Smarowanie nart to nie tylko zwiększenie płynności jazdy, ale także konserwacja i ochrona. Smarowidło powinno nakładać się na narty jak najczęściej – najlepiej przed każdym dniem spędzonym na stoku. Aby nasmarować deski, nie musimy oddawać ich do serwisu, ale możemy zrobić to samemu! Jak? Jest na to domowy sposób.
Domowe smarowanie na gorąco? Wystarczy stare żelazko do prasowania!
Najtańsze żelazka do smarowania nart można kupić już za ok. 150–200 zł. Jeżeli jednak mamy „na zbyciu” stare żelazko do prasowania ubrań, nic nie stoi na przeszkodzie, aby je – delikatnie mówiąc – „przebranżowić”. Oczywiście pod warunkiem, że nie będziemy go już używać do prasowania.
Jak smarować?
Smarowanie nart na gorąco dzieli się na cztery fazy: przygotowanie nart, nałożenie i rozprowadzenie wosku, cyklinowanie i polerowanie. Co będzie nam potrzebne? Żelazko, wosk do nart, cyklina (lub ekierka, linijka itd.) oraz szmatka.
1. Przygotowanie nart
Ten etap to nic innego, jak wyczyszczenie sprzętu (np. ścierką) i jego dokładne osuszenie.
2. Nałożenie i rozprowadzenie wosku
Najtańszy wosk do nart można kupić już za ok. 10 złotych. Na ślizg można nałożyć go w postaci wiórków startych nożem z kostki wosku, ale można również przyłożyć kostkę do żelazka i powoli skrapiać smarowidło na spód narty. Następnie, nałożony wosk należy dokładnie rozprowadzić po powierzchni ślizgu.
Pamiętajmy, że nie powinno się tego robić za długo, aby uniknąć przegrzania lub nawet spalenia dolnych powierzchni „desek”.
3. Cyklinowanie
Można użyć do tego nie tylko cykliny, ale też linijki, ekierki lub innego prostego, płaskiego i – najlepiej – plastikowego przedmiotu. Cyklinowanie to zdrapywanie ze ślizgu nadmiaru wosku.
4. Polerowanie
Po cyklinowaniu ślizg należy przetrzeć szmatką lub ścierką – najlepiej bawełnianą. Wosk będzie wtedy gładszy, a narta powinna jeszcze płynniej poruszać się po śniegu.
Dwa ostatnie etapy można jednak pominąć. Co prawda narty przez pewien czas mogą zawadzać, ale gdy śnieg „wyręczy” cyklinę oraz ścierkę i zetrze nadmiar wosku, nasze „deski” będą jechać równie płynnie jak te cyklinowane i wypolerowane.
Śligi należy smarować regularnie
Najważniejszą zaletą jest konserwacja sprzętu. Ślizgi nart i snowboardów wykonane są z tworzywa sztucznego, które znacznie szybciej zużywa się, gdy nie jest smarowane. Ostry śnieg, lód, wystające kamienie, przetarcia i korzenie niszczą ślizgi. Spód „desek” powinien być ciemny i błyszczący. Jednak gdy pojawia się na nim białawy nalot, oznacza to wysuszenie i wyjałowienie ślizgu – degenerację.
Korzyści nie tylko dla zaawansowanych narciarzy
Smar – oprócz konserwacji – powoduje, że narty nie stoją, a śnieg się do nich nie klei. Dzięki temu nauka szusowania jest o wiele prostsza. W końcu łatwiej manewrować i skręcać w nartach, które nie są „przyklejone” do podłoża, ale które płynnie po nim suną. Należy także pamiętać, że płynna jazda nie musi oznaczać szybkiej jazdy, czego boi się większość początkujących.
Inne metody smarowania nart
Jeżeli nie chcemy smarować naszych nart na gorąco, możemy skorzystać także ze smaru w sprayu, pasty lub płynu – takie metody są dosyć poręczne i szybkie, a skorzystać z nich możemy bezpośrednio przed wyruszeniem na stok.