W województwie opolskim jest już 395 cudzoziemców, którzy prowadzą własne firmy. W całej Polsce na takie przedsięwzięcie zdecydowało się już niemal 23 tys. obcokrajowców.

Zatrudnianie obcokrajowców przez polskich przedsiębiorców to już norma. W połowie br. legalnie pracowało 818,7 tys. osób z innym paszportem niż polski, z tego 22843 na Opolszczyźnie. Liczba cudzoziemców, którzy zarabiają na utrzymanie w Polsce, a przy tym są zgłoszeni do ubezpieczeń społecznych w ZUS, szybko rośnie. Pod koniec kwietnia było ich 780,5 tys., a na koniec grudnia ub.r. nieco ponad 725 tys.

Rośnie jednocześnie liczba obcokrajowców, którzy zakładają i prowadzą swoje firmy. Najczęściej jednoosobowe, ale są też tacy, którzy stają się przy tym pracodawcami dla swoich rodaków bądź obywateli polskich.

– Nigdy wcześniej na Opolszczyźnie liczba cudzoziemców prowadzących działalność gospodarczą nie była tak wysoka – mówi Sebastian Szczurek, regionalny rzecznik prasowy ZUS województwa opolskiego. – Tuż przed wakacjami w regionie było 395 cudzoziemskich przedsiębiorców zgłoszonych jako płatnicy składek w ZUS. Prawie połowa z nich, bo 166 osób deklarowało, obywatelstwo ukraińskie. Rok temu obcokrajowców, którzy prowadzili przedsiębiorstwa było 364, a paszportem ukraińskim posługiwało się wówczas 145 osób.

Na Opolszczyźnie poza Ukraińcami swoje legalne biznesy prowadzą obywatele aż 20 państw z Europy, Azji i Afryki. Jest wśród nich 39 Bułgarów, 25 Niemców, 17 Turków, po 16 Wietnamczyków i Czechów, ale także 5 Egipcjan, 3 Chorwatów, 4 Gruzinów i 3 Jordańczyków.

Natomiast w innych regionach Polski swoich sił w biznesie próbują przedstawiciele tak egzotycznych krajów jak Angola, Ghana, Gwinea, Kuba, Madagaskar, Malezja, Nepal, Nowa Zelandia, Salwador, Sudan, Singapur czy Zimbabwe.

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.