Pamiętam z dzieciństwa, że mieć jodełkę na Boże Narodzenie to już była ekstrawagancja. Oczywiście czasy się zmieniły. Jednak czy na tyle, by świątecznym drzewkiem mógł być cis?

Tymczasem na opolskim rynku pojawił się dziesięciometrowy, jak twierdzą dendrolodzy, przynajmniej czterdziestoletni taxus baccata – cis pospolity.

Przyznać trzeba, że jest piękny, ale jak twierdzi ekolog Grzegorz Ostromecki: „To obraz prawdziwej perwersji władz miasta. Czy może być gorzej gdy ktoś pozwala na postawienie w przestrzeni publicznej instalacji stworzonej ręką pilarza z rośliny będącej jednym z symboli Ochrony Przyrody w Polsce?”

Nawet za handel cisowymi gałązkami grozi mandat do 5 tys. zł.

Wszystko to w Opolu, mieście słynącym z władz mających bardzo specyficzny stosunek do przyrody i jej ochrony. Widzieliśmy na własne oczy siedlisko bobrów rozwalone koparką na zlecenie ratusza. Mamy w pamięci tysiące drzew zerżniętych w miejscach nieprzemyślanych czy wątpliwych inwestycji. Na co dzień oddychamy powietrzem, którym bardzo trudno jest oddychać, ale władze miasta zasilają je kolejnymi zanieczyszczeniami licząc na poklask beztroskich wielbicieli fajerweków. Ognisko na rynku, sylwester z kolejnym bezmyślnym spektaklem…

„Drzewo przywieźli przedsiębiorcy, którzy przyjechali do nas z ofertą gastronomiczną Jarmarku Bożonarodzeniowego. Firma posiada zgodę na ustawienie drzewek. Do dekoracji rynku wykorzystano wyłącznie drzewa z różnych przyczyn przeznaczone do usunięcia (np. cis zagrażał bezpieczeństwu budynku mieszkalnego)” – pisze na Facebooku Katarzyna Oborska-Marciniak, nieugięta rzeczniczka Ratusza. Cóż, musiałaby to być chatka krasnala, by ów cis jej zagroził. Jak twierdzi Oborska, taki domek istnieje w Gorzycach, bo tam z ogródka je wycięto.

Dr Krystyna Słodczyk sugeruje, że pod drzewkiem stanie tablica z następującą inskrypcją:  „Drogie dzieci, to jest drzewo pod ochroną. Stoi tutaj, abyście widziały, że ścięliśmy go, a tak nie należy robić. Niszczyć w inny sposób też nie, więc jesteśmy barbarzyńcami. Bo cis jest gatunkiem najwcześniej objętym ochroną w Polsce, bowiem chroniony jest od 1423 roku, na mocy statutu warckiego, wydanego przez króla Władysława Jagiełłę. Ograniczenie wprowadzono z obawy o całkowite wyginięcie cisu pospolitego. Współcześnie roślina podlega ochronie w Polsce nieprzerwanie od 1946 roku, w pewnych okresach pod ochroną ścisłą, a od 2014 roku pod ochroną częściową. Jeśli ktoś podniesie rękę na takie drzewo, niech mu ta ręka uschnie”.

Sprawa będzie badana przez Regionalną Dyrekcje Ochrony Środowiska. Jak powiedział nam Andrzej Meryk, Naczelnik Wydziału Ochrony Przyrody i obszarów Natura 2000: – Trudno uwierzyć, by drzewko ustawiono tak na bezczelnego. Meryk sądzi, że pochodzi ono jednak ze szkółki, a to prawnie  usprawiedliwiałoby takie postępowanie.

Nam z kolei trudno uwierzyć, by czterdziestoletnie drzewo mogło pochodzić ze szkółki. Dodatkowo Oborska-Marciniak podaje inne jego pochodzenie. Poczekajmy na wynik kontroli RDOŚ.

Niezależnie jednak od jej wyników, całkowicie zgadzam się z wszystkimi oburzonymi. W ratuszu nie potrafią zrozumieć, że są rzeczy, których się nie robi. Nie informuje się ludzi za pośrednictwem mediów, że odbierze się im ich własności i pozbawi ich małej ojczyzny, że nie stawia się betonowych ławek, nie robi się widowiska z chronionego drzewa – nawet jeśli to nie jest karalne. Są rzeczy, których się po prostu nie robi, ale do tego trzeba dorosnąć.

Fot. melonik

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarz, publicysta, dokumentalista (radio, tv, prasa) znany z niekonwencjonalnych nakryć głowy i czerwonych butów. Interesuje się głównie historią, ale w związku z aktualną sytuacją społeczno-polityczną jest to głównie historia wycinanych drzew i betonowanych placów miejskich. Ma już 65 lat, ale jego ojciec dożył 102. Uważa więc, że niejedno jeszcze przed nim.