Odra może mieć około 6,5 metra, czyli o metr więcej, niż dziś po południu. Woda byłaby jutro dużo wyższa, gdyby nie zbiornik Racibórz, który zredukował płynącą falę o niemal jedną trzecią.  

Odra w Opolu zalała część Parku Nadodrzańskiego. Poziom rzeki rośnie i ta tendencja się utrzymuje. Służby prezydenta Opola uspokajają, że nic jednak nie wskazuje na to, by była powódź.

– Obecnie nie ma informacji, żeby woda gdzieś miała zagrażać w Opolu – mówiła Opowiecie.info około godziny 15 Katarzyna Oborska-Marciniak. – Park Nadodrzański, poniżej bulwaru Karola Musioła, rzeczywiście tam rzeka wystąpiła z brzegów.

W rejonie mostu kolejowego woda zalała chodniki i ławki oraz przystań. Wielu opolan przychodzi nad Odrę, żeby obserwować rosnący poziom rzeki, średnio 2 cm na godzinę. Patrzą z niepokojem, choć mieszkańcy Pasieki, doświadczeni powodzią z 1997 roku, mówią, że nie ma co histeryzować.

– To ponad 5 metrów różnicy wobec tego, co było w 1997 – mówi Opowiecie.info mieszkaniec Pasieki, Bogusław Grobelko. -Owszem, trzeba pilnować, trzymać rękę na pulsie, ale to nie jest sytuacja sprzed 23 lat, ani też nawet ta z 2010 roku, wtedy zagrożenie było inne.

W Opolu przejazd ul. Bolkowską pod mostem kolejowym nad Kanałem Ulgi jest zamknięty. Droga jest zalana.

– Pompujemy wodę w dwóch miejscach, na przepuście Olszynka i w Czarnowąsach, przy rowie – mówi rzecznik prezydenta Opola. – W Czarnowąsach będą zamknięte dwa przepusty workami, ale to nie jest sytuacja, z którą mielibyśmy sobie nie poradzić. I na ten moment nie mam żadnych informacji, żeby gdzieś było źle. Nie mam żadnej informacji, żebyśmy musieli zakładać szandory.

Pomógł zbiornik w Raciborzu, znacząco obniżając poziom fali na Odrze.

– Mamy 20 centymetrów poniżej prognoz wczorajszych – mówi Katarzyna Oborska-Marciniak.

Według informacji Wód Polskich, napełnienie zbiornika Racibórz i polderu Buków zmniejszyło aż o 30 procent ilość wody płynącej Odrą. Zbiornik Racibórz do godz. 14 w czwartek przyjął 18 mln metrów sześciennych, a polder Buków 10 mln metrów sześciennych wody.

W Krapkowicach poziom wody w Odrze przekroczył stan alarmowy o prawie o metr. W Koźlu też jest przekroczony, ale tutaj o kilkanaście centymetrów. Stan alarmowy jest przekroczony o pół metra przy ujściu Nysy Kłodzkiej do Odry.

W województwie woda z występujących rzek i strumieni zalała wiele dróg, np. rzeka Kamienica zalała drogę wojewódzką z Niwnicy koło Nysy. Potem rzeka wylała na polach zagrażając, domom we wschodniej części Nysy i w Wyszkowie Śląskim, powodując też konieczność zamknięcia linii kolejowej Nysa-Opole. Pasażerom organizuje się transport zastępczy.

– Po wczorajszej akcji popołudniowo-wieczornej i nocnej wszystko wraca do normy – powiedział Opowiecie.info Kordian Kolbiarz, burmistrz Nysy. – W Wyszkowie było ryzyko zalania dużej części wsi, pomogło natomiast udrożnienie przepustów, rowów melioracyjnych, rowów, które były zapchane od dziesięcioleci. I woda poszła. Niestety, są straty, które teraz szacujemy, ale co do zagrożenia życia i zdrowia, to już ich nie ma.

Oczekiwana fala kulminacyjna może zaczepić o Niemodlin.

– Teraz nie ma większych zagrożeń, mamy wszystkie śluzy pootwierane, tylko jedna się zaczopowała, w tej chwili tam działają strażacy i będą ją udrażniać – powiedziała nam Dorota Koncewicz, burmistrz Niemodlina. – Poza tym jest wszystko w porządku. Pola mamy zalane, ale nie jest to taka skala jak w Wyszkowie, czy Niwnicy, albo Żelaznej w gminie Dąbrowa.

Burmistrz Niemodlina obawia się tylko otwarcia śluzy w Tułowicach.

– Na razie jest spokojnie, ale jak w Tułowicach otworzą, to tutaj nas zaleje – mówi burmistrz Koncewicz. – Dzwoniłam do nich z prośbą, żeby nie otwierali, bo to nas zaleje.

Kulminacyjna fala na Odrze zacznie przechodzić jutro rano, a około 16.00 opuści teren Opolszczyzny. W Opolu nie powinna przekroczyć 6,5 metra, czyli pół metra powyżej stanu alarmowego. Gdyby nie zbiornik w Raciborzu, miałaby co najmniej metr więcej, co oznaczałoby zalanie wielu niżej położonych terenów wzdłuż rzeki, ludzkie dramaty i duże straty materialne.

fot. Jolanta Jasińska-Mrukot

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.