Mamy w Polsce prawo takie jakie mamy: ani dobre, ani złe. PiS je nadpsuło, bo zdając sobie sprawę z bezmiaru przestępstw usiłowało się uchronić przed odpowiedzialnością w przyszłości. Straciło władzę i rozpoczęło szpagaty. Ale prawo nadal istnieje i obowiązuje, głównie dzięki tym, którzy własnym ciałem niejednokrotnie je bronili.
I tu wkraczają głodni sensacji i podatni na pisowskie szpagaty dziennikarze. Wynajdują „dualizm prawny” i spraszają do redakcji pisowskich mędrców, którzy fałsz przybierają w pozory prawdy i dowodzą swych racji za pomocą podstępnych, nieuczciwych argumentów. A dziennikarze milczą i pozwalają snuć im sofizmaty, które trafiają do uszu widzów i słuchaczy – siejąc w ich głowach zamęt.
Przykłady? Jeden z bardzo wielu: uchwała PKW w sprawie pieniędzy dla PiS-u. Uchwała zapadła. PiS pieniędzy nie dostanie. Ale PiS ma prawo odwołać się do Sądu Najwyższego. PiS się odwołuje a delegatka tej partii w SN niejaka Manowska wyprowadza decyzję poza sąd. I w tym momencie zainteresowanie dziennikarzy – przynajmniej informacyjnych powinno się skończyć. Tymczasem snują się oni z nudów chyba po korytarzach sejmowych i podpytują… właściwie nie wiadomo o co. Odnoszę wrażenie, że sezon ogórkowy i prima aprilis trwają cały rok.
A PiS-owi w to graj. Brylują w studiach i przed mikrofonami, bo systemowe kłamstwo i brak hamulców to podstawowe elementy przekazu PiS. A dziennikarze – z bardzo nielicznymi wyjątkami pozwalają im na tę hucpę.
Dochodzi do tego, że w Telewizji Republika Rafał Ziemkiewicz oświadcza, że chodzą nieoficjalne informacje po mieście, że minister Domański złożył dymisję na ręce Donalda Tuska, a powodem ma być to, że nie chce iść do więzienia za bezprawne wstrzymanie dotacji dla PiSu.
Jakże celne i ważne jest w tej sytuacji stwierdzenie Donalda Tuska: „Pieniędzy nie ma i nie będzie”. Na moje oko tyle wynika z uchwały PKW.
Fot.AI