List Otwarty – prośba o spotkanie z głodującymi w proteście przeciw powiększeniu Opola

Jeden z dyplomów w zagrożonym GOK-u, gdzie odbywa się protest głodowy: „Za wyjątkową działalność na rzecz Polski i Polaków”.

W dniu dzisiejszym wysłałam niniejsze pismo do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Traktuję to jako List Otwarty, wysłany w imieniu własnym, w którym nie proszę o nic dla siebie, tylko o spotkanie Pani Premier z moimi protestującymi Sąsiadami z Dobrzenia Wielkiego (wspieranych przez Michała z Opola). Pośrednio jednak jest to też prośba o grom z jasnego nieba, który podziałałby jak defibrylator na moje umęczone hipokryzją miasto. 

Szanowna Pani Premier,

W niniejszym liście otwartym uprzejmie proszę o spotkanie Pani Premier z mieszkańcami gminy Dobrzeń Wielki prowadzącymi od ponad dwóch tygodni protest głodowy w Gminnym Ośrodku Kultury w pilnej sprawie powrotu Opola do granic administracyjnych sprzed 01.01.17 i o jak najszybsze  powiadomienie ich o dacie tego spotkania. Zobowiązali się oni do przerwania protestu po otrzymaniu pisemnego zawiadomienia o rychłym spotkaniu.

Protest dotyczy rozporządzenia o poszerzeniu miasta Opola, w którym zignorowano niemal stuprocentowy sprzeciw mieszkańców gmin i słabe zainteresowanie, wręcz zauważalny odsetek przeciwników, w samym Opolu. W trakcie procedowania doszło do poważnych uchybień formalnych, spośród których jedno określono w ekspertyzie jako "nieusuwalną wadę prawną". Decyzja ta zachwieje przyszłością samorządu w Polsce i przyczyni się do patologicznej bierności, do nawyku unikania inwestowania w przyszłość swoich gmin, aby ustrzec się przed utratą wypracowanych dóbr. Jako że definitywnie rozbija ona związek między pracą a nagrodą, zachwieje też ogólną wiarą w praworządność. Z perspektywy miasta, sankcjonuje ona jednoznacznie negatywne procesy, takie jak eksurbanizacja, centralizacja, brak planowania, niezrównoważony rozwój, konsumpcyjne podejście (niekończąca się pętla „zużyj – wyrzuć – zażądaj nowego”), uzależnienie od zewnętrznych środków, obcych inwestycji, kredytów i dóbr wypracowywanych przez sąsiednie samorządy, a także odwrót od subsydiarności w kierunku autorytarności.

Mieszkańcy gmin, zarówno części przyłączanych do Opola, jak i części pozostawianych bez dotychczasowych głównych źródeł budżetu, przez ok. 14 miesięcy wykorzystali już wszystkie znane sobie formy odwoływania się, zwracania na swój problem uwagi osób decyzyjnych, autorytetów i opinii publicznej i protestowania, zanim zdecydowali się na tak dramatyczną formę. Od ponad roku próbują się przebić przez ścianę medialnych półprawd, proceduralnych obiegów zamkniętych i administracyjnych zapór, wciąż nie tracąc wiary, że za rządową decyzją o podtrzymaniu podziału ich gmin stoi jedynie niewiedza. Towarzyszę im przy tym i naocznie potwierdzam, że charakter ich zmagań da się przyrównać tylko do „Procesu” Kafki. Obecnie powierzyli swoją sprawę profesjonalnemu mediatorowi. Wskutek głodówki tracą siły, w ich organizmach zachodzą nieodwracalne zmiany; sześć razy dochodziło do interwencji służb medycznych. Kilkoro protestujących musiało, ze względu na pogorszenie się stanu ich zdrowia potwierdzone przez lekarzy, przerwać głodówkę.

To wszystko pośrednio, niemniej jednak poważnie, obarcza moje sumienie. Mogę nie popierać formy protestu, która tylko potęguje straty poniesione przez mieszkańców gmin, ale nie mogę głodującym odmówić całkowitej słuszności argumentów, całkowitego prawa do bronienia faktycznie zagrożonych uniwersalnych wartości będących także moimi wartościami, ani też całkowitego przekonania, że już tylko taka forma protestu została do dyspozycji.

Jestem opolanką i nie godzę się na wieloraką krzywdę tych ludzi, która wynika z rozbioru gmin. To na progu mojego miasta odbywa się ta głodówka.

Nie godzę się na to, żeby władze samorządowe wraz z posłami PiS i ministrami aż tak niestandardowo posługiwały się mandatem społecznym, jaki uzyskali oni od mieszkańców mojego miasta i okręgu wyborczego w wyborach 2014 i 2015. Zostanie zapamiętane, że to Opole wybrało Prezydenta Miasta i Radę Miasta o takim właśnie poziomie empatii i podejściu do swoich obowiązków. Zostanie zapamiętane, że to Polacy zażyczyli sobie przedstawicieli, którzy będą nie tylko deptać godność innych narodowości, ale i imputować obce obywatelstwo im samym. Osoby na stanowiskach wymagających nienagannego poszanowania prawdy są zdeterminowane funkcjonować poza rzeczywistością: posuwać się nawet do oskarżeń o rzucanie kamieniami w miejscu, gdzie kamieni nie ma. Nie spieszą się też z przeprosinami ani nie przyznają się do błędu. Co szokuje najmocniej, o ewentualności śmierci uczestników głodówki niektórzy z nich mówią publicznie bez drgnięcia powieką. Takie usposobienie w przypadku służby samorządowi i narodowi jest niedopuszczalne.

W odniesieniu do 'kontraktu społecznego', który Prezydent Miasta podpisał sam ze sobą i w który oficjalnie uwierzył zarówno wojewoda opolski, jak i Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji, wyrażam brak wiary i zaufania, poparty naocznymi obserwacjami dotychczasowej polityki obecnej kadencji samorządu Opola, także wobec podstawowych i uniwersalnych potrzeb dotychczasowych mieszkańców mojego miasta. Oto analityczne wyjaśnienie:

Obietnica 1 – utrzymanie placówek oświatowych (szkoły i przedszkola). W budżecie miasta zabezpieczono kwoty na szkoły i przedszkola w zajętych sołectwach, ale nie na te w pozostałej części gmin. Będą one zagrożone wygaszaniem i likwidacją, podobnie jak placówki ochrony zdrowia, kultury i sportu. Znany jest budżet tylko na rok 2017, a praktyka dotychczasowa uczy, że środki w budżecie miasta bywają wielokrotnie przesuwane.

Obietnica 2 – utrzymanie i modernizacja istniejącej infrastruktury technicznej, komunalnej i zabytkowej. Również dotyczy to tylko zajętych sołectw; pozostałe części gmin będą musiały zacząć na tym poważnie oszczędzać. Już pierwsze dni pokazały, że o chodniki i drogi rowerowe w nowych dzielnicach nie będzie się dbać, podobnie zresztą jak w centrum miasta – i to do tego stopnia, że z dnia na dzień stracą one drożność aż do ustąpienia śniegu i mrozu. Prezydent Wiśniewski wielokrotnie wypowiadał się z pogardą o konieczności dbania o chodniki, którymi nie można się pochwalić. Uwzględniwszy podejście Prezydenta Miasta i MZD do spuścizny wielokulturowej, jakie ujawniło się podczas forsowania trasy średnicowej przez historyczną wyspę Pasiekę, źle to wróży przyszłości zabytków i terenów przyrodniczych oraz rekreacyjnych na terenie anektowanych sołectw.

Obietnica 3 – kontynuacja rozpoczętych inwestycji w zakresie infrastruktury technicznej i komunalnej. Opole przejęło infrastrukturę sumiennie konserwowaną, w dobrym stanie, niewymagającą wielu nakładów. Tymczasem priorytetem obecnych władz Opola jest rozbudowa dróg samochodowych, bez uwzględniania racjonalnych potrzeb ani też konieczności zachowania – zgodnie z zasadą zrównoważonego rozwoju – wszystkiego, co mogłoby kolidować z tymi trasami. Dla celu budowania dróg i węzłów oraz dodawania pasów ruchu dla samochodów są one w stanie nie tylko zwężać chodniki i usuwać szpalery zdrowych drzew, ale i brać kredyty i zmniejszać dynamikę wychodzenia z zadłużenia. Obecną decyzję powiększenia Opola o teren przynoszącej podatki elektrowni wiążę właśnie z planami niekontrolowanego rozrostu sieci dróg samochodowych; znajduje to także potwierdzenie w niedawnych wypowiedziach Prezydenta Miasta.

Obietnica 4 – utrzymanie i wsparcie działalności Ochotniczych Straży Pożarnych. Dotychczasowe dzielnice Opola nie widziały w ostatnim czasie zdecydowanych kroków w kierunku usprawnienia działań OSP, z wyjątkiem ubiegłorocznej modernizacji pomieszczeń remizy w Szczepanowicach. Dzielnica Nowa Wieś Królewska przez 62 lata w granicach Opola nie doczekała się remizy i musi funkcjonować mimo odcięcia z obu stron barierami komunikacyjnymi (uczęszczanymi torowiskami, na przejazdach czeka się nawet kilka minut).

Obietnica 5 – utrzymanie i wsparcie działalności placówek kulturalnych. Życie kulturalne gmin skupiało się głównie w centralnych miejscowościach, które nie zostały przyłączone do Opola i nie będą w stanie go utrzymać na dotychczasowym poziomie. Sam dobrzeński GOK, w którym obecnie trwa głodówka, będzie wygaszany. W tym niepozornie wyglądającym ośrodku toczy się bogate życie kulturalne i sportowe; wieczorami dobiegają z niego dźwięki muzyki w różnych stylach, a efekty tej pracy można poznać po licznych międzynarodowych dyplomach, nagraniach w Internecie, występach podczas gali i festynów. Nacisk jest położony nie na monumentalne gmachy i kupowanie za wszelką cenę udziału w ekstraklasie, ale na rozwój wewnętrzny, za zdrowie ciała i ducha i na radość oraz poczucie spełnienia członków ok. 60 grup zainteresowań w różnych wiekach i o różnych poziomach umiejętności. Członkowie i instruktorzy pochodzą także z innych gmin, włącznie z Opolem. Nie słyszało się tam też o typowych dla Opola przepychankach kadrowych. Jeszcze w październiku 2015 r. władze gminy snuły plany generalnego remontu i rozbudowy budynku za 11 milionów i miały już projekt (w tym samym czasie Prezydent Opola nie ujawnił się z planowanym właśnie  rozbiorem gminy). W obecnej sytuacji trzeba z remontu zrezygnować, a budynkowi grozi zamknięcie przez nadzór budowlany. Redukowane jest też zatrudnienie, stąd liczny udział pracowników ośrodka w głodówce, włącznie z jego dyrektorem. Tymczasem Opole przejęło m.in. świeżo wyremontowaną salę wiejską w Borkach.

Obietnica 6 – wsparcie organizacji pozarządowych, w tym wsparcie działalności organizacji i stowarzyszeń zajmujących się zachowaniem i rozwojem tożsamości kulturowej mniejszości narodowych. Negatywny stosunek władz Opola do mniejszości niemieckiej jest powszechnie znany. Same władze Opola utrzymują, że wystarczającymi dowodami ich wspaniałomyślności są: przyznanie honorowego obywatelstwa Opola piłkarzowi Mirosławowi Klose i niewyrządzanie krzywdy prawomocnie wybranemu radnemu z mniejszości niemieckiej. Jednocześnie Internet pełen jest urągania i inwektyw pod adresem faktycznych i domniemanych Niemców. Przy tak niskich standardach nie należy się dziwić, że wszelkie NGO, nie tylko związane z mniejszościami narodowymi, muszą bardzo uważać na to, w jaką działalność się angażują. Wielokrotnie w opolskich NGO dyskretnie odmawiano mi współpracy w zakresie podnoszenia jakości życia i bezpieczeństwa w przestrzeni publicznej albo proszono o nieujawnianie moich związków z nimi w obawie o utratę dotacji. Ostrożność ta bywa na wyrost i wpisuje się w klimat nieufności, jakim Opole wyróżnia się na tle wszystkich odwiedzonych przeze mnie miejsc w Polsce i w Europie. Albowiem ostatecznie priorytet zyskują i tak wybrane NGO zajmujące się sportem.

Obietnica 7 – przekształcenie sołectw w rady dzielnic z budżetem na poziomie 100 tys. złotych. Ani pod względem prestiżu, ani pod względem autonomii, ani pod względem finansowania, rady dzielnic nie są w stanie konkurować z radami sołectw i gmin. Obecne opolskie rady dzielnic są w pełni podporządkowane władzom miasta, ich członkowie muszą szczególnie uważać na słowa i gesty, bywają represjonowani nawet przez innych członków (np. blokowani i cenzurowani przez nich na oficjalnych stronach dzielnic). Wszelkie osiągnięcia rad dzielnic mogą też zostać w każdej chwili obrócone wniwecz poprzez decyzję o przeforsowaniu specustawą nowej drogi samochodowej w najmniej nadającym się do tego miejscu.

Obietnica 8 – wsparcie przedsiębiorców z wykorzystaniem systemu ulg miejskich. W Opolu pierwszeństwo ma obcy inwestor, któremu stwarza się preferencyjne warunki, lokuje się w strefie ekonomicznej, zezwala się na usuwanie zieleni i reorganizację skrzyżowań z wielką krzywdą dla pieszych i rowerzystów oraz dla ruchu lokalnego, a którego nie rozlicza się z obietnic. Jeszcze w roku 2016, w kontekście powiększenia Opola, Prezydent Miasta mówił o konieczności lokowania hipermarketów w centrum, choć mamy już ich tam stanowczy przesyt, generują one ruch samochodowy i wyniszczyły lokalny rynek handlu. Opolski Rynek to martwa strefa z bardzo wysokimi opłatami za wynajem, a na znak braku aprobaty dla mikroprzedsiębiorców, uporczywie likwidowane są małe sklepy, warsztaty oraz kioski. W związku z utratą przez Świerkle statusu wsi, znany polski inwestor wycofał się z dużej inwestycji wymagającej ulgi wiejskiej, mogącej umożliwić powrót z zagranicy licznym polskim pracownikom upraw i ogrodnictwa, a dzięki temu połączenie rodzin.

Obietnica 9 – utrzymanie oraz modernizacja zieleni i terenów rekreacyjnych. Stosunek UM i MZD do zieleni jest jednoznaczny. Od wielu lat nie powstała żadna nowa forma ochrony przyrody. Ostatni pomnik przyrody, piękny zdrowy dąb pamiętający Piastów Opolskich, ustanowiony pomnikiem w 2014 roku, nie doczekał się nawet tabliczki, a już ma być usunięty wraz z innym pomnikowym dębem i sąsiednimi wartościowymi drzewami zabytkowego Parku Nadodrzańskiego, znanego widzom Festiwalu Opolskiego. Powodem jest planowana trasa średnicowa przeforsowana w konsultacjach przeprowadzonych w podobnie kontrowersyjny sposób jak konsultacje w sprawie powiększenia Opola. Wyspę Bolko, funkcjonującą jako trzon Zielonych Płuc Opola, nieustannie trzeba bronić przed niedorzecznymi decyzjami; jest ona także coraz bardziej przekształcana w nielegalny parking, miejsce schadzek subkultur i psią toaletę. Opole usuwa (także w sezonie lęgowym) więcej drzew niż nasadza, a nasadzenia są zaniedbywane i w ostateczności również usuwane. Utrzymanie jesienne zieleni, w tym miejskiego parku, polega na bieganiu z hałaśliwymi dmuchawami spalinowymi i wzbijaniu kurzu, przy znacznym przekroczeniu pyłów zawieszonych, zwłaszcza frakcji PM10. Faktyczną władzę nad zielenią od dawna pełni Miejski Zarząd Dróg, któremu w grudniu 2016 już oficjalnie przekazano zagrożone dwiema trasami samochodowymi Zielone Płuca Opola. Nowe dzielnice są szczególnie narażone na zniszczenia terenów zielonych, bo przestały obowiązywać mpzp, a plany władz miasta co do "rozwoju" owych terenów są wielką niewiadomą.

Obietnica 10 – objęcie publiczną komunikacją przez MZK Opole. Autobusy faktycznie zaczęły kursować do nowych dzielnic, choć nic nie stało na przeszkodzie, żeby komunikacja zbiorowa docierała do tych miejsc bez wchłaniania ich do Opola. Od dawna mamy już linie MZK do tak odległych miejsc jak Wawelno czy Pucnik. W sferze marzeń pozostaje też komunikacja aglomeracyjna, choć należałoby właśnie teraz korzystać z programów unijnych. Przejazd autobusów MZK trwa długo ze względu na konieczność wyczekiwania za licznymi samochodami urzędników w centrum miasta i mieszkańców naśladujących ich, zwabionych darmowym kwadransem za parkowanie w strefie. Przez to komunikacja zbiorowa nie ma szans stać się niezawodną, a bez niezawodności nie zastąpi samochodów. Wydłużenie linii spowoduje dalsze opóźnienia i nakłady finansowe. Na krytykę zasługuje też fakt, że kierowcy autobusów nie wydają reszty za bilet (np. kwoty 4 zł), nawet w dni wolne od pracy, kiedy są zamknięte kasy i banki. Mimo wszystko, opolski MZK działa dość dobrze, tyle że władzom nie zależy na zwalczaniu negatywnych stereotypów wokół niego. Zaprzepaszczają tym samym szansę na przekonanie zwolenników samochodów do próbnej jazdy. Obietnica przedłużenia linii do Brzezia i Świerkli została ogłoszona już w listopadzie 2015 jako marketingowe uzasadnienie rozbioru gmin, na co mieszkańcy gmin zareagowali oburzeniem. Zgodnie z moimi obawami, z przekory dla władz Opola nie chcą oni korzystać z autobusów i utrwalają złe nawyki komunikacyjne, a autobusy jeżdżą puste.

Obietnica 11 – objęcie programem „Karta Opolska Rodzina” – wstęp do obiektów miejskich za złotówkę. Podobnie jak powyżej, zadziałała przekora i wielkie poczucie krzywdy. Moi Sąsiedzi czują się poszczuci i niezrozumieni przez władze i mieszkańców miasta, stracili chęć do odwiedzania naszych teatrów i kin. Na forach profesjonalni siewcy nienawiści rozliczają ich nawet z zakupów w opolskich hipermarketach. Przede wszystkim, mieszkańcy gmin teraz nie myślą o rozrywkach: gromadzą się całymi rodzinami w GOK-u, tam wraz z głodującymi obchodzą urodziny i tam tracą całe dni i noce na naprzemiennym złorzeczeniu i modlitwach: głównie na rozmyślaniu, jak zakończyć gehennę podziału i nieuzasadnionego bankructwa ich wspólnie wypracowanego dobra.

Wiele aspektów strat i zniszczeń, które pociągnął za sobą pomysł powiększenia Opola, nie zostało ujętych w tej analizie: jedynie te, które obrazują absurd 'kontraktu'. Obietnice te ani nie odzwierciedlają realnych potrzeb mieszkańców gmin, które mają wymiar głównie  ponadmaterialny – przede wszystkim, chęć zachowania wspólnoty i życia bez zbędnych podziałów i budzonych upiorów przeszłości – ani nie mają pokrycia. Nie istnieje dokument, który zapewniałby zabranym ani tym bardziej odrzuconym częściom gmin gwarancję dotrzymania tego kontraktu, zwłaszcza w kolejnych latach.

Licząc na to, że Pani Premier leży na sercu dobra zmiana i odnowa moralna Polski, dziękuję za przyjrzenie się zamierzeniom, metodom i efektom działań osób, które reprezentują Pani Premier ugrupowanie i jego otoczenie, władzę lokalną i centralną, kształtując poziom zaufania do nich. Uprzejmie proszę o wyznaczenie spotkania z moimi protestującymi Sąsiadami, tak aby własnymi słowami przedstawili sytuację naszkicowaną niniejszym z perspektywy mieszkanki Opola. Nie wybaczę sobie, jeżeli ktokolwiek z nich wskutek przedłużającego się protestu głodowego i wielkiej nadziei na spotkanie z Panią Premier straci zdrowie albo i życie. Niestety, z mojego punktu widzenia wygląda to coraz realniej.

Z poważaniem,
Elżbieta Flisak

 

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Zawsze Pewnie, Zawsze Konkretnie