Można? Można! Tak, nie pastwiąc się na drzewami, budowany jest ciąg pieszo-rowerowy między Komprachcicami a Ochodzami, choć drzewa rzeczywiście są dość blisko jezdni.
To jeden z nielicznych przypadków szanowania przyrody z jakim spotkałem sie w ostatnich kilku latach. Wszystko inne jest tak jak w Opolu. Droga przez Chmielowice i Żerkowice została całkowicie ogołocona z drzew. Wybudowano ciąg pieszo rowerowy, który, jak dziś donoszą internauci służy zupełnie innemu celowi.
Szkoda, ze przejęty RODO internauta zamazał tablice rejestracyjne.
Tymczasem w dalszym ciagu tej samej drogi odbywa sie festiwal drwali. Już poza granicami Opola, w Mechnicach, skoszono wszystko co się dało. I żeby nie było – te drzewa rosły w sporej odległości od jezdni. Piękne, zdrowe, okazałe, produkowały dla nas tlen. Więcej już nie wyprodukują. Zostaną sprzedane za ciężkie pieniądze.
Za to wszystko co się dzieje dzisiejsza władza powinna być osądzona i skazana na dożywotnie sadzenie i pielęgnację drzew i krzewów. I to nie byle jakich: kolczastych.
Ile kosztują nas wycinki? – pyta Grzegorz Ostromecki na FB. Czy koszty wszelkich inwestycji i modernizacji podawane do naszej wiadomości są prawdziwe? Jakie ukryte koszty płacimy my za te wszystkie „tartaki miejskie” ? Ekonomiści próbowali kiedyś szacować wartość takich starych, wspaniałych drzew – bo one mają wartość w postrzeganiu miejsca, dla krajobrazu, środowiska, gospodarki wodnej, pochłaniania emisji, dla oszczędzania energii i poprawy bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Wyliczenia oscylowały nie w dziesiątkach tysięcy złotych, ale w setkach. Za sztukę! Dziś walka o drzewa w mieście oraz o zieleń to przejaw bohaterstwa na miarę naszych czasów!!! Dziś naszym wrogiem nie jest najeźdźca lecz urzędnik znaczący drzewa do wycinki. Bo to on w ten sposób niszczy podstawy naszej egzystencji. Policzcie ile milionów straciło miasto Opole latach 2016-2018
Fot. melonik