Dawid pokonał Goliata. Start Jełowa sensacyjnie sięgnął po Wojewódzki Puchar Polski! [GALERIA]

Zwycięstwo w Wojewódzkim Pucharze Polski to jak dotąd największy sukces w historii Startu Jełowa. Jako pierwszy trofeum wzniósł kapitan drużyny Tobias Smyrek.   © Tomasz Chabior

Drużyna, która nigdy dotąd nie grała wyżej niż w klasie okręgowej, pokonała Polonię Nysa w finale Wojewódzkiego Pucharu Polski i sięgnęła po trofeum jako pierwszy w historii opolski zespół grający na tym szczeblu. Dzięki temu w nowym sezonie wystartuje w centralnym Pucharze Polski, w którym jej rywalem będzie drużyna z ekstraklasy, 1. ligi lub 2. ligi. Kibice mogą już zacierać ręce.

Start Jełowa okazał się czarnym koniem tegorocznych rozgrywek Pucharu Polski województwa opolskiego. O ile wyeliminowanie z gry Czarnych Otmuchów (7-3), Pogoni Prudnik (5-1) i LZS-u Kuniów (4-2) nie było niczym nadzwyczajnym, bo wszystkie te drużyny również grają w klasie okręgowej, to wyrzucenie za burtę czwartoligowej Fortuny Głogówek (4-2) było preludium dwóch kolejnych sensacji.

Gdy Start Jełowa został jedyną ekipą z „okręgówki” wśród półfinalistów rozgrywek, mało kto powiedziałby, że zajdzie tak daleko. Zespół, który nigdy nie grał w 4. lidze, ani wyżej, był bowiem rodzynkiem w towarzystwie Ruchu Zdzieszowice, Polonii Nysa i LZS-u Starowice Dolne, czyli trzech drużyn z trzecioligową przeszłością.

Rywalem jełowian w półfinale został LZS Starowice Dolne. Kto by się spodziewał, że Start dwukrotnie będzie odrabiał stratę i dwukrotnie wychodził na prowadzenie, a po 90 minutach i dogrywce będzie 4-4? Może tylko wierni kibice tej drużyny, którzy są jednymi z bohaterów wspólnego sukcesu klubu. Start zwyciężył ten mecz w karnych (5-4) i osiągnął historyczny dla klubu sukces: został finalistą rozgrywek.

– Historycznym osiągnięciem było już samo wejście do finału, a wygranie go to już chyba arcy sukces. Czujemy wielką radość, wręcz euforię, cieszymy się z tego, co tutaj zrobiliśmy, teraz będziemy świętować, ale ze świadomością, że w sobotę kolejny mecz ligowy – podkreślał Tomasz Ciastko, trener Startu. – Co jest w tej drużynie takiego, że osiąga sukcesy? Rodzinna atmosfera. Zawodnicy są zżyci z kibicami, a kibice z drużyną. Dziś przeszli samych siebie, wspaniale nas dopingowali. Naszą siłą jest też dobra atmosfera, grając świetnie się bawimy, co skutkuje dobrymi wynikami.

Potęga lokalnej społeczności

Przed rozegranym 18 maja finałem padały hipotezy, że szybko będzie po meczu, bo Polonia Nysa to bardzo silna drużyna i niekwestionowany lider 4. ligi, który nie da się wymanewrować zespołowi z klasy okręgowej. Zastanawiano się też, na ile w tym pojedynku Dawida z Goliatem zdadzą się potężne chęci jełowian, których apetyt na sukcesy z meczu na mecz rośnie.

Mowa tu nie tylko o zespole, ale też kibicach, którzy pokazali w finale olbrzymią moc lokalnej społeczności. Skrzyknęli się i zajęli na trybunach około 800 miejsc, a to prawie połowa wsi liczącej 1800 mieszkańców. Nysanie wypadli na ich tle dość blado, choć na boisku to Polonia dyktowała warunki.

Wyraźna dominacja zespołu z Nysy zarysowała się już w pierwszych minutach finału rozgrywanego na stadionie MKS-u Kluczbork. W 24. minucie Polonia mogła prowadzić już 2-0, ale Dominik Sikora najpierw zakończył sytuację sam na sam trafieniem w poprzeczkę, a później pewnie posłał piłkę do siatki, tylko że ze spalonego.

Takich sytuacji nysanie mieli o wiele więcej, atakowali prawie tylko oni, podczas gdy Jełowa zdołała oddać dwa liche strzały, których autorem był Patryk Bandura. W drugiej połowie było podobnie, ale Polonia wydawała się mniej kąśliwa niż przed przerwą. Przeważała, dyktowała warunki i bardzo często strzelała, ale nic z tego nie wynikało.

Start natomiast tonował zapędy rywali, skutecznie się broniąc i wyprowadzając kontry, dwie z nich zakończyły się nawet sytuacjami Igora Babanskykhego i jedną Patryka Bandury. Nie były to jednak okazje, z których mogli być dumni. Jełowianie dotrwali jednak do dogrywki, w której znakomitą sytuację na ich korzyść zmarnowali wspólnie Daniel Wolny i Roman Forma, a potem również do konkursu rzutów karnych.

Przez rzuty karne do marzeń

Start Jełowa rozpoczął konkurs „jedenastek” i okazał się w nim lepszy. Jako pierwszy rzut karny wykonał Michael Segieth, po czym wyrównał Maciej Rakoczy. W drugiej serii Roman Forma doprowadził do wyniku 2-1, ale Marek Ostrowski spudłował. Następnie do „wapna” podszedł Maciej Sokołowski i również on pokonał nyskiego bramkarza. Odpowiedzieć mu miał Alan Majerski i wtedy bohaterem Startu został Marcin Kaczmarczyk, który wybronił „jedenastkę”.

Było więc 3-1 i decydujący głos, który za chwilę miał wywołać w opolskiej piłce niemałą sensację, należał do Aleksandra Padamczyka. Piłkarz Startu podszedł do piłki i zrobił, co do niego należało. Pokonał Aleksandra Firka i kilka sekund później utonął w objęciach kolegów przy wywołującym ciarki akompaniamencie kilkuset gardeł jełowskich kibiców.

– Nawet dzień po meczu nie dociera do nas to, co się stało. Teraz dzierżymy tytuł najlepszej ekipy Opolszczyzny na trzech szczeblach, które uczestniczą w wojewódzkich pucharach, mowa o 3. lidze, 4. lidze i klasie okręgowej. Nie byliśmy jednak faworytami od trzech spotkań – mówił dzień po meczu Tobias Smyrek, kapitan Startu. – Po wygranej z Fortuną Głogówek słyszeliśmy głosy, że mieliśmy szczęście. Nikt nie stawiał na nas również w półfinale przeciwko LZS-owi Starowice Dolne, ale i wtedy zatriumfowaliśmy. Natomiast przed finałem wiele osób zastanawiało się, iloma przegramy golami. I co? I znów wygraliśmy! Gdy po meczu wróciliśmy do Jełowej, świętowaliśmy z kibicami dobrych parę godzin. Skończyliśmy o świcie już we własnym zawodniczym gronie.

Warto tutaj wspomnieć, że zdobycie Wojewódzkiego Pucharu Polski jest dla klubu z klasy okręgowej sukcesem przekraczającym zdroworozsądkowe myślenie. Kto bowiem spodziewał się, że Start Jełowa zajdzie do półfinału? Tym bardziej kto przewidział, że drużyna ta zagra w finale? Jeśli natomiast ktoś jeszcze kilka miesięcy temu stwierdziłby, że Start sięgnie w Kluczborku po trofeum, ten zostałby uznany za nieracjonalnego marzyciela.

Jednakże stało się – Start Jełowa wygrał wojewódzki finał Pucharu Polski i w nowym sezonie zagra w pucharze na szczeblu centralnym, gdzie wystąpią zespoły z ekstraklasy, 1. ligi i 2. ligi oraz piętnastu zwycięzców pozostałych finałów wojewódzkich. Owocem sukcesu jełowian może być zatem mecz Startu z mistrzem Polski Lechem Poznań, obrońcą pucharu Rakowem Częstochowa czy inną ekipą z czołowych polskich lig. Byłaby to nie lada gratka dla kibiców z Jełowej.

Tymczasem Start walczy jeszcze o awans do 4. ligi. Do końca sezonu pozostało 7 kolejek, a jełowianie prowadzą w tabeli z 4-punktową przewagą nad drugim Iprime Bogacica. Wciąż też mają szansę obronić status drużyny niepokonanej w tym sezonie ani w lidze, ani w pucharach. Na Opolszczyźnie, łącznie ze Startem, są dwie takie ekipy. Druga to Żądło Sucha Psina z klasy B gr. XII.

Polonia Nysa – Start Jełowa 0-0 (karne: 1-4)

Polonia: Firek – Taranek (93. Naściszewski), Kudra, Redek, Kulak – Ostrowski, Rakoczy, Sikora (66. Majerski), Perkowski (102. Lisiecki), Pisula (78. Danieluk) – Nazar (53. Duda). Trener: Łukasz Czajka.

Start: Kaczmarczyk – Pluta (61. Sokołowski), Kosia-Fomba, Forma, Widera – Wacławczyk (89. Wolny), Smyrek (78. M. Segieth), T. Segieth (78. Habdas), Poznański, Babanskykh (89. Padamczyk) – Bandura. Trener: Jakub Ciastko.

Żółte kartki: Lisiecki, Naściszewski, Marciniak (rez.) – Forma, Poznański, Widera.

Sędziował: Szymon Łężny.

fot. Tomasz Chabior

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

W dziennikarstwie od 9 lat, w fotografii o rok krócej. Miłośnik narciarstwa, karate i siatkówki, spośród których nie uprawia tylko trzeciej z dyscyplin. Przez całe życie poświęca się sportowi, choć w Opowiecie.info zajmuje się też innymi tematami. W wolnym czasie fotografuje krajobrazy, szczególnie podczas podróży, które tak bardzo kocha.