Władze powiatu i gminy nie przewidują na razie jakichś szczególnych działań i liczą jedynie na świadomość mieszkańców. Senator Beniamin Godyla uważa, że to błąd.

Powiat oleski trafił do tzw. niebieskiej strefy na mapie epidemicznej ministerstwa zdrowia. To oznacza, że w niedługim czasie, jeśli nie spadnie liczba zakażeń, mogą tam obowiązywać dodatkowe obostrzenia związane z sytuacją epidemiczną.

Od początku pandemii w powiecie oleskim wykryto 252 przypadki koronawirusa, a 12 osób zmarło. To, czego można się obawiać, to jesiennego wzrostu zachorowań, który wywinduje powiat oleski do strefy żółtej lub czerwonej, a wtedy obostrzenia są dużo większe, nawet z lokalnym lockdownem włącznie, przez co może ucierpieć gospodarka.

W tzw. strefie czerwonej, poza obowiązkiem noszenia masek w przestrzeni publicznej, zamykane są siłownie, kina i inne obiekty użyteczności publicznej. Obowiązują limity w transporcie publicznym, restauracjach, na weselach, pogrzebach i innych spotkaniach do 50 osób.

Czy można jeszcze coś zrobić, przysłowiowo chuchać na zimne, żeby ograniczyć zachorowania? Może testy wymazowe dla nauczycieli na początku roku? Tak, jak to zrobiła prezydent Jolanta Zdanowska w Łodzi, kiedy po lockdownie, przed otwarciem żłobków i przedszkoli zleciła przebadać ich personel, by zapobiec zakażeniu dzieci. Testowanie wykazało, że kilka procent nauczycieli miało kontakt z koronawirusem, co oznacza, że najpewniej przechorowali go wcześniej bezobjawowo.

Czy w powiecie oleskim będą testy?

– Nie planujemy czegoś takiego, każdy z pracodawców może zapłacić za to, ja nie planuję w tej chwili takiej odgórnej akcji – mówi Roland Fabianek, starosta oleski. – Testowanie jest bez sensu, bo to pokazuje stan na teraz, a przecież za chwilę ten stan może ulec zmianie, bo ktoś dzień po teście może się zarazić.

O testy nauczyciele z powiatu oleskiego upominali się już przed maturami.

– Chodziło o to, by przetestować tych, co będą zasiadać w komisjach – wyjaśnia starosta Fabianek. – Można było te testy sfinansować z funduszu socjalnego, ale kiedy to zaproponowano, to pomysły testowania ucichły.

Starosta dodaje, że władze powiatu są w kontakcie z głównym inspektorem sanitarnym i miejscowym sanepidem, dyrektorzy szkół dostali wskazówki odnośnie postępowania w razie wykrycia przypadku koronawirusa wśród uczniów lub nauczycieli. Starosta stawia na środki ochrony osobistej, maseczki, przyłbice i dystans społeczny. I pomiar temperatury.

Tyle, że te środki obowiązują od początku epidemii, a mimo tego powiat oleski, obok powiatu brzeskiego, trafił do niebieskiej strefy. Co jeszcze można zrobić?

– Od początku przestrzegamy zasad, a ci którzy są w żółtej, czy czerwonej strefie, też ich przestrzegają – broni się starosta Fabianek. – Musimy sami się chronić od początku do końca, bo wzrost zachorowań bierze się z nieprzestrzegania tych wszystkich zasad i braku asekuracji.

Opowiecie. Info uważa, że tłumaczenie, iż testy są aktualne jedynie na dany moment, to dość karkołomna argumentacja. Testy pozwoliłyby uniknąć sytuacji, kiedy na początku roku szkolnego zarażony nauczyciel przychodzi do szkoły i zaraża innych. Co więcej, gdyby u kogoś test wyszedł dodatni, to umożliwia to przebadanie osób z jego otoczenia i ogranicza dalsze rozprzestrzenianie się koronawirusa.

Starosta nie zaprzecza, ale…

– Testy musielibyśmy przeprowadzić nie tylko nauczycielom, ale innym grupom zawodowym, np. kierowcom, którzy wożą dzieci i jeszcze innym – argumentuje Roland Fabianek. – Jeśli sami o siebie nie zadbamy, to nikt o nas nie zadba.

Jak podkreśla, trzeba nauczyć się żyć w tych trudnych czasach i rezygnować z tego, co jest możliwe, np. z udziału w zawodach sportowych. Dlatego starosta już rozmawiał z dyrektorami szkół, by takie zawody zawiesić.

W gminie Olesno testów też na razie nie przewidują jakichś ekstra działań, choć deklarują, że nie będą żałować pieniędzy.

– Zaangażowaliśmy się na początku epidemii, podjęliśmy wszystkie prospołeczne działania, wraz z szyciem maseczek przez zakłady pracy chronionej i sponsorów – mówi Sylwester Lewicki, burmistrz Olesna. – Po lockdownie jako pierwsi uruchomiliśmy żłobki i przedszkola. Szczerze przyznam, że teraz robimy tylko to, co jest obligatoryjne w placówkach oświatowych.

Burmistrz twierdzi, że małe klasy w szkołach pozwolą zachować dystans społeczny.

– Mieliśmy czystą sytuację, a wystarczył jeden DPS, w nim  30 zachorowań, czy ognisko zakażeń w firmie, by od razu statystyki poszły nam w górę – dodaje burmistrz Lewicki.

Burmistrz Olesna zauważa, że uroczystości kościelne i brak dbałości ze strony wiernych, to jedno z poważnych źródeł zakażeń.

– Ludzie nie noszą podczas mszy maseczek, koszyczek „na ofiarę” krąży od ostatniej do pierwszej ławki, więc przechodzi przez tyle rąk… – wyjaśnia Sylwester Lewicki.

Każdy dotknie więc „ofiarnego” koszyczka, a potem w rozmodleniu zapomni się i podrapie po nosie lub oku. I tak może przynieść wirusa do domu.

Tylko co może dziwić, a nawet szokować, to fakt, że burmistrz Lewicki jest bez maseczki na zdjęciach zamieszczonych na stronie internetowej Urzędu Miasta, kiedy 1 września na inauguracji roku szkolnego w PSP nr 2 w Oleśnie wręcza uczniom wyprawki. Maseczek nie mają też dzieci i nauczyciele.

Z kolei na późniejszej inauguracji, w oleskim I LO, burmistrz i zaproszeni notable maseczki już mają. Podobnie jak uczniowie i nauczyciele.

Gdzie tu logika i konsekwencja?

Zapytaliśmy Beniamina Godylę, senatora Koalicji Obywatelskiej, który jest mieszkańcem powiatu oleskiego, jak  on widzi tę sytuację.

– Przecież nauczyciele nie uczą tylko w jednej szkole, a czasem nawet w trzech – podkreśla senator. – Rozumiem, że kasy samorządowe nie są zasobne, ale przecież lepiej nie zrobić kawałka drogi, czy chodnika, a zadbać o zdrowie. Jak się zrobi nauczycielom testy, to przynajmniej z nich i władz zejdzie ciężar odpowiedzialności.

Beniamin Godyla niepokoi się, że wzrost zachorowań w powiecie oleskim grozi „awansem” najpierw do żółtej, a potem czerwonej strefy.

– A to niestety gwarancja, że podupadniemy gospodarczo jeszcze bardziej – ostrzega. – To powinno dawać do myślenia, bo wtedy jeszcze więcej będzie to nas kosztowało. Powiat oleski jest otoczony, m.in. Kłobuckiem, Wieluniem, czy Przystajnią, a tam tych zachorowań jest jeszcze więcej, oni są w strefie żółtej i czerwonej. Migracja jest, bo np. ludzie z Przystajni dojeżdżają do Olesna do pracy. Moim zdaniem nauczyciele ze szkół i przedszkoli powinni przejść bezapelacyjnie testy, a zarząd województwa powinien pójść śladem Warszawy i zafundować nauczycielom szczepienia przeciwko grypie.

Jolanta Jasińska-Mrukot

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.