„Niech zstąpi Duch twój i odnowi ziemię. Tęziemię!”
Kiedy myślę o pontyfikacie Jana Pawła II i moich osobistych z nim przeżyciach, to te słowa wydają mi się najważniejsze. Kiedy one padły w Warszawie pod koniec lat siedemdziesiątych, wszyscy czuliśmy ich podwójne znaczenie. Głęboko religijne odwołujące się do wiary w Duchu Świętym, ale może bardziej jako wezwanie do odnowy Polski. Jako apel do wszystkich, ale też wezwanie, które niosło wiarę, że to jest możliwe. I to wezwanie wtedy zostało usłyszane. Nikt nie miał wątpliwości, że z tych słów bije wiara, że odnowa kraju socjalistycznego w duchu wartości chrześcijańskich i nauki społecznej Kościoła jest możliwa. Uwierzyło w to tak wielu, że w krótkim czasie przeżywaliśmy masowy ruch Solidarności, który pomimo jego hamowania przez stan wojenny jednak doprowadził do upadku systemu komunistycznego.
Tak dzisiaj krytykowana idea Okrągłego Stołu wypływa niemal bezpośrednio z tego wezwania, które każdy rozumiał jako wezwanie do przemiany, a nie do rozlewu krwi i jako wezwanie, które nie dzieliło ludzi, lecz było kierowane zarówno do ludzi partii, jak i opozycji.
Te słowa przypominają mi się zwłaszcza w okresie święta Zesłania Ducha Świętego skłaniają do refleksji, co z tym wezwaniem zrobiliśmy. Jak bardzo wszystko, co wyrosło z ducha Solidarności dzisiaj sprzeniewierzyło się temu duchowi odnowy. Jak bardzo sama Solidarność nie jest nawet kopią tamtej a ludzie władzy, którzy z tamtego ruchu wyszli, jak bardzo odnowę pozbawili ducha. W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych przeżywano w Polsce stały proces jednoczenia, w którym z każdym rokiem coraz więcej ludzi stawało po stronie tych, którzy byli za odnową. Tak długo, aż silna wcześniej partia usiadła do stołu obrad i zadbano o bezkrwawą zmianę. Bez nienawiści. Dzisiaj zafundowano Polsce stały i z roku na rok postępujący odwrotny proces dzielenia społeczeństwa, a na ulicach Warszawy, które słyszały tamte słowa wielkiego człowieka i Papieża padają z ust małych ludzi wzajemne oskarżenia i słowa nienawiści. Nie ma nadziei na Okrągły Stół. Na nowo potrzeba ducha, by odnowił tę ziemię i serca zatwardziałe.
Pfingsten
„Dein Geist soll auf die Erde herabtreten und sie erneuern. Diese Erde!“. Wenn ich über das Pontifikat Johannes Pauls II. und meine persönlichen Erlebnisse, die mit ihm verbunden sind nachdenke, dann erscheinen mir diese Worte die wichtigsten. Als der Papst diese Worte in Warschau Ende der 70-ger Jahre sage, haben wir alle die doppelte Bedeutung dieser Worte gefühlt. Sie waren tief religiös, haben den Glauben an den heiligen Geist angesprochen, aber vielleicht mehr noch war es ein Aufruf zur Erneuerung Polens. Es war ein Appell an alle, aber auch ein Ruf, der den Glauben schenken sollte, dass siemöglich ist. Dieser Ruf wurde damals gehört. Keiner hatte Zweifel daran, dass aus diesen Worten der Glaube hervorging, dass die Erneuerung eines sozialistischen Landes und die Umwandlung in ein Land christlicher Werte sowie der gesellschaftlichen Lehre der Kirche,möglich ist. So viele glaubten daran, dass wir kurz darauf massiv die Bewegung „Solidarność“ erlebt haben. Diese Bewegung hat es geschafft das Kommunistische System zu Fall zu bringen, trotz dem, dass der Kriegszustand sie gebremst hat. Die heute so oft kritisierte Idee des Runden Tisches kommt fast unmittelbar aus diesem Aufruf, den jeder als Aufruf zur Umwandlung verstanden hat und nicht zum Blutvergießen. Ebenfalls wurde er auch als Aufruf der nicht teilt, sondern direkt sowohl an die Menschen der Partei wie auch der Opposition gerichtet war, verstanden. Diese Worte kommen mir in den Sinn vor allem an Pfingsten und neigen mich zur Reflexion, was wir mit diesem Aufruf gemacht haben. In denke darüber nach, wie sehr das was aus dem Geist der „Solidarność“ hervorgekommen ist, heute den Geist der Erneuerungverraten hat. Wie sehr die heutige„Solidarność“ selber nicht mal eine Kopie der damaligen ist und wie sehr die Menschen, die heute an der Macht sind und die dieser Bewegung entstammen, den Geist der Erneuerung entzogen haben. In den 70-ger und 80-ger Jahren hat man in Polen einenständigen Einigungsprozess erlebt.In diesem Prozess standen mit jedem Jahr mehr Menschen auf der Seite derjenigen, die für die Erneuerung waren. Dies machte man so lange, bis die vorher starke Partei sich an den Tisch setzte und man eine freie vomBlutvergießenVeränderungermöglichte, eine Veränderung ohne Hass. Heute hat man Polen einen ständigen von Jahr zu Jahrvoranschreitenden Prozess der Teilung der Gesellschaft gegeben und wie anders ist er von dem damaligen Prozess. Auf den Stassen Warschaus, die damals die Worte eines großen Menschen und Papstesgehört haben, kann man jetzt Worte kleiner Menschen, die mit gegenseitigen Beschuldigungen und mit Hass gefüllt sind,hören. Es gibt keine Hoffnung für einen Runden Tisch. Aufs Neue wird der Geist gebraucht, damit er diese Erde und die harten Herzen erneuert.