Minął właśnie 13 kwietnia – dzień w którym w 1801 roku w Rhoden przyszła na świat, ale także dzień, w którym po urodzeniu trzeciego dziecka  – zmarła. Miała równo 24 lata.

13 kwietnia – dzień księżnej Matyldy

Matylda
Księżniczka Matylda Karolina Fryderyka von Waldeck – Pyrmondt pochowana jest w kościele ewangelicko-augsburskim księżnej Zofii w Pokoju. Jest także świątynia Matyldy, którą owdowiały, wstrząśnięty śmiercią młodej żony książę Eugeniusz kazał zbudować w miejscu rozebranej wcześniej świątyni Apollina, w parku angielskim. Na maleńkiej wysepce zbudowano kopulastą świątynię podpartą ośmioma doryckimi kolumnami. Kryta była blachą pomalowaną na czerwono. Wewnątrz wystawiono portret księżnej namalowany przez Carla Rothe’a. Jest także w Pokoju staw hodowlany nazwany na cześć księżnej jej imieniem.
Księżniczka Matylda poślubiła księcia Eugena II von Würtemberg (1788 – 1857), trzeciego w kolejności właściciela wspaniałej rezydencji w Pokoju gdy miała zaledwie 16 lat. Ślub odbył się 20 kwietnia 1817 r. w Arolsen w Hesji.
Wraca na Opolszczyznę uwieczniona na dwóch portretach. Ten pierwszy, okazały, na którym towarzyszą jej dzieci: córka Maria i syn Eugena (III) Erdmann autorstwa Carla Rothe’a i drugi mniejszy, bardziej intrygujący i tajemniczy, spod pędzla maestro Tilmanna.

Narodziny „skarbu Wirtembergów”
W 1912 roku w tak zwany „szwedzki zamek” pod Krzywą Górą uderzył piorun. – To w miejscu w którym kończył się park angielski – przybliża przewodniczący Stowarzyszenia Pokój Hubert Kołodziej. – Tu bywali i niemiecki cesarz i rosyjska caryca (w 1817 roku), czy generałowie Fryderyka Wielkiego.
Zamek spłonął, a to co udało się uratować spakowano do skrzyń zawijając w gazety z 1912 roku. Ale tych skrzyń nie było wówczas aż tyle. Kilka miesięcy później, po śmierci księżnej Aleksandriny spakowano kolejną partię wyposażenia. Resztę spakowano tuż przed wyprowadzką księcia Albrechta do Lindach. Tam w piwnicach wylądowały skrzynie z Carlsruhe.
Książę Albrecht bowiem w 1931 roku, wyprowadził się z Pokoju do zamku w Lindach koło Stuttgartu, zamku , który otrzymał od króla Wilhelma II. Zamku z pełnym wyposażeniem. Nie myślał więc o rozpakowywaniu skrzyń.
Nie myśleli o tym także jego potomkowie. Jego spadkobiercą był książę Ferdynand, niezwykle skromnym człowiekiem, który za nic miał dobra złożone w pałacowej piwnicy.
Dopiero książę Aleksander, brat Ferdynanda, wybitny historyk sztuki postanowił, że coś z tym trzeba zrobić.

Dom aukcyjny
Skrzynie, tak jak były zapakowane sto lat temu trafiły do Domu Aukcyjnego Neumeister w Monachium.
– Rozpakowywanie było naprawdę ekscytujące. Tego czegoś nie doświadcza się na co dzień, mimo wieloletniego doświadczenia w domu aukcyjnym – opisuje historyk sztuki z Neumeister, dr. Bettina Schwick.
Oczom historyków sztuki objawiły się między innymi: wrocławska srebrna zastawa stołowa z kartuszem herbowym i monogramem z XVIII w., wspaniałe empirowe terriny z wieczkami, cztery półmiski i 84 talerze , okazy szlachetnej porcelany, bo bogato zdobione serwisy obiadowe prezentują wszyscy najwięksi niemieccy producenci (m.in. Nymphenburg, Miśnia, Fürstenberg, KPM czy Gotha). Szczególnym eksponatem kolekcjonerskim są kubki z pierwszej połowy XIX wieku z widokiem na Carlsruhe. Także karafki, setki kieliszków, obrusy z monogramem, cylindry, laski, parasole, biała broń i medale, liczne grafiki, pastele i obrazy, z których część jest jeszcze nieznana badaczom, w tym prace Johanna Heinricha Tischbeina Starszego. (1722-1789), Joseph Stielera (1781-1858) i Ary Scheffera (1795-1858). Do tego sporo mebli…
Wszystko starannie obejrzano, sklasyfikowano, obfotografowano, wstępnie wyceniono i ogłoszono aukcję.

Aukcja
Na zaplanowaną 30 marca aukcję pojechała silna grupa z Muzeum śląska Opolskiego pod przewodnictwem dyrektorki Iwony Solisz. Nie udało się zdobyć tego co dla muzealników najcenniejsze – dokumentów dotyczących Pokoju, bo zostały z aukcji wycofane.
Opolska delegacja pojechała na aukcję dobrze „wyposażona” nie tylko merytorycznie ale i finansowo. Nie mogła walczyć o eksponaty najdroższe (100 tysięcy euro). Jesteśmy jednak bogatsi o dwa portrety księżnej Matyldy i wiele innych pięknych przedmiotów związanych z Pokojem i Wirtembergami.
Rodzina Wirtembergów, widząc zaangażowanie Opolszczyzny zdecydowała się przekazać nieodpłatnie szereg innych artefaktów, które nie były wystawione na aukcji. Trwają także pertraktacje z Domem Aukcyjnym, by można było rzeczy, które nie znalazły kupców kupić w cenach wywoławczych. Ostatecznie do Monachium po odbiór muzealiów trzeba będzie pojechać tirem.

13 kwietnia – dzień księżnej Matyldy

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarz, publicysta, dokumentalista (radio, tv, prasa) znany z niekonwencjonalnych nakryć głowy i czerwonych butów. Interesuje się głównie historią, ale w związku z aktualną sytuacją społeczno-polityczną jest to głównie historia wycinanych drzew i betonowanych placów miejskich. Ma już 65 lat, ale jego ojciec dożył 102. Uważa więc, że niejedno jeszcze przed nim.