W niedzielę odbędzie szósta edycja Marszu Mikołajów w Opolu. To wydarzenie, które na stałe już weszło do kalendarza miasta i nie tylko, bo na marsz ściągają mieszkańcy z całego województwa.Organizator marszu, Stowarzyszenie Opolska Pozytywka, zaprasza już w najbliższą niedzielę o godz. 16.45 pod pomnik przy pl. Wolności i prosi, by zabrać ze sobą lampiony i inne bezpieczne źródła światła.

Marsz, którego hasło brzmi „Nakręć się pozytywnie i otwórz swoje serce”, od lat bawi dzieci i dorosłych, ale przy okazji ma zawsze szczytny cel.

– W tym roku zbieramy pieniądze na wsparcie oddziału chirurgii dziecięcej Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Opolu – mówi Łucja Pisarska-Łabno, prezes Stowarzyszenia Opolska Pozytywka oraz… Mikołajowa, czyli żona Marka Łabno, opolskiego Mikołaja. To małżeństwo społeczników z Opola, znanych także z wielu innych inicjatyw.

Mikołajowa dokonuje ostatnich przymiarek stroju przed niedzielnym marszem.- Dosłownie i przenośni dopinamy wszystko na ostatni guzik i zaczynamy odliczanie do marszu – wyjaśnia Łucja Pisarska-Łabno. W tym roku organizatorzy przygotowali wiele niespodzianek, których póki co Mikołaj i Mikołajowa nie chcą zdradzać.

– Jak co roku prosimy tylko, jeśli oczywiście to możliwe, by  przyjść na marsz w strojach mikołajowych, bo jak co roku ogłosimy konkurs na najlepszy strój – pani prezes.

I jak co roku, będzie również konkurs na najdłuższą brodę. Tradycyjnie już brody będzie własnoręcznie mierzyć Mikołajowa.

– A tegoroczna nowość, to konkurs na najdłuższy warkocz – dodaje Łucja Pisarska-Łabno.

Konkursów ma być więcej, m.in. konkurencja rodzinna. Organizatorzy przewidzieli oczywiście dla uczestników nagrody, ale i one pozostają póki co tajemnica Mikołaja.

Akcję wsparcia oddziału dziecięcego w USK będzie można kupując „cegiełki”, czyli kubeczki okolicznościowe.

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.