Jak twierdzą wolonatriusze nie ma w Opolu osób, które nie wrzucają datków na orkiestrę. „Wszystko co ma dwie ręce i dwie nogi – nawet pomniki”.

Osiecka, Młynarski, Kofta, Grotowski – nie bezpośrednio zapewne, ale w okolicy ich pomników udało się wolontariuszom zebrać sporo datków. Dostali serduszka za samą obecność. – To świetne miejsce do zbierania.

-Oczywiście, że miejsce jest ważne, ale nie najważniejsze. Najważniejsza jest sama idea – twierdzą opolscy adwokaci, mecenas Jacek Różycki i mecenas Andrzej Sieradzki. Razem z Hanią i Moniką przemieszczają sie z miejsca na miejsce.

– Stówa za stówą – mówią Różycki i Sieradzki. Obaj mają wieloletnią praktykę w kwestowaniu dla Wielkiej Orkiestry. Mieli obawy, że kiepska pogoda i niehandlowa niedziela negatywnie odbiją się na zbiórce. – Obserwuję, że ludzie wrzucają znacznie większe nominały niż w poprzednich latach – mówi Różycki. –A że zimno? Ma być zimno! To cała frajda – dorzuca Sieradzki. – Trudno dziś spotkać nieoklejonego serduszkami opolanina. Jest pięknie, wspaniale, energetycznie – jak co roku. A my, wśród ludzi, wspaniale się razem z nimi bawimy. Znów będzie rekord. Nie tylko w Opolu, także w kraju.

Fot. melonik

 

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarz, publicysta, dokumentalista (radio, tv, prasa) znany z niekonwencjonalnych nakryć głowy i czerwonych butów. Interesuje się głównie historią, ale w związku z aktualną sytuacją społeczno-polityczną jest to głównie historia wycinanych drzew i betonowanych placów miejskich. Ma już 65 lat, ale jego ojciec dożył 102. Uważa więc, że niejedno jeszcze przed nim.