Ogród wertykalny na ścianach centrum przesiadkowego Opole Główne jest pierwszym tego typu na Opolszczyźnie. Podczas ostatniego długiego weekendu doszło jednak do awarii systemu nawadniającego roślinność, w wyniku czego część roślin uschła. 

Adam Leszczyński, rzecznik opolskiego ratusza wyjaśnia, że koszt wymiany roślin i naprawy awarii systemu nawadniania poniesienie wykonawca centrum przesiadkowego Opole Główne. – System nie działał kilka dni, teraz trwa ustalanie przyczyn awarii. Roślinność zostanie wymieniona na nową w ciągu kilku tygodni.

Zapytany przez jaki okres koszt naprawy ewentualnych kolejnych awarii będzie pokrywał wykonawca i na jaką kwotę szacowana jest taka naprawa po okresie gwarancji, rzecznik ratusza odpowiada:

– To kwestia gwarancji całej inwestycji. Każde urządzenie ma prawo się zepsuć, także system nawadniania zielonej ściany. Natomiast ten system przeszedł już chrzest bojowy i jest sprawdzony. Działał bez zarzutu przez dwa miesiące ekstremalnych upałów. Teraz doszło do usterki, ale nie jest to nic nadzwyczajnego. Inwestując w jakiekolwiek urządzenie liczymy się z tym, że po pewnym okresie eksploatacji może się popsuć.

Jaki jest koszt utrzymania ogrodu wertykalnego i ile zużywa się w tym celu wody?

– Wielu mieszkańców Opola chciało, by te ogrody powstały, toczyła się na ten temat burzliwa dyskusja. Najlepsze rozwiązanie, które można było zaproponować w tym miejscu, to właśnie zielone ściany połączone z odpowiednim nawadnianiem. System skraplający wodę jest rozwiązaniem bardziej ekonomicznym niż podlewanie roślin ręcznie – mówi rzecznik ratusza i dodaje:

– System nawadniania jest zaprogramowany tak, by utrzymać optymalną wilgotność. Nie leje się wody strumieniami, natomiast nie jestem w stanie podać kosztów, bo tak naprawdę te koszty poznajemy, kiedy obiekt jest eksploatowany.

Adaptacja do zmian klimatu? Nie w Opolu

Tymczasem ekolog Grzegorz Ostromecki przypomina, że podobne sytuacje zdarzały się w Opolu już kilkakrotnie.

– Przerabialiśmy to chociażby w przypadku ulicy Krakowskiej, gdzie o świcie zdecydowano się wymienić uschnięte drzewka na nowe, żeby tylko nie przyznać mieszkańcy i ekolodzy nie zorientowali się, że z drzewami jest coś nie tak.

Wątpliwości ekologa wzbudza decyzja o zainstalowaniu ogrodu wertykalnego w tej konkretnej lokalizacji.

– Zdecydowano się na budowę i pielęgnację ogrodu wertykalnego na południowo-zachodniej ścianie budynku, która jest mocno wystawiona na ekspozycję słoneczną i wysoką temperaturę. Tyle mówi się o adaptacji do zmian klimatycznych, a nadal stosujemy w miastach prawie wyłącznie tak zwane małe adaptacje. Jak chociażby osławione kurtyny wodne na ulicach, lejące wodę pitną na beton, czy właśnie inwestycje typu ogrody wertykalne w miejscach takich, jak budynek centrum przesiadkowego.

Jak tłumaczy Grzegorz Ostromecki, rośliny, które tworzą tzw. zieloną ścianę w tym miejscu, nie mają kontaktu z podłożem, co utrudnia im przetrwanie.

– Nie mają możliwości czerpania wody z ziemi, by utrzymać stałą wilgotność. Potrzebują więc ogromnych ilości wody, która dodatkowo cały czas musi być obiegu. Wystarczy kilka godzin bez nawadniania w ciągu upalnego dnia, gdy mamy ponad 30 stopni Celsjusza w cieniu, a na takiej ścianie jest około 50 stopni, by roślinność uschła.

– Bardziej ekonomiczne, a co za tym idzie i ekologiczne byłoby wykonanie kratownicy i posadzenie w tym miejscu dużych pnączy. Efekt byłby równie efektowny, a koszt pielęgnacji i utrzymania znacznie niższy i mniej problematyczny. W dobie permanentnej suszy, która trapi nasz kraj i region od lat, kiedy zasoby wody kurczą się w zastraszającym tempie, nie możemy sobie pozwolić na jej marnowanie – podkreśla ekolog.

Centrum przesiadkowe Opole Główne zostanie oddane do użytku po zakończeniu prac wykończeniowych i  odbiorach technicznych. Ratusz zapowiada, że nastąpi to we wrześniu.

Uschły "zielone ściany" na budynku centrum przesiadkowego Opole Główne. Powód: awaria nawadniania

Fot. Anna Plewa

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

2 komentarze

  1. No cóż – dbałość o posadzoną zieleń jest od lat opolską specjalnością.
    Idą miliony na nasadzenia a potem brakuje na pielęgnację.
    I najbardziej zaskakuje w tym konsekwentna dbałość o skrzynie z kwiatami powieszone na latarniach i innych słupach. Nasadzane i podlewane całkiem bez sensu, za to za ogromne pieniądze.

  2. To jak u lekarza. Metoda prób i bledów, aplikowanie leków. Może sie uda. Jak nie, zmienimy leki. Grzegorz Ostromecki : ,, Bardziej ekonomiczne, a co za tym idzie i ekologiczne byłoby wykonanie kratownicy i posadzenie w tym miejscu dużych pnączy. Efekt byłby równie efektowny, a koszt pielęgnacji i utrzymania znacznie niższy i mniej problematyczny.” Jak zwykle. Polak mądry po szkodzie”. Gdzie byli decydenci, inestorzy, wykonawcy, ktorzy nie wiedzieli co było wiadome. A koszty poniosiemy, jak zwykle. MY, podatanicy.

Skomentuj

O Autorze