Ratusz powołuje nową spółkę miejską, zarządzającą trzema przychodniami w mieście. Chodzi o ZOZ Centrum przy ul. Kościuszki, ZOZ Śródmieście przy ul. Waryńskiego i Zaodrze przy ul. Licealnej. Zamiast działających osobno trzech, z osobnymi zarządami, do końca roku powstanie jedna spółka komunalna. Założenie jest takie – z lepszą ofertą zdrowotną i łatwiejszym dostępem do lekarza. To ważne w kontekście starzejących się mieszkańców i ograniczonego dostępu do specjalistów dla dzieci.

Konkurujące ze sobą o pacjentów miejskie przychodnie mają różne oferty medyczne, a to sprawia, że korzystający z danej przychodni pacjenci nie zawsze mogą mieć dostęp do tych samych specjalistów. To najsłabsza strona obecnego systemu opieki zdrowotnej w Opolu, którą ujawniła pandemia.

Przemysław Zych, wiceprezydent Opola podkreślił, że połączenie ZOZ-ów to nie prywatyzacja, a połączona spółka miejska będzie nadal pod nadzorem miasta. Zmiana formy prawnej nie będzie zmianą właściciela, bo organem tworzącym pozostanie miasto.

Nie zmieni to także sytuacji pracowników przychodni, bo nie będzie redukcji zatrudnienia, zostaną pracownikami spółki komunalnej. To, co mocno podkreśla ratusz, że proces łączenia ZOZ-ów nie będzie miał wpływu na dostęp do lekarzy i wszystkich innych świadczeń medycznych.

W nowej spółce łatwiejszy dostęp do świadczeń medycznych będą mieli seniorzy, łatwiej będzie także o specjalistów dla dzieci.

Ratusz sygnalizuje, że ZOZ-y mające utworzyć spółkę miejską nie są zadłużone. Łączenie powinno zakończyć się do końca roku.

Zdrowie.  Centralizacja  przychodni w Opolu. W założeniu – z lepszym dostępem do lekarza

fot. Jolanta Jasińska-Mrukot

 

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.