Dzięki Hubertowi Kołodziejowi docieramy do nieznanych losów „skarbu Wirtembergów”. Czy w Muzeum Śląska Opolskiego powstanie sala poświęcona tej dynastii? Zapomniane precjoza z sześćdziesięciu skrzyń dostaną nowe życie.
Pisaliśmy o tym:
https://opowiecie.info/zaginiony-skarb-palacu-wirtembergow-pokoju-skarby-widziane-prawie-stu/
https://opowiecie.info/skarb-wirtembergow-juz-30-marca-idzie-mlotek/
Przypomnijmy :
Skarb Wirtembergów trafił do Monachium jesienią 2021 roku. W magazynie przy Barer Straße dokonano jego starannej inwentaryzacji. Na drewnianych skrzyniach widniał jeszcze adres przeznaczenia i inicjały właściciela: H.F.v.W, ks. Ferdynand von Württemberg. Około 600 dzieł sztuki i wyposażenia z posiadłości księcia Ferdynanda Eugena, pałacu szlacheckiego w Carlsruhe (dziś: Pokój) zostanie zlicytowanych. Pałac został zniszczony w 1945 roku, ale jego wyposażenie ruchome już kilka lat wcześniej w 60 drewnianych skrzyniach dla bezpieczeństwa wysłano do Wirtembergii.
Prezes Stowarzyszenia Pokój OPP Hubert Kołodziej ujawnia coraz więcej szczegółów na temat powodów i okoliczności wywiezienia z Carlsruhe tajemniczych sześćdziesięciu skrzyń wypełnionych porcelaną, meblami, srebrem, obrazami – słowem wszystkim co stanowi wyposażenie bogatej rezydencji książęcej. Zaznacza przy tym, że to nie wszystko. – O skarbach Wirtembergów jeszcze będzie głośno – twierdzi. – Mówimy teraz o skarbie wywiezionym w 1931 roku, kiedy to książę Albrecht wyprowadził się z Pokoju do zamku w Lindach koło Stuttgartu, zamku , który otrzymał od króla Wilhelma II. Zamku z pełnym wyposażeniem – dodaje Kołodziej.
Jego zdaniem rzeczy wywiezione z Carlsruhe były spakowane znacznie wcześniej. Stało się to za sprawą pioruna, który uderzył w 1912 roku w tak zwany „szwedzki zamek” pod Krzywą Górą. – To w miejscu w którym kończył się park angielski – przybliża Kołodziej. – To było miejsce reprezentacyjne dla gości Wirtembergów. Bywali tam i niemiecki cesarz i rosyjska caryca (w 1817 roku), czy generałowie Fryderyka Wielkiego.
Zamek spłonął, a to co udało się uratować spakowano do skrzyń zawijając w gazety z 1912 roku właśnie. Ale tych skrzyń nie było wówczas aż tyle. Kilka miesięcy później, po śmierci księżnej Aleksandriny spakowano kolejną partię wyposażenia. Resztę spakowano tuż przed wyprowadzką księcia Albrechta do Lindach. Tam w piwnicach wylądowały skrzynie z Carlsruhe.
Według Huberta Kołodzieja po klęsce hitlerowców pod Stalingradem miała miejsce następna próba wywiezienie dóbr z Pokoju. Tym razem było to archiwum i biblioteka, ale także część cennych przedmiotów pałacowych. Niemieckie władze nie wyraziły jednak zgody na ich wywiezienie. – Wiem od księcia, że udało się wywieźć jedynie niewielką część skrzyń do Badenii-Wirtembergii – mówi Kołodziej. – Reszta została na miejscu. To było ponad 20 tysięcy woluminów i ślad po nich zaginął. Dlatego twierdzę, że o skarbie Wirtembergów jeszcze usłyszymy – bo to bardzo cenna biblioteka i na pewno w końcu gdzieś się odnajdzie.
Wciąż jednak nie mamy odpowiedzi na pytanie dlaczego skrzynie przeleżały w piwnicach tyle czasu? Dlaczego nikt ich wcześniej nie otworzył i nie próbował zrobić z ich zawartości użytku? Spadkobiercą dóbr księcia Albrechta był książę Ferdynand, który był zdaniem Kołodzieja, niezwykle skromnym człowiekiem. – Widzieliśmy gdzie się zatrzymywał, gdzie nocował i jakie miał potrzeby codzienne gdy tu przyjeżdżał – mówi Kołodziej, który miał okazję wielokrotnie z księciem rozmawiać. – Sam byłem zaskoczony, że takie dobra przez tyle lat zachowały się w oryginalnie zapakowanych skrzyniach z 1912 i 1931 roku.
Tymczasem, jak się okazuje zawartość skrzyń jest określana przez specjalistów z domu aukcyjnego jako najwyższej próby dzieła, zarówno pod względem artystycznym, jak i historycznym.
– Gdyby książę Ferdynand znał zawartość skrzyń, może też coś by z tym fantem zrobił – snuje Kołodziej. Myśli o urządzeniu „kącika wirtemberskiego” w którymś ze śląskich muzeów.
Najprawdopodobniej z zawartości skrzyń zdawał sobie sprawę książę Aleksander, brat Ferdynanda, który – zdaniem Kołodzieja – stoi za przygotowaną właśnie aukcją. – Jest wybitnym historykiem sztuki i archeologiem – argumentuje Kołodziej. – Pracował w domu aukcyjnym Christie’s, przygotowywał katalogi wielu znanych aukcji, jest ekspertem biżuterii, kamieni szlachetnych, heraldyki. No i mieszka w Monachium, gdzie odbędzie się aukcja – kwituje Kołodziej.
– W krótkiej przecież historii Pokoju – Carlsruhe, mamy do czynienia z blisko dziewięćdziesięcioma rodami arystokratycznymi, które się przez tę miejscowość przewinęły – opowiada Kołodziej. – To są ludzie bogaci, którzy mają ogromne środki na to, by w tej aukcji uczestniczyć.
Zdaniem Kołodzieja wielu z nich skorzysta z tej jednorazowej okazji, by powalczyć o pamiątkę z Pokoju. – Wiem, że lotem błyskawicy rozniosła się wieść o tych skarbach wśród znajomych z Niemiec, którzy w taki czy inny sposób związani byli z Pokojem.
Jakość przedmiotów wystawionych na aukcji skłania do przypuszczenia, że będzie się cieszyła ogromnym powodzeniem, co niestety dla nas nie jest dobrym prognostykiem. Ceny wywoławcze najtańszych eksponatów to 200 euro – zapewne szybko poszybują w górę. – Trzeba pamiętać, że są na zachodzie osoby, które kolekcjonują pamiątki związane z Pokojem – twierdzi Hubert Kołodziej.
– Sam chętnie kupiłbym niejedną rzecz – przyznaje Kołodziej. Sam jednak raczej nie będzie uczestniczył w aukcji. Jako prezes Stowarzyszenia Pokój i wieloletni przewodniczący komisji kultury Sejmiku Województwa Opolskiego, będzie raczej zabiegał, by udały się zakupy Muzeum Śląska Opolskiego, które stanie do walki szczególnie o archiwalia i dokumenty, ale także o eksponaty z wizerunkiem pokoju – na przykład filiżanki. Marzeniem Kołodzieja jest, by w MŚO powstała z prawdziwego zdarzenia ekspozycja opowiadająca o Pokoju i jego bogatej historii.
– Jesteśmy szczególnym regionem w Polsce pod względem ilości zespołów pałacowo-parkowych – podkreśla Kołodziej. – Tymczasem nie mamy odbicia tego w żadnym naszym muzeum. Tu mamy wyjątkową okazję, żeby zgromadzić i pokazać wielostronność działań.
To, jego zdaniem, zwiększy atrakcyjność Muzeum Śląska Opolskiego. Kłopot polega też na tym, że mamy do czynienia z powszechną inflacją, a dzieła sztuki są świetną lokatą kapitału. Poszczególne eksponaty mogą zyskiwać zawrotne ceny.
Plany związane z rozwojem centrum Pokoju, czy związane z zamkiem, domami kawalerskimi, parkiem i piękne widokowe pejzaże, czy choćby dzieła związane z pierwszą kolekcjonerką rzeczy związanych z Pokojem księżną Luizą, która zapoczątkowała kolekcję obrazów, litografii i miedziorytów z motywami lokalnymi – zobaczymy co uda się kupić.
Kołodziej wierzy, że dzięki tej aukcji nastanie moda na Pokój. – Te inwestycje, które prowadzi tam wójt Barbara Zając sprzyjają temu, że będziemy często odwiedzać odnowiony park. Wrócą odnowione rzeźby słynnych rzeźbiarzy. Mam nadzieję, że takim „oddziałem pokojskiego parku” będzie Muzeum Śląska Opolskiego po aukcji. Mogę tylko zdradzić, że dyrektorka muzeum Iwona Solisz osobiście będzie uczestniczyć w aukcji. Ma odpowiednie wsparcie finansowe i wierzą, że bardzo ciekawe rzeczy uda się jej kupić.
Linki do aukcji i katalogu Domu Aukcyjnego Neumeister w Monachium:
https://www.neumeister.com/kunstwerksuche/kunstdatenbank/auktionnr/277/
https://www.neumeister.com/fileadmin/user_upload/pdf/PDF_Magazin_08_Hidden_Treasures_03_2022.pdf
Fot. melonik