Maciek Rauhut, ósmoklasista z Krapkowic, padł ofiarą opresyjnego państwa PiS. Jego jedynym przewinieniem było udostępnienie na portalu społecznościowym informacji o spacerze w ramach „Strajku kobiet”. Podobnie zrobiło 300 innych osób, ale to do drzwi Maćka zastukała policja. – To część większej operacji – komentuje psycholog społeczny, prof. Tomasz Grzyb.

– Policja uznała, że 14-latek z Krapkowic jest organizatorem jutrzejszego spaceru i dzisiaj po 10 zawitała u niego w domu. Według informacji, które udało mi się ustalić, opiekunowie prawni zostali poinformowani o tym, że za organizację grozi 8 lat więzienia oraz grzywna. O sprawie policja powiadomiła szkołę – relacjonuje posłanka Marcelina Zawisza, która podjęła się poselskiej interwencji w tej sprawie. –  Czekam na bardziej szczegółowe wyjaśnienia na jakiej, do cholery, podstawie uznano 14-latka za organizatora tego wydarzenia.

Jak poinformował na dzisiejszej konferencji prasowej Jerzy Przystajko z biura poselskiego Zawiszy, interwencja została złożona u komendanta policji, który ma zgodnie z ustawą dwa tygodnie na odpowiedź. – Czujemy się jak w wirtualnej rzeczywistości gdzie policja działa w sprawie przyszłych przestępstw – mówił Przystajko.

Maciej Rauhut nie jest rozkapryszonym bachorem czy łobuzem, któremu w głowie zadymy. Już od pewnego czasu jest zainteresowany sprawami społecznymi i polityką. – Nie ma w tym nic dziwnego – twierdzi psycholog społeczny  z Uniwersytetu SWPS prof. Tomasz Grzyb, który ma na swym koncie podobne doświadczenia.

– Początkowo Ogólnopolskie spacery były sprzeciwem odnoszącym się do wyroku Trybunału Konstytucyjnego pani Przyłębskiej – pisze Maciek Rauhut w swym oświadczeniu  odczytanym także podczas wspomnianej konferencji prasowej. – Dziś wiemy, że są one przede wszystkim całkowitym sprzeciwem dla obrzydliwych rządów Prawa i Sprawiedliwości. Na spacerach walczymy też o wolność, czyli podstawę demokratycznego państwa. Podczas wtorkowej interwencji policji tę wolność bez podstawy prawnej próbowano mi odebrać, zakazując mi przebywania na krapkowickim rynku od godz. 16:15, grożąc mi, że jeśli się tam zjawię, zostanę uznany za organizatora. Ja chciałem tylko podkreślić, że informacje o Krapkowickim spacerze, zaplanowanym na 18 listopada bieżącego roku udostępniło blisko 300 osób, a wniosek do sądu zostanie skierowany tylko przeciwko mnie. Te sposoby Ziobry, polegające na zastraszaniu nastolatków przez policję poznaliśmy już wcześniej w Olsztynie, gdzie dziewczyna w moim wieku, bezpodstawnie, tak jak ja została oskarżona o organizację spaceru. Sąd sprawę oddalił. Wszyscy mamy nadzieję, że w tej sprawie będzie podobnie. Rzeczniczka Komendy w Krapkowicach wydała oświadczenie, gdzie informuje, że rozmowa miała jedynie charakter informacyjno-profilaktyczny, po czym mówi, że sprawa trafi do sądu. Dobra profilaktyka! Profilaktycznie pozwijmy też ludzi, którzy sprzeciwiają się władzy, w jakikolwiek sposób. To przecież kryminaliści! Panie Ziobro, nie musi Pan dziękować za pomysł. Nie ma za co. Chciałbym odnieść się jeszcze do policjantów, którzy przeprowadzali u mnie interwencję. Panowie, następnym razem nie próbujcie nadużywać władzy, zakazując mi przebywania w miejscu publicznym, czy zakazując mi publikowania postu informacyjnego na FB, bo „jestem niepełnoletni”. Nie ma już panie wice komendancie ustroju, w którym panowała zasada „Dzieci i ryby głosu nie mają”. Dawajcie też dochodzić obywatelkom i obywatelom do głosu i nie okłamujcie dyrekcji szkoły. Nie damy się uciszyć – kończy Maciek swe oświadczenie.

Przeglądając jego profil na FB wiemy, że nikt mu tego nie napisał, nikt nie podyktował. Tak właśnie myśli ogromna rzesza ludzi spotykanych na spacerach i marszach, które odbywają się w całym kraju. Niejednokrotnie miałem okazję rozmawiać z ich uczestnikami, często równolatkami Maćka. Zdarzają się znacznie bardziej radykalne opinie niż ta przedstawiona w oświadczeniu krapkowickiego ucznia.

Starszy od Maćka o dwa lata, szesnastolatek, Amadeusz Hoffman z pobliskiego Gogolina, zadaje pytanie, które wszyscy właściwie powinniśmy sobie zadać: – W jakim kraju żyjemy skoro policja każe młodemu człowiekowi usunąć z facebooka antyrządowy post?

– Jako człowiek, który dość często spotyka się z ludźmi chcącymi słuchać o psychologii stosunkowo często słyszę narzekania na młodych ludzi ze strony wychowawców, rodziców, nauczycieli którzy mówią, że ta współczesna młodzież nie chce się w nic angażować, że wszystko jej „zwisa i powiewa” i nie chce mieć żadnych kontaktów z czymś co byłoby nawet odrobinę większe od ich własnych potrzeb – komentuje profesor Tomasz Grzyb. – Jednocześnie mamy do czynienia z sytuacją, w której młody człowiek wyraźnie zainteresowany życiem społecznym – nawet nie tyle polityką, co pewnymi aktualnymi kwestiami, palącymi z perspektywy życia w naszym kraju, za takie zachowanie jest – nie waham się użyć tego słowa – szykanowany.

Profesor nie zamierza rozpatrywać prawnego aspektu sprawy. Ma nadzieję, że sprawę postępowania policji rozstrzygnie sąd.

– Z mojego punktu widzenia – kontynuuje profesor – takie działanie policji  było bezzasadne. Ludzie, którzy angażują się w życie społeczne powinni być otoczeni specjalną ochroną. Zwłaszcza młodzi ludzie, którzy angażują się w sprawy, które nie dotyczą bezpośrednio ich samych, które są związane z aktywnością obywatelską, powinni zdawać sobie sprawę z tego, że mogą to robić w sposób bezpieczny, który im nie zagraża, także w sensie fizycznym.

Prof. Tomasz Grzyb podkreśla, że to co się dzieje z Maćkiem Rauhutem nie jest rzeczą odosobnioną. -To część większej operacji,  która ma na celu pokazanie tym wszystkim, którzy chcą się zajmować życiem społecznym w naszym kraju, że nie warto tego robić. Umówmy się, że jeżeli ktoś przychodzi na demonstrację w Warszawie i widzi, że na tej demonstracji są nieumundurowani policjanci, którzy metalowymi pałkami teleskopowymi biją ludzi, którzy tak na prawdę nie wiedzą kim ci nieumundurowani  są, to jest to prosty sygnał. Nie dla ludzi w Warszawie, bo oni zawsze przyjdą na takie demonstracje, ale dla ludzi w Krapkowicach, w Hajnówce czy w Nysie : Nie angażujcie się, nie przejmujcie się takimi rzeczami, to was bezpośrednio nie dotyczy. Dajcie spokój. Pewnie macie rację, ale po co będziecie się bawić w takie kwestie. To jest sygnał dla wszystkich rodziców takich czternastolatków, po to, żeby przekonali tych młodych ludzi: słuchaj, nawet jeśli masz rację, nie wychylaj się, bo będziesz miał problemy. Może cię nie skażą, ale po co ci łażenie po komendach.

– Myślę, z powinniśmy tych młodych ludzi wesprzeć – konkluduje profesor. – Myślę, że powinniśmy im powiedzieć: jesteśmy z wami. To co robicie ma sens, niezależnie od tego, czy trzeba będzie za to zapłacić kolejnymi wizytami policjantów, a jeśli będzie trzeba, to będziemy to przeżywali wspólnie.

– Nie ma już panie wicekomendancie ustroju, w którym panowała zasada „dzieci i ryby głosu nie mają”…

Fot. melonik

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarz, publicysta, dokumentalista (radio, tv, prasa) znany z niekonwencjonalnych nakryć głowy i czerwonych butów. Interesuje się głównie historią, ale w związku z aktualną sytuacją społeczno-polityczną jest to głównie historia wycinanych drzew i betonowanych placów miejskich. Ma już 65 lat, ale jego ojciec dożył 102. Uważa więc, że niejedno jeszcze przed nim.