Biskupia Kopa (890 metrów n.p.m.) należy do Korony Gór Polski, czyli do 28 szczytów pasm górskich znajdujących się w granicach naszego kraju. Uważa się ją za najwyższy szczyt pasma o nazwie Góry Opawskie. Jest z tym jednak pewien kłopot, bo Biskupia Kopa nie jest najwyższym szczytem Gór Opawskich, a dopiero piątym w kolejności. Najwyższy szczyt tego pasma, to Příčný vrch (975 metrów n.p.m.), czyli Góra Poprzeczna. Leży on w Czechach. Wszystkie wyższe szczyty Gór Opawskich (po czesku: Zlatohorská Vrchovina) są w Czechach.
Można by powiedzieć, że w przypadku Korony Gór Polskich liczą się tylko te szczyty, które są w granicach Polski i dlatego wybrano Biskupią Kopę. Tu jednak też pojawia się problem. Wierzchołek Biskupiej Kopy jest w Czechach a nie w Polsce. Za zaliczeniem Biskupiej Kopy do Korony Gór Polski przemawia jednak fakt, że jej wierzchołek jest tylko kilkadziesiąt metrów od polskiej granicy, więc prawie w Polsce. Jak niedaleko jest z Polski do szczytu Biskupiej Kopy pokazuje zdjęcie poniżej:
Za moimi plecami widoczna jest wieża widokowa, wzniesina na samym wierzchołku Biskupiej Kopy, czyli w Czechach. Maszt antenowy z prawej strony zdjęcia stoi już w Polsce.
Skoro szczyt Biskupiej Kopy jest w Czechach, to postanowiliśmy wejść na Biskupią Kopę z czeskiej strony, a dokładnie z miasteczka Zlaté Hory (po niemiecku Zuckmantel, po polsku Złote Góry). Jest to maleńkie miasteczko, liczące około 4 tys. mieszkańców.
Do Zlatych Hor jedziemy przez Głuchołazy. Na skrzyżowaniu ze światłami w centrum Głuchołaz wybieramy kierunek w lewo (jadąc prosto trafilibyśmy do Jesenika) i zaraz potem jeszcze raz w lewo (główna droga). Po niecałych 4 km, licząc od świateł, przekroczymy granicę, za którą jedziemy cały czas prosto i po około 2 km znajdziemy się w centrum Zlatych Hor, obok tamtejszego ratusza (radnice):
W sąsiedztwie ratusza, wzdłuż ulicy jest sporo parkingów. Na jednym z nich zostawiliśmy auto i dalej poszliśmy pieszo, ale trasa piesza, którą dziś chcę zaproponować, zaczyna się dalej. Pokazuje to schematyczna mapka poniżej:
Czerwony kolor to asfaltowe drogi. Cyfra "1" to droga od strony Polski. Jaśniejszym czerwonym kolorem zaznaczyłem fragment drogi, będący centrum Zlatych Hor. Ten odcinek drogi pełni rolę jakby rynku. Położenie ratusza oznaczyłem niebieskim kółkiem z literą R".
Gdy przejedziemy przez ten "rynek", trafimy na skrzyżowanie z drogą główną (na mapce droga z "2" do "3"). Cyfra "2" to kierunek na Rejviz, Jesenik, Mikulowice, ale my wybieramy kierunek do cyfry "3" (na Vrbno, Šumperk).
Zaraz za skrzyżowaniem zobaczymy po lewej dom handlowy i dworzec autobusowy (niebieski prostokąt). Po minięciu dworca jedziemy jeszcze ok. 300 metrów i tuż przed mostem skręcamy w lewo (na mapce droga prowadząca w kierunku cyfry "4"). Można zapamiętać, że jest to pierwsza droga w lewo, licząc od dworca autobusowego. Miejsce, w którym mamy skręcić w lewo, wygląda tak:
Droga, w którą skręciliśmy, szybko wyprowadza nas w pola. Na horyzoncie z lewej widać już wystającą spośród drzew wieżę widokową na wierzchołku Biskupiej Kopy (na zdjęciu widać gorzej, więc zaznaczyłem nad wieżą białe kółko).
Na odcinku między dwoma zakrętami (pierwszy w lewo – drugi w prawo) odsłoni nam się widok na Zlaté Hory:
Krótko później droga wchodzi w las, więc widoków jest mniej. Mijamy ostry zakręt w lewo a za jakiś czas ostry zakręt w prawo. Tam kończy się nasza jazda. W miejscu tym zielony szlak turystyczny (zaznaczony zieloną przerywaną linią), prowadzący od muzeum w centrum Zlatych Hor przez kaplicę św. Rocha, przecina asfaltową drogę. Tym szlakiem pójdziemy pieszo na Biskupią Kopę. Licząc od tego miejsca, nasz powolny marsz do wierzchołka, opóźniany jeszcze robieniem zdjęć, nie zajął nam nawet pełnej godziny.
Zanim pójdziemy na wierzchołek, musimy gdzieś postawić auto. W pobliżu tego zakrętu jest droga gruntowa w las. Zaznaczyłem ją przerywaną czarną linią. Ale zaraz na jej początku stoi zakaz wjazdu, więc trudno tam parkować. Jest jednak miejsce, zaznaczone na mapce żółtą plamką, w którym chyba można postawić auto. Na zdjęciu wygląda ono tak:
Białym kółkiem oznaczyłem na zdjęciu miejsce, w którym spośród drzew wychodzi zielony szlak. Przecina on jezdnię i wchodzi do lasu po drugiej stronie. Kolejne zdjęcie, pokazujące "parking", obok którego przejeżdża właśnie jakieś auto, zrobiłem już z lasu po drugiej stronie szosy:
Za drzewami, w dół od "parkingu", prześwituje szosa, jeszcze przed ostrym zakrętem, który właśnie pokonało widoczne na zdjęciu auto.
Ścieżką od "parkingu" szliśmy w górę niecałe 10 minut i wyszliśmy na zdecydowanie lepszą drogę. Dochodziła ona z lewej i na tym dojściu przecinał ją bardzo wątły strumyk. Był jednak wystarczający, by dało się przemyć twarze czystą zimną wodą. Ale czy strumyk będzie płynął także latem, nie mam pewności.
Lepszą drogą szliśmy kolejne niecałe 10 minut i doszliśmy do miejsca, w którym łatwo zgubić szlak. Droga prowadziła dalej prosto, a szlak odchodził w lewo. W takich miejscach zwykle umieszcza się łamany znak szlaku lub też nad zwykłym znakiem daje się duży biały wykrzyknik. Tutaj nic takiego nie było. Było tylko powtórzenie znaku parę drzew dalej. Drzewa ze znakami oznaczyłem na zdjęciu białymi kółkami:
Od źle oznakowanego zakrętu szliśmy ścieżką około 7 minut i wyszliśmy na lepszą drogę, którą jednak tylko przecinaliśmy. Miejsce to nosi nazwę Hoffmanova Lavička (Ławeczka Hoffmana):
Jeśli dobrze zrozumiałem czeską informację, to Hoffman pochodził ze Zlatych Hor i w 1889 roku napisał przewodnik po okolicy. Rozejrzeliśmy się wokół, by znaleźć "lavičkę", ale to, co znaleźliśmy, było już tylko wspomnieniem po niej:
Warto tu zwrócić uwagę, że Hoffmanova Lavička jest punktem na wspólnym polsko-czeskim szlaku wokół Biskupiej Kopy (Pętla Wolfa). Oznakowany jest on specjalnymi pomarańczowymi tablicami. Początkiem i jednocześnie końcem pętli jest polskie schronisko "Pod Biskupią Kopą". Skoro z Hoffmanovej Lavički jest do schroniska 1,2 km w jedną stronę i 4,3 km w drugą stronę, to cała pętla musi mieć około 5,5 km. Pętlę tę wyznaczono z myślą o uprawiających narciarstwo biegowe.
Od Hoffmanovej Lavički szliśmy na wierzchołek Biskupiej Kopy jeszcze 23 minuty a tam "pocałowaliśmy klamkę" wieży widokowej. Wieża była zamknięta. Aby wędrujących tą trasą według naszych informacji nie czekała taka sama niespodzianka, poniżej informacja, którą sfotografowałem przy drzwiach wieży:
Gdyby zdjęcia były mało czytelne, to poniżej skrót informacji o dostępności wieży:
- styczeń-kwiecień – soboty i niedziele 10:00-16:00
- maj-październik – codziennie 9:00-18:00
- listopad-grudzień – soboty i niedziele 11:00-15:00
- dorośli płacą za wstęp 4 zł (20 koron)
- dzieci od 6 lat, studenci, emeryci i renciści 2 zł (10 koron)
- dzieci do 6 lat bezpłatnie.
- Korony kupowaliśmy w głuchołaskim kantorze po 16 groszy, więc wstęp tańszy jest w koronach.
Z wierzchołka Biskupiej Kopy zeszliśmy w dół na polską stronę do schroniska "Pod Biskupią Kopą". Tabliczka informowała, że wystarczy na to 10 minut (mniej więcej tyle szliśmy, a wracaliśmy dwa razy dłużej, bo pod górkę):
W drodze do schroniska mijaliśmy smętne wyręby, na których spalano gałęzie. Mignęła mi gdzieś w mediach informacja, że te wyręby są spowodowane atakiem korników na osłabione ubiegłoroczną suszą drzewa.
Schronisko "Pod Biskupią Kopą" jest trochę w bok (w prawo) od drogi i słabo widoczne dla schodzącego. Gdyby nie tablica na transformatorze, łatwo można by popędzić dalej drogą:
Ponieważ pogoda była piękna, to posiedzieliśmy trochę na tarasie schroniska, podziwiając widok. O schronisku napiszę innym razem szerzej.
Jeśli z okolicy Opola wyruszymy samochodem ok. godz. 10:00, to na "parkingu", od którego rozpoczęliśmy pieszą wędrówkę powinniśmy być bez pośpiechu o godz. 12:00. Przejścia na Biskupią Kopę, do schroniska i z powrotem na parking zajmą łącznie dwie godziny. Czas na wierzchołku i w schronisku to jeszcze godzina. A zatem koło godz. 15:00 powinniśmy odjeżdżać z "parkingu". Dojazd do Zlatych Hor i obiad tam to znów godzina. Jeśli nawet przeznaczymy pół godziny na jakieś zakupy w Czechach, to o godz. 18:00-18:30 powinniśmy być w domu.