Najnowszy dekret biskupa opolskiego Andrzeja Czai z 30 maja zbliża funkcjonowanie Kościoła do czasu sprzed ogłoszenia pandemii. Jednak poszczególne punkty dekretu wskazują, że nadal daleko do pełnej normalności.  

Świadczy o tym chociażby fakt zachęcania wiernych do częstego śpiewu suplikacji, pieśni błagalnej śpiewanej w kościołach w dramatycznych okresach – „…od powietrza, głodu, ognia i wojny wybaw nas Panie…”.

To, co może przypominać powrót do normalności, to odwołanie dyspensy ogólnej od obowiązku uczestnictwa we mszy niedzielnej i w dni świąteczne. Dotychczas wierni swoje uczestnictwo w nabożeństwie mogli ograniczyć do mszy online w internecie. Teraz do kościoła w niedzielę mogą nie pójść tylko osoby starsze i chore. Biskup uwzględnił także tych, którzy odczuwają wzmożoną obawę przed zakażeniem, więc oni nadal będą mogli opuścić niedzielne nabożeństwo i uczestniczyć w nim poprzez radio, telewizję lub internet.

Ale jak już kolejny raz przypomina bp Andrzej Czaja, muszą uczestniczyć w tzw. czasie rzeczywistym, tzn. kiedy msza odbywa się w kościele. Co oznacza, że jeśli transmitowana msza u św. Rocha w Dobrzeniu Wielkim jest np. o 10.30, to dokładnie wtedy trzeba w niej uczestniczyć przez internet, bo nie wolno udostępniać nagrań obrzędów kultu religijnego po ich zakończeniu.

Nikt już również przed kościołem nie będzie odliczał wchodzących, bo zniesiona została maksymalna liczba wiernych przebywających w świątyni. Nadal jednak wszyscy muszą zakrywać twarz – z tego obowiązku jedynie wyłączeni są księża prowadzący mszę. Zakrywać twarze trzeba też podczas spowiedzi, do której szczególnie zachęcani są teraz wierni. W poszczególnych parafiach będą nawet wyznaczone dodatkowe godziny spowiedzi.

Przy rozdzielaniu komunii mogą już pomagać szafarze. To, co dla wielu osób jest obecnie trudne do przyjęcia, to przyjmowanie komunii. Biskup w dekrecie przypomina, że wierni mają prawo do przyjmowania jej na rękę i do ust, klęcząc lub na stojąco. Jednak księża namawiają wiernych, by w okresie zagrożenia COVID-19 przyjmować komunię na rękę.

 – Już teraz w wielu parafiach praktykuje się przyjmowanie komunii na rękę, a nie, jak wcześniej, do ust – powiedział Opowiecie.info ks. Joachim Kobienia, rzecznik biskupa opolskiego Andrzeja Czai. – Dotychczas wiele osób przyjmowało ją do ust, ale można zmienić ten zwyczaj i zaleca się, by przyjmować na rękę. Należy jednak podkreślić, że jeśli ktoś nadal przyjmuje komunię do ust, to nie będzie z tego powodu stygmatyzowany.

Ks. Joachim Kobienia podkreślił w rozmowie Opowiecie.info, że zrozumiałym jest, iż osobom starszym, które całe życie przyjmowały komunię do ust, trudno teraz zmienić ten zwyczaj. Jednak osobom młodszym zaleca się jego zmianę.

W najbliższy czwartek, 11 czerwca, odbędą się procesje Bożego Ciała, jednak z ograniczeniem liczby uczestników do 150 osób. I najpewniej nie będą to procesje eucharystyczne ulicami miast i wsi, z Najświętszym Sakramentem do poszczególnych ołtarzy, a jedynie procesje wokół kościołów.

Ograniczenie co do liczby uczestników obowiązuje także w przypadku procesji pogrzebowych, nie mogą one liczyć więcej, niż 150 osób.

Jeśli chodzi o termin Pierwszych Komunii przed terminem wrześniowym, biskup Czaja pozostawia to decyzji księży, którzy ustalą to z rodzicami. Zawieszony pozostaje termin bierzmowania młodzieży, za wyjątkiem bierzmowania dorosłych, który odbędzie się 27 czerwca w katedrze opolskiej.

Posługę wobec chorych nadal będą pełnić jedynie osoby duchowne, na wyraźne życzenie samych chorych bądź ich najbliższej rodziny. Duchowni odwiedzający chorych muszą mieć zasłonięte usta i nos oraz dezynfekować ręce przed wizytą w każdym domu, a także po niej.

Jeśli chodzi o posługę wobec zarażonych SARS-CoV-2 oraz chorych na COVID-19, to jest ona sprawowana w szpitalach jednoimiennych, zajmujących się leczeniem tylko tej choroby.

Kuria Diecezjalna wraca do normalnych godzin urzędowania, czyli od poniedziałku do piątku w godzinach od 9.00 do 13.00 i od 14.00 do 16.00

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.