Z Łukaszem Dabbachim, wielokrotnym medalistą zawodów crossfitowych w Polsce, Europie i na świecie, o noworocznych postanowieniach, aktywności fizycznej pomimo pandemii i crossficie, rozmawia Tomasz Chabior.

Zamknięte siłownie to marna wymówka

Na zdjęciu Łukasz Dabbachi. (fot. archiwum prywatne)

Styczeń to miesiąc postanowień. Czy pandemia może utrudniać ich realizację?

Obecnie nie jesteśmy w stanie ćwiczyć tak, jak chcemy i gdzie chcemy. Do tej pory kształtowanie swojej formy było łatwiejsze, ponieważ siłownie, kluby sportowe, baseny i inne podobne miejsca były otwarte. Teraz jednak większość jest zamknięta i obowiązuje mnóstwo przeróżnych ograniczeń. Osoby, które zawsze sobie coś postanawiały, tym razem mają wymówkę i nie muszą wyznaczać sobie żadnego celu.

Skąd w ogóle biorą się takie cele?

Zazwyczaj po okresie dobrobytu, jakim są święta, pojawiały się cele dotyczące formy. W dodatku tuż po świętach przychodzi nowy rok, który jest świetną okazją, aby wprowadzić do swojego życia jakieś zmiany. W ten sposób dużo osób postanawia, że zacznie ćwiczyć, bo to przecież sposób na dobrą sylwetkę. Trenuję ludzi od kilkunastu lat i widzę, że w styczniu faktycznie przychodzi ich więcej. Jednak takie postanowienia trudno zrealizować, dlatego wiele osób szybko rezygnuje.

Zatem co zrobić, aby się nie wykruszyć?

Nastawić się, że na swoje cele należy najpierw zapracować. Wiele osób poddaje się, bo niecierpliwie szuka dróg na skróty lub postawiło sobie zbyt duże wymagania. Niczego nie należy robić na raz, ale drobnymi kroczkami. Do regularnych treningów warto też dołożyć kilka innych rzeczy. Wiele osób przecenia rolę wysiłku fizycznego w dochodzeniu do dobrej formy. Niezbędne są też odpowiednie odżywianie i aktywność okołotreningowa. Trzeba szukać dodatkowego ruchu i zamiast jeździć windą wybierać schody, przesiąść się z samochodu na rower czy więcej spacerować.

Tym razem prozdrowotne postanowienia nabierają większego znaczenia.

Aktywność fizyczna i zrównoważona dieta zawsze były bardzo ważne, szczególnie w sezonie grypowym. Osoby trzymające się tych dwóch fundamentalnych zasad prawie nigdy nie chorowały, a jak już coś je dopadło, to przechodziły to o wiele lżej niż pozostali. Teraz do grypy doszedł jeszcze koronawirus, dlatego warto o siebie zadbać, tym bardziej, że zima to okres, w którym jesteśmy szczególnie podatni na choroby. Oczywiście regularne treningi i odpowiednie żywienie nie zagwarantują nam, że ukryjemy się przed wirusami.

Jak wybrać dla siebie odpowiednią aktywność?

Wedle własnych preferencji i umiejętności, bo musimy lubić tę dyscyplinę i potrafić sobie z nią poradzić. Obowiązuje pełna dowolność, a najważniejsze są satysfakcja i bezpieczeństwo. Na przykład do mnie na crossfit często przychodzą panowie, których ludzi siłownia i chcą nieco ożywić swoje działania. Musimy też oczywiście dostosować poziom trudności do naszych umiejętności i kondycji. Bardzo ważny jest też trener, który pełni rolę mentora prowadzącego nas przez świat treningu. To on dba o nasze bezpieczeństwo i wskazuje, jak dalej dobrze i zdrowo się rozwijać.

Skąd decyzja o tym, aby uprawiać akurat crossfit?

Lubię wysoką intensywność i przełamywanie barier, a crossfit świetnie się do tego nadaje. Na poziomie zawodniczym doprowadzam się prawie do stanu agonalnego (śmiech). Często dochodzę do siebie dobrych kilka godzin po zakończeniu rywalizacji. Takie wychodzenie ze strefy komfortu daje mi dużo satysfakcji. Nie każdy to lubi, dlatego nie każę tego nikomu robić. Zawodowstwo i rekreację należy oddzielać grubą kreską. Dla mnie rywalizacja jest sposobem na spędzanie wolnego czasu. Jeżdżę na zawody kategorii masters, zwiedzam świat i zdobywam medale. Byłem już między innymi w Miami [Stany Zjednoczone – przyp. red.] i na Sycylii [Włochy – przyp. red.].

Ostatnio dużo słyszę o tej dyscyplinie. Czym ona właściwie jest?

To takie ogólnorozwojowe ćwiczenia o wysokich intensywność i standardzie. Coś pomiędzy aerobikiem a siłownią. Założenie jest takie, aby uczynić człowieka sprawnym, zmęczonym i zadowolonym. Oczywiście każdy musi być w stanie wykonać trening bezpiecznie, dlatego większość osób w moim klubie ćwiczy crossfit rekreacyjnie, a niezawodowo. Kiedyś jeszcze, gdy crossfit dopiero stawał się popularny, niektórzy brali się za rzeczy, których nie potrafili i ulegali urazom. Stąd wziął się stereotyp, że to kontuzjogenna dyscyplina. Jednak uprawiana w prawidłowy sposób jest całkowicie bezpieczna.

Jaka jest złota rada dla wszystkich, którzy w nowym roku chcą o siebie zadbać?

Nie warto szukać usprawiedliwienia w tym, że się nie da, ponieważ da się nawet podczas pandemii. Z resztą zamknięte siłownie to marna wymówka, bo ćwiczyć można też na świeżym powietrzu. Na miejscu tych, którzy ruszają z treningami od nowego roku, zacząłbym od drobnych aktywności o niskiej intensywności i zastanowiłbym się nad swoją dietą. Jeśli nie lubimy ćwiczyć samemu, dobrze jest znaleźć małą grupę. Może nasi znajomi mają takie samo postanowienie? Jeśli tylko odpowiednio się zaangażujemy, zrealizujemy każdy cel.

Dziękuję za rozmowę.

Łukasz Dabbachi

Sportem zajmuje się niemalże od zawsze, a zapał do aktywności fizycznej jako trener przekazuje swoim podopiecznym. Jest wielokrotnym medalistą zawodów crossfitowych w Polsce, Europie i na świecie oraz jednym z czołowych zawodników kategorii masters w tej dyscyplinie. Zanim osiem lat temu zaczął uprawiać crossfit, próbował swoich sił w dyscyplinach siłowych i sportach walki. Uważa, że nie ma rzeczy niemożliwych, o ile swoje postanowienia poprze się ciężką pracą.

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Zawsze Pewnie, Zawsze Konkretnie