Tym razem Ryszard Druch przyjechał do Polski tylko na tydzień.  Nie mógł sobie odmówić, oprócz spotkań z rodziną tych wszystkich działań, które dają mu chyba najwięcej satysfakcji.

Zza wielkiej wody wpadł jak po ogień, czyli przez okulary Ryszarda Drucha

Już następnego dnia po wyczerpującej podróży ze Stanów Zjednoczonych, z Trenton, stolicy stanu New Jersey, gdzie od prawie trzydziestu lat mieszka i prowadzi Druch Studio Gallery – Akademię Sztuk Pięknych, rzucił się w wir działań publicznych. Zaczął w „jedenastce”, szkole podstawowej na opolskich Chabrach. Tutaj, jak wspomniał, uczył kiedyś jego serdeczny przyjaciel z harcerstwa, w Opolu postać legendarna, druh Jacek Chlebda.

Na spotkaniu z młodzieżą, z którą rozmawiał o karykaturze pojawiło się pudło z przyborami koniecznymi do wykładu i zajęć praktycznych, pudło, z którym spotkałem się już podczas porzednich wizyt Ryszarda w Opolu. Z racji rozmiarów nie mógł wozić go ze sobą w tę i z powrotem do Trenton.

– Oczywiście, że go nie wozi – z dumą zauważył Grzegorz Pielak, spiritus movens druchowych warsztatów. – Ja za nim biegam zawsze z tym pudłem – dodał.

Zadaniem młodych ludzi w „jedenastce” było wykonanie karykatury jednej z dwóch osób. Modele, a raczej ich zdjęcia, dobrane zostały nad wyraz celnie: Olga Tokarczuk i Wojciech Mann.

Zaczęło się jedak od teorii…

Potem jeszcze szybka pokazówka na wybranym modelu…

Po takim wstępie młodzi ludzie nie mieli już żadnych wątpliwości czym jest karykatura.

Następnego dnia podobne warsztaty przeprowadził Ryszard Druch dla nauczycieli, a dzień później w Muzeum Uniwersytetu Opolskiego wygłosił znakomity wykład na temat historii karykatury i swojej przygody z tą formą plastyczną.

Wykład poprzedziły wystąpienia rektorów Uniwersytetu Opolskiego: byłego, profesora Stanisława Sławomira Niciei i obecnego, profesora Marka Masnyka. Odczytano także list gratulacyjny od Marszałka Województwa Opolskiego Andrzeja Buły.

A tu już cały wykład – z powodów technicznych w dwóch odsłonach. Polecam, warto posłuchać i zobaczyć.

Ale jak na cały tydzień  Ryszardowi Druchowi wciąż było mało. Nie mógł sobie odmówić przyjemności odwiedzenia z rodziną i zaprzyjaźnionymi artystami pałacu w Łosiowie, który obdarza od lat cennymi precjozami przywożonymi zza oceanu. Jest tu już komnata nazwana jego imieniem. Byli wiec poeci: Elżbieta Lisak-Duda, Harry Duda, aforysta Zbigniew Krygiel, gitarzysta Tadeusz Pabisiak, bard Grzegorz Grunwald. Był także zaprzyjaźniony z naszym bohaterem były dyrektor łosiowskich włości Henryk Zamojski. Było bardzo artystycznie i smakowicie, a Ryszard przekazał na ręce dyrektora pałacu kolejne dary. Być może kiedyś przedstawimy państwu relację z tego artystycznego salonu. Na razie musicie się zadowolić zdjęciami.

Fot. melonik

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarz, publicysta, dokumentalista (radio, tv, prasa) znany z niekonwencjonalnych nakryć głowy i czerwonych butów. Interesuje się głównie historią, ale w związku z aktualną sytuacją społeczno-polityczną jest to głównie historia wycinanych drzew i betonowanych placów miejskich. Ma już 65 lat, ale jego ojciec dożył 102. Uważa więc, że niejedno jeszcze przed nim.