Niespełna 3-letnie dziecko zostało wypisane do domu już w drugiej dobie po zabiegu, a za trzy tygodnie wróci do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Opolu na założenie części zewnętrznej implantu i uruchomienie procesora. Dziecko zacznie słyszeć, dzięki czemu będzie się uczyć mówić.

Pierwsza w USK operacja wszczepienia implantu ślimakowego trwała ponad godzinę. Wykonał ją u małego pacjenta z województwa opolskiego, w asyście zespołu Bloku Operacyjnego USK, prof. Krzysztof Morawski, który w ub.r. objął kierowanie oddziałem laryngologii i nowo tworzoną Kliniką Otolaryngologii na Uniwersytecie Opolskim.

– Operacja polegała na wykonaniu dojścia do ślimaka, bez naruszenia przewodu słuchowego zewnętrznego, błony bębenkowej i kosteczek słuchowych, a następnie umiejscowieniu elektrody implantu w jamie bębenkowej – opisuje prof. Morawski. – Po założeniu części zewnętrznej implantu i uruchomieniu procesora mowy dojdzie do stymulacji drogi słuchowej.

Krótko mówiąc, dzięki temu, że dziecko będzie słyszeć, będzie mogło się nauczyć mówić.

Implanty ślimakowe u dzieci z głębokim niedosłuchem i głuchotą wszczepiane są nawet przed ukończeniem pierwszego roku życia, dzięki czemu możliwe jest szybkie rozpoczęcie procesu nauki stymulacji rozumienia i nauki mowy.

– Mowa dzieci zaimplantowanych, odpowiednio wcześnie zdiagnozowanych i właściwie rehabilitowanych, jest trudna od odróżnienia od mowy dzieci słyszących – podkreśla prof. Morawski. – Dzięki implantowi mają one szanse na prawidłowy rozwój ogólny, korzystanie z opieki i edukacji w masowych przedszkolach i szkołach, uprawianie większości sportów, także wodnych, podjęcie pracy w większości zawodów – argumentuje prof. Krzysztof Morawski. – Aby osiągnąć optymalne rozumienie mowy nawet w trudnych warunkach akustycznych, praktykowane jest wszczepianie implantów obustronnie.

Wszczepiony u małego dziecka implant nie wymaga wymiany nawet przez 20 lat, bo ślimak rośnie w nieznacznym stopniu, a umieszczona wewnątrz ucha elektroda jest odpowiednio długa, zwinięta i rozprostowuje się wraz z dorastaniem pacjenta.

W ciągu roku w USK ma być wykonywanych ok. 20-30 takich zabiegów, u dzieci i dorosłych. Wskazaniem są głęboki niedosłuch i głuchota od urodzenia lub nabyte wtórnie – spowodowane chorobami, urazami, zmianami wynikającymi z procesu starzenia się. Wszczepienie implantu u dorosłych pozwala im na utrzymanie aktywności społecznej.

– Przekształcenie szpitala w kliniczny pozwala nam na wykonywanie m.in. takich operacji, bo do naszego zespołu dołączył prof. Morawski, który podjął się też kierowania uniwersytecką kliniką – podkreśla – mówi Dariusz Madera, dyrektor generalny USK. – Dzięki temu możemy zaoferować pacjentom z województwa opolskiego szerszy zakres świadczeń medycznych. Ważne jest także wsparcie NFZ, który finansuje te drogie procedury.

 

 

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.