Pacjenci chorujący na Covid-19, którzy wymagają równocześnie innej wysokospecjalistycznej pomocy medycznej, trafiają do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Opolu.  Okazuje się, że USK nie tylko prowadzi szpital tymczasowy w CWK, ale też przyjmuje zakażonych pacjentów w placówce głównej przy al. Witosa.

To jest specjalnie wydzielony oddział z 17-łóżkowy, w którym leczeni są pacjenci zakażeni koronawirusem, a wymagający wysokospecjalistycznej pomocy medycznej, której nie można zapewnić im w szpitalu tymczasowym.

W Centralnej Izolatce Szpitalnej (CIS) USK znajdują się m.in. stanowiska do terapii ECMO, czyli pozaustrojowego utlenowania krwi.  – Polega ona na zastępowaniu funkcji płuc pacjentów Covid-19 w ekstremalnie ciężkich przypadkach, gdy płuca praktycznie nie funkcjonują – mówi dr hab. n. med. Tomasz Czarnik, prof. Uniwersytetu Opolskiego, kierownik Regionalnego Centrum ECMO w USK i CIS. – Taka terapia jest jedyną szansą na ich regenerację. Jej skuteczność sięga w naszym ośrodku 45-50 proc. i jest to poziom porównywalny z ogólnoświatowym, raportowanym przez międzynarodową organizację ELSO, skupiającą ośrodki ECMO z całego świata.

Od listopada 2020 r., kiedy RC ECMO USK zaczęło prowadzić terapie chorych na Covid-19, do opolskiego ośrodka przyjęto 24 takich pacjentów, spośród których trzech jest właśnie podłączonych do ECMO. Kwalifikowani do terapii ECMO trafiali do Opola z całego województwa, ale i ościennych  m.in. ze śląskiego. Transportowani byli karetkami lub helikopterami przez mobilne zespoły ECMO USK.

Najkrótsza hospitalizacja ECMO pacjentów z Covid-19 w USK trwała pięć dni, a najdłuższa ponad 30.

– Uznajemy, że terapia jest zakończona sukcesem, gdy pacjent zostaje wypisany z naszego oddziału w stabilnym stanie, samodzielnie oddychający. Najczęściej tacy pacjenci trafiają następnie do ośrodków rehabilitacyjnych – wyjaśnia prof. Czarnik.

W części intensywnej terapii CIS hospitalizowani się także pacjenci zainfekowani koronawirusem po zabiegach operacyjnych z zakresu neurochirurgii, chirurgii naczyniowej, kardiochirurgii, czy w stanie wstrząsu kardiogennego po interwencjach wieńcowych. W opiekę nad nimi zaangażowani się anestezjolodzy, pielęgniarki intensywnej terapii i innych oddziałów USK oraz fizjoterapeuci.

Oprócz tego w CIS funkcjonuje także tzw. odcinek nieintensywny, przeznaczony dla pacjentów wymagających opieki specjalistów z USK, ale nie poddanych inwazyjnej wentylacji mechanicznej. Z powodu zakażenia korzystają oni dodatkowo z klasycznej tlenoterapii biernej, czy terapii wysokoprzepływowej tlenem. Opiekę nad nim sprawuje personel z oddziałów macierzystych oraz pielęgniarki i pielęgniarze CIS.

Łącznie w USK są przygotowane 22 łóżka dla pacjentów z podejrzeniem zakażenia lub stwierdzoną chorobą SARS-CoV-2, z czego 17 w CIS (10 – w celu udzielania świadczeń specjalistycznych z neurochirurgii, kardiochirurgii, chirurgii szczękowo-twarzowej, chirurgii naczyniowej, nefrologii, chirurgii dziecięcej; 5 łóżek intensywnej terapii i 2 – pozaustrojowego utlenowiania krwi ECMO) oraz 5  dla pacjentów z podejrzeniem zakażenia do czasu otrzymania wyniku badania lub w razie konieczności zabiegów ratujących życie w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym Covid-19.

W szpitalu tymczasowym w CWK są 142 miejsca opieki dla pacjentów z Covid-19, w tym 30 stanowisk intensywnej terapii. Według stanu na poniedziałek rano, do szpitala przyjęto blisko 540 pacjentów. Obecnie na odcinku IT przebywa 12 osób, a na ogólnym 44.

Jak podaje rzecznik USK, medycy odbierają takie podziękowania.

„Chciałbym serdecznie podziękować wszystkim lekarzom i pielęgniarkom za fachową opiekę cierpliwość i w końcu za uratowanie życia. Ja czuję się dobrze, tylko jeszcze jestem trochę słaby. Chodzę już bez problemów, nawet po schodach. Jeszcze raz proszę pozdrowić całą ekipę ECMO i oddział covidowy” – napisał pan Piotr, jeden z pacjentów po terapii ECMO, hospitalizowanych w Centralnej Izolatce Szpitalnej (CIS) USK.

 

 

 

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.