wieku i stała się popularnym miejscem spacerów gości uzdrowiska. Rośnie wzdłuż niej około 260 wyrośniętych drzew (starodrzew) i liczne młodsze a także wiele okazów rzadkich roślin. Z niektórych miejsc promenady podziwiać można widoki Jesioników i Gór Opawskich. Spacerujący promenadą mijają też różne pomniki – pamiątki historyczne.
Warto w tym miejscu powiedzieć kilka słów o Johannie Ripperze – inicjatorze budowy promenady. Był on austriackim oficerem, który przyjechał do Priessnitza leczyć się. Nie tylko wrócił do zdrowia, ale jeszcze ożenił się z córką Priessnitza – Marią Anną.
Johann Ripper miał wielkie zasługi dla rozwoju uzdrowiska w Jeseniku. Jego inicjatywą był np. pawilon muzyczny. Działał na rzecz rozwoju turystyki. Jako wojskowy topograf przyczynił się do powstania map turystycznych okolicy. Wspierał budowę linii kolejowej do Głuchołaz. Z jego inicjatywy powstało też wiele pomników, m.in. piękny pomnik Priessnitza w parku Jesenika (Smetanovy sady).
Ponieważ Promenada Rippera biegnie wokół wierzchołka wzgórza, to można pójść w jedną lub drugą stronę. My wybraliśmy kierunek przeciwny do ruchu wskazówek zegara, bo dzięki temu w krótkim czasie byliśmy obok kaplicy grobowej Vincenza Priessnitza (i niektórych członków jego rodziny). Informuje o niej głaz obok promenady:
Obok głazu musimy zejść z promenady. Trafimy wtedy na tył kaplicy. Schodkami obok niej trzeba wejść na górę, aby znaleźć się przed jej frontem:
Od kaplicy zawróciliśmy, choć kawałek dalej przy promenadzie jest polski pomnik. Nas jednak gonił już czas. Chciałem jeszcze sfotografować tablicę upamiętniającą doktora Josefa Schindlera, który też jest postacią zasługującą na uwagę. Za życia Vincenza Priessnitza był on jego współpracownikiem. Priessnitz chciał, by po nim prowadzenie sanatorium (a był to ogromny majątek) przejął jego syn, który musiałby jednak mieć wykształcenie medyczne. Problem leżał w tym, że Priessnitzowi rodziły się same córki (sześć), a dziewcząt nie kształcono wtedy na medycynie.
Vincenzowi urodził się też wprawdzie jeden syn, ale zaraz zmarł. Dopiero w 1847 roku 48-letniemu już "doktorowi wodnemu" urodził się drugi syn – ostatnie jego dziecko. Priessnitz zmarł jednak cztery lata później. Jedną z przyczyn tak wczesnej jego śmierci był nadmiar wykonywanych na sobie samym doświadczeń z zakresu wodolecznictwa.
Priessnitz był świadomy nadchodzącej śmierci. Zaufał Schindlerowi, że dobrze poprowadzi sanatorium, a jeśli jego syn będzie w stanie przejąć je, to mu je przekaże. Drugi syn Priessnitza był jednak także wątły. Nie umarł jako dziecko, ale umarł młodo. Przez wiele lat (1851-1890) dzieło Priessnitza kontynuował więc dr Josef Schindler, z bardzo dobrymi rezultatami. Upamiętnia go tablica:
Motto na tej tablicy brzmi (w moim niepewnym przekładzie): "Skromnie ciału, bezgranicznie duszy – jedyna ścieżka do zdrowia człowieka". W takim filozoficznym nastroju weszliśmy jeszcze na sąsiadujące z sanatorium Południowe Zbocze (Jižni Svah). Jest tam rozmieszczonych jedenaście kamiennych obiektów, wykonanych w latach 1979-1985 przez brneńskiego rzeźbiarza J. Šimka.
Obiekty te mają symbolizować jedność człowieka z naturą (tak jak w metodzie Priessnitza). Można usiąść sobie przy takim obiekcie na ławeczce i przemyśleć tę jedność.
My wybraliśmy jednak zejście do jesenickiego rynku, zjedzenie tam prozaicznego obiadu i powrót do domu.