W niedzielę 14 listopada obchodziliśmy już V Światowy Dzień Ubogich, zapoczątkowany przez Papieża Franciszka. Jego tegoroczne hasło, to „Ubogich zawsze macie u siebie”.

Światowy Dzień Ubogich.  Bezdomni nie są z Marsa, są takimi samymi ludźmi. Galeria zdjęć

fot. Jolanta Jasińska-Mrukot

Z tej okazji w katedrze opolskiej ks. biskup Andrzej Czaja odprawił mszę w intencji ubogich i potrzebujących. Modlono się za nich, a także o to, aby potrzebujący pomocy migranci na granicy polsko-białoruskiej uzyskali potrzebną im pomoc. Podczas mszy biskup Czaja zaprosił wszystkich uczestników mszy do ogrodu biskupiego na tyłach opolskiej kurii, aby świętować wspólnie z ubogimi.

Bo jak podkreślił biskup Czaja, wrażliwość na nieszczęście, ubóstwo, nie powinna ograniczać się do wsparcia materialnego. Wsparcie to rozmowa z człowiekiem ubogim, bezdomnym, któremu się w życiu nie powiodło.

Siostra Aldona Skrzypiec, jałmużnik biskupa opolskiego, w wyrazie uznania za swoją działalność otrzymała kardynała Konrada Krajewskiego, jałmużnika papieskiego, medal Papieża Jana XXIII. Po mszy medal wręczył jej w katedrze ordynariusz opolski.

Po mszy, przed kościołem, wolontariusze z Fundacji Nadzieja częstowali wszystkich rogalikami. Kruche rogaliki piekł miedzy innymi Arkadiusz, uczestnik zajęć w Domu Nadziei, pod czujnym okiem wolontariuszki Joanny Zając.

62-letni pan Bogusław, od 11 lat jest bezdomnym, mówi, że śpi pod mostem.

Światowy Dzień Ubogich.  Bezdomni nie są z Marsa, są takimi samymi ludźmi. Galeria zdjęć– Ostatni raz w kościele byłem chyba ze 40 lat temu – mówił pan Bogusław, który, jak pozostali, przyszedł do ogrodu biskupiego. – Cały czas na posiłki chodzę do Domu Nadziei, siostra Aldona i oni wszyscy (wolontariusze, psycholog, terapeuta – aut.) bardzo mi pomogli. Na tą uroczystość dostałem zaproszenie podpisane własnoręcznie przez biskupa. Łzy mi leciały, jak to zobaczyłem. Bez nich by mnie już nie było.

Przygotowania do Dnia Ubogich trwały już od tygodnia.

– Rozdaliśmy dwieście zaproszeń, a przygotowani jesteśmy na pięćset osób – mówił Mariusz Pawlita, wolontariusz, który codziennie spotyka się z bezdomnymi w Domu Nadziei. Mariusz dodaje, że coraz częściej trafiają do nich młodzi ludzie. I stanowczo jest za dużo tych młodych.

Biskup Andrzej Czaja w rozmowie z Opowiecie.info powiedział, że my wszyscy musimy się otworzyć na ubogich ludzi: w domach, na parafiach, w klasztorach.

– Słabość przeżywana z innymi jest drogą do odnawiania i lepszego świata – podkreślił biskup Czaja.

Czy to święto jest dla ludzi głównego nurtu społecznego, czy dla osób biednych, ubogich, którym w życiu się nie powiodło?

Światowy Dzień Ubogich.  Bezdomni nie są z Marsa, są takimi samymi ludźmi. Galeria zdjęć

fot. Jolanta Jasińska-Mrukot

– To święto jest dla nas wszystkich, mamy je obchodzić razem z ubogimi, to wtedy jest świętowaniem. I żeby nie tylko coś im dać, ale z nimi świętować, tego dnia być z nimi – powiedział Opowiecie.info ordynariusz opolski.

W ogrodzie biskupim na uczestników obchodów czekało już 160 kg bigosu, 100 litrów różnych napojów, m.in. kawy i herbaty oraz około 40 kg pysznego ciasta upieczonego przez opolskich cukierników. A także ciasteczka upieczone z 4 kilogramów mąki m.in. przez Arkadiusza. – Ze sprawdzonego przepisu – dodała pani Joanna, wolontariuszka.

Bigos nakładał chochlą do pojemników ksiądz Damian Dybała, zawsze uśmiechnięty i poczuciem humoru (proboszcz kościoła św. Jana Pawła II w budowie koło Turawa Park).

Jak się rozmawia z bezdomnymi, ludźmi odrzuconymi przez ludzi z głównego nurtu społecznego?

Światowy Dzień Ubogich.  Bezdomni nie są z Marsa, są takimi samymi ludźmi. Galeria zdjęć– Jak z każdym człowiekiem, bo to nie są ludzie z Marsa. To ludzie, którzy mają swoje historie i często bolesne – mówi ksiądz Damian, nie przerywając nakładania bigosu. Ksiądz Damian zwraca uwagę, że czasem ludzie idąc do kościoła, p drodze po drodze nie zauważają potrzebującego.

– Trzeba światu pokazywać, jak można pomagać potrzebującym – dodaje ks. Damian. – Nasi wolontariusze mają swoje rodziny, a przychodzą i pomagają.

Co wolontariusze to Irena, trzy Marty, Agnieszka, Kornelia, Mariusz, Iza, Daria i ks. Damian.

Kiedy nakładał bigos, wolontariuszki pakowały do kartonów ciasto „na wynos” Adrianowi, który tłumaczył, że chce je zanieść swojej kobiecie.

W ogrodzie biskupim byli Adam, Bogusław, Sylwia, Sabina, Zygmunt, Piotr… i wielu innych bezdomnych. Jedni starsi, inni młodsi, jedni bezdomni od kilku lat, inni od kilkunastu – po raz kolejny uczestniczyli w Dniu Ubogich. Każdy z przeszłością, ale 29-letni Adam nie chce o niej mówić.

– Bo mam przed sobą przyszłość – odpowiada Adam. Takiego podejścia nauczył go psycholog w Domu Nadziei.

 

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.