Opolski szpital przyjął pacjentkę z superbakterią New Delhi. Łatwo się rozprzestrzenia i bardzo trudno ją leczyć. Często prowadzi do sepsy, która kończy się śmiercią co drugiego pacjenta.

Jak poinformował Opowiecie.info opolski USK, nosicielkę superbakterii Klebsiella pneumoniae, nazywaną New Delhi, przyjęto na Oddział Anestezjologii i Intensywnej Terapii USK w Opolu ze szpitala spoza naszego województwa. Stan pacjentki jest ciężki, jednak nie wywołała bezpośrednio tego superbakteria.

– Po wykonaniu badań zleconych w takich sytuacjach, zgodnie z procedurami szpitalnymi, stwierdzono u niej bakterię Klebsiella pneumoniae – mówi Edyta Hanszke-Lodzińska, rzecznik Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Opolu. – W związku z tym wprowadzono obowiązujące w USK zasady izolacji takiego pacjenta.

W konsekwencji tego nastąpiły ograniczenia w przyjęciach na oddział Anestezjologii i Intensywnej Terapii USK.

Czy to pierwszy taki przypadek w naszym kraju?

– Nie. Te szczepy określane w Polsce jako Klebsiella pneumoniae, albo New Delhi, krążą w Polsce już od dobrych dziesięciu lat – mówi dr n.med. Krzysztof Burdynowski, przewodniczący Zespołu Szpitalnej Polityki Antybiotykowej. – W wielu miejscach w Polsce wywołują one epidemie w szpitalu. Dotychczas nie mieliśmy do czynienia z tymi szczepami, od dwóch lat zaczynają się pojawiać.

Dr Burdynowski mówi, że te drobnoustroje mają duży potencjał epidemiczny i rozprzestrzeniają się z dużą łatwością. W niektórych krajach, jak Indie, Grecja, czy Izrael, jest tych szczepów bardzo dużo, więc tam z problemem mierzą się na co dzień.

– Staramy się robić wszystko, żeby nie dopuścić do rozprzestrzeniania się tego szczepu – podkreśla dr Burdynowski. – Drugie niebezpieczeństwo jest takie, że one są oporne na bardzo wiele leków, a często na wszystkie leki. Dlatego zakażenia tymi szczepami są tak niebezpieczne.

Jak zaznaczają lekarze, trzeba odróżnić nosicielstwo od zakażenia. Takim nosicielem jest pacjentka, która trafiła Oddział Anestezjologii i Intensywnej Terapii USK w Opolu, czyli może „rozsiewać” superbakterię i zakażać innych.

– Samo nosicielstwo nie jest niebezpieczne i nosicielstwa nie leczymy, bo ono po jakimś czasie się wycofuje – tłumaczy dr Burdynowski. – Wprowadzamy w takiej sytuacji obostrzenia, to przede wszystkim izolacja osoby zakażonej tym drobnoustrojem, żeby nie dopuścić do rozprzestrzeniania tego drobnoustroju na inne osoby. Konieczne jest też restrykcyjne przestrzeganie w tym przypadku procedur medycznych: dezynfekcja rąk, dezynfekcja sprzętu. To jest zawarte w procedurach medycznych i stosowane jest od wielu lat. Stawiamy barierę niewidzialną pomiędzy pacjentem, który posiada ten szczep, a resztą szpitala.

Jeśli istnieje podejrzenie, że mogłoby dojść do przeniesienia szczepu New Delhi, to pacjent jest badany w tym kierunku. Takie badanie powtarza się trzykrotnie, żeby mieć pewność, że nie doszło do przeniesienia.

Lek. med. Zofia Maj-Twardy, przewodnicząca Zespołu Kontroli Zakażeń Szpitalnych USK podkreśla, że kobieta jest nosicielem tej bakterii, ale nie ma tutaj zakażenia, co inaczej rokuje dla tej pacjentki.

– Trzeba to rozróżnić, bo bakteria może prowadzić do zakażenia, w którym faktycznie występuje wysoka śmiertelność – Lek. med. Zofia Maj-Twardy. – Natomiast nosicielstwo jest dużym problemem, dlatego najważniejsza jest wiedza, że mamy takiego pacjenta.

Brak takiej wiedzy mógłby sprawić, że zakażona osoba trafiłaby np. do kilkuosobowej szpitalnej sali, gdzie zaraziłaby innych.

– To jest bakteria przenoszona przede wszystkim przez ręce personelu medycznego w przypadku placówek medycznych – wyjaśnia dr Zofia Maj-Twardy. – Dlatego tak ważne jest przestrzeganie procedur medycznych dotyczących izolacji takich pacjentów, odpowiednie postępowania, w tym bardzo restrykcyjnie przestrzeganie higieny oraz izolacja takich pacjentów. Plus odpowiedni nadzór zespołu Kontroli zakażeń oraz świadomość personelu, w jaki sposób się zachowywać. To pozwala na ochronę innych pacjentów.

Dlaczego New Delhi, tak, jak inne bakterie nie poddaje się leczeniu antybiotykiem?

– Powstanie oporności na większość antybiotyków i to nie tylko tej bakterii, ale też różnych bakterii, spowodowane jest niewłaściwym stosowaniem antybiotyków – tłumaczy dr Zofia Maj-Twardy. – U nas w szpitalu jest wprowadzona szpitalna polityka antybiotykowa, polegająca na nadzorze nad stosowaniem antybiotyków, co pozwala na ochronę odpowiednich antybiotyków i niepowstawanie na nie antybiooporności, z czym mamy do czynienia w przypadku bakterii New Delhi.

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.