W niedzielne popołudnie Odra już nie wyglądała tak złowrogo jak w minionych dwóch dniach. W Opolu jej poziom wyraźnie się obniżył, a w wielu miejscach Parku Nadodrzańskiego, gdzie dotychczas stała woda, pojawił się muł, błoto i naniesione przez wodę gałęzie oraz śmieci. Pojawiło się także wiele spacerowiczów, ciekawych, jak wygląda wezbrana rzeka.

Generalnie wszędzie woda opada, choć w powiatach brzeskim i nyskim nadal obowiązuje alarm przeciwpowodziowy. Nadal też zbiornik w Raciborzu gromadzi wodę, choć napływa jej znacznie mniej – w sobotę zbiornik był wypełniony w 75 procentach, w niedzielę już w 73.

Trwa natomiast zrzut wody ze zbiorników w Nysie i Otmuchowie, co podniosło poziom Nysy Kłodzkiej, a w efekcie także na Odrze tuż przed Brzegiem.

Brzeg przez ostatnie dwa dni żył w oczekiwaniu na wysoką falę, nawet do 6,80 metra, która miała przejść przez miasto w niedzielę po południu. Na szczęście, fala była dużo niższa, w niedzielę o 19.00 na wodomierzu w Brzegu Odra miała 6,1 metra.

– Byliśmy przygotowani na najgorsze, całe szczęście, że to się nie sprawdziło – mówi Dariusz Kałamundzki ze sztabu kryzysowego w Brzegu. – Woda u nas opada, z godziny na godzinę sytuacja się normalizuje, a ewakuacja wyspy na Odrze, która była wcześniej zapowiadana, została zawieszona.

Woda.  Odra była łaskawa dla Brzegu, kulminacyjna fala minęła już Opolszczyznę. Galeria zdjęć

Brzeg był przygotowany na najgorsze.
fot. Wody Polskie

Ewakuowani mieszkańcy czasowo byliby zakwaterowani w sali PSP nr 3 w Brzegu, przygotowano jakieś 80 miejsc. Obecnie nie ma jednak takiej potrzeby, co nie oznacza, że sztab kryzysowy w Brzegu nie trzyma ręki na pulsie. Wprawdzie Nysą Kłodzką ma iść „spłaszczona” fala, co nie powinno podnieść istotnie Odry, ale nigdy nie da się przewidzieć dokładnie, jak to będzie w rzeczywistości.

Wrocławski RZGW przewiduje, że o godz. 8 w poniedziałek Odra na wodowskazach ma mieć 5,9 metra.

–  Niepokoiły nas trochę zapowiedzi spuszczania wody ze zbiorników na Nysie Kłodzkiej, jednak optymistyczne jest, to, że nie będą to już olbrzymie ilości wody – dodaje Dariusz  Kałamudzki. – Tak nas zapewnia RZGW.

fot. Jolanta Jasińska-Mrukot

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.