Likwidacja podatku Belki, zerowa marża od kredytów, 15-procentowe obligacje NBP oraz wzrost inwestycji. To antyinflacyjny pakiet, który zaprezentował opolski PSL.
– Nie przez przypadek zaprosiliśmy na konferencję prasową pod Narodowy Bank Polski w Opolu, kierowany w Polsce przez prezesa Adama Glapińskiego, który jedzie na jednym rowerze z premierem Morawieckim, ale każdy się szarpie w swoją stronę – mówił Marcin Oszańca, prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego na Opolszczyźnie.
Jak podkreślił, brak logicznej polityki monetarnej w Polsce, podkręcanej przez rządową politykę fiskalną, pobudza i tak już szalejącą inflacją, ze wzrostem cen żywności i ubożeniem ludzi.
– Dziesiąta podwyżka stóp procentowych silnie uderza w kredytobiorców, uderza w młodych ludzi – dodał Marcin Oszańca. – Zdolność kredytowa wielu ludzi spada do zera, a na wymarzone mieszkanie już niewiele osób stać.
PSL przedstawił cztery założenia, dzięki którym skuteczna będzie walka z inflacją.
Pierwsze to likwidacja tzw. podatku Belki, dzięki czemu część oszczędności zostanie w kieszeniach oszczędzających osób.
Drugi pomysł na niską inflację, to zerowa marża od kredytów.
– Banki dzisiaj się chwalą, że osiągają rekordowe zyski, to jest ponad 10 miliardów złotych netto za pierwszy kwartał – podkreślił prezes opolskich ludowców. – Po to była repolonizacja banków? Przecież większość banków jest w rękach skarbu państwa właśnie po to, żeby oddziaływać na sytuację Polek i Polaków. Premier bankster, bo przecież premier Morawiecki ze środowiska bankowców się wywodzi, nie działa rzecz Polek i Polaków, a jedynie na rzecz swojego środowiska, bankowców.
Trzeci punkt to obligacje NBP oprocentowane na 15 proc.
– Taki mechanizm został zastosowany w latach 90., kiedy była bardzo wysoka inflacja, to jeden z mechanizmów walki – podkreślił Marcin Oszańca.
Czwarty punkt w pakiecie antyinflacyjnym PSL to więcej inwestycji mogących rozruszać gospodarkę.
Jako działanie dodatkowe, poniekąd rewolucyjne, ludowcy proponują dobrowolny ZUS. Jak tłumaczą, w momencie, kiedy firmy mają przejściowe kłopoty z wypłacalnością, czy też potrzeby inwestycyjne, taki dobrowolny ZUS stworzy możliwość przekierowania tych pieniędzy na inwestycje.
– Mamy zastój w sektorze budowlano-remontowym, bo pieniądze leżą na kontach oszczędnościowych, czy bieżących, a niemożliwa jest walka z inflacją bez inwestycji – podkreślają opolscy działacze PSL. – Dlatego proponujemy ulgę budowlano-remontową, żeby pieniądze mogły pracować na rzecz rozwoju gospodarczego.
Za niezbędny warunek w walce z inflacją ludowcy uważają zakończenie sporu z Unią Europejską. W ich opinii, fundusze z KPO to pieniądze, które natychmiast muszą być uruchomione, żeby rozbudzić rozwój gospodarczy.
– Z inflacją nie można walczyć jedynie poprzez podnoszenie stóp procentowych – akcentowali opolscy ludowcy. – Musi być ożywienie gospodarcze, tak, żeby wyprzeć pusty pieniądz.
Jak przypominali, kiedy w 2015 roku rząd PO-PSL oddawał władzę, udział inwestycji w PKB sięgał 20 procent.
– Dzisiaj mamy 17 procent, a gdy było 20, premier Morawiecki narzekał, że to mało i oni do prowadzą do 25 procent – mówił Marcin Oszańca. – A teraz wartość inwestycji jest równa inflacji, więc mamy stagflację, czyli najgorszy scenariusz dla Polski. To prowadzi do recesji gospodarczej.
Ważna jest także stabilność prawa, obecnie rozchwianego. Ludowcy podkreślali, że absolutnie nie są w stanie zgodzić się z trzema systemami podatkowymi, z tysiącem stron tych nowych regulacji. Z tym nawet najbardziej biegli księgowi sobie nie radzą.
– A co się dzieje z cenami gazu i energii? Takiego szaleństwa cenowego jeszcze nie było – stwierdził Stanisław Rakoczy, były prezes opolskich ludowców, kojarzony w dużym stopniu z wsią i OSP. – Czy pamiętacie zarzuty pod adresem prezesa Waldemara Pawlaka, że gaz jest drogi? Dzisiaj wszyscy chcieliby mieć gaz w takiej cenie, jak wtedy.
Stanisław Rakoczy przestawił pomysł PSL, czym trzeba zastąpić gaz z Rosji.
– My mówimy o energii, która nic nie kosztuje, to jest energia odnawialna, czyli fotowoltaika, farmy wiatrowe i biogazownie – tłumaczył Rakoczy. – A przez te siedem lat rządów obecnej władzy zakazano ferm wiatrowych. Wszyscy samorządowcy chcieli iść w tę stronę, zdając sobie sprawę z konieczności wprowadzania takich zmian. Przecież biogazownia miała być w każdej gminie. Dzisiaj sytuacja energetyczna wyglądałaby zupełnie inaczej, gdyby nie odrzucono ustawy prosumenckiej.
Ludowcy zauważyli, że w budżecie państwa było 60 miliardów złotych, uzyskanych od firm z opłat ETS, czyli Europejskiego Systemu Handlu Emisjami (wspólnotowy rynek uprawnień do emisji dwutlenku węgla).
– Gdzie się te pieniądze podziały? – zapytał Rakoczy. – Na pewno nie poszły na odnawialne źródła energii, a takie było ich przeznaczenie. Za te pieniądze można było stworzyć sieci energetyczne zdolne przyjmować zasoby z energii odnawialnej.
Ludowcy apelowali o konieczność wprowadzenia rekompensat za energię, bo ludzi już nie stać na kupno węgla. Ale ten problem nie dotyczy już tylko palących węglem, bo wiele gospodarstw domowych korzysta z oleju opałowego i gazu.
– Według konstytucji wszyscy jesteśmy równi, więc wszyscy powinni dostać dopłaty, bo teraz na ogrzanie mieszkań nie wystarczy nawet dwóch pensji – podkreślił Stanisław Rakoczy. – Dlatego Orlen, powołany jako energetyczna spółka skarbu państwa, a nie spółka rozrywkowo-prasowa, powinien się zająć tym, czym powinien, a nie jakąś śmieszną działalnością.
Opolscy ludowcy zwrócili też uwagę na zaniedbany przez obecny rząd program małej retencji, tak potrzebny w obliczu suszy i pustynnienia Polski.
Nie da się uciec od skutków wojny na Ukrainie, jednym z nich może być głód. Jak zauważyli opolscy ludowcy, Rosja blokując wywóz zboża z Ukrainy, wypalając zboże na ukraińskich polach, które musi trafić do Afryki, chce sprowokować falę uchodźców, bo nic tego tak nie sprowokuje, jak głód.
– Musimy stanąć na głowie i stworzyć przez Polskę korytarze, przez które to zboże trafi do głodujących, przede wszystkim do Afryki – podkreślił Rakoczy. – Do Afryki, a nie do Polski, bo nasi rolnicy produkują zdrową, dobrą żywność.