Co się dzieje w spółce miejskiej Wodociągi i Kanalizacje (WiK), której prezesem jest Ireneusz Jaki, ojciec Patryka Jakiego, europosła Solidarnej Polski i wpływowego polityka Zjednoczonej Prawicy? Czy to walka polityczna między prezydentem Arkadiuszem Wiśniewskim i jego niedawnymi jeszcze sojusznikami, czy też w spółce rzeczywiście doszło do nadużyć?  No i czy afera w WIK doprowadzi do podwyżki cen wody i ścieków dla mieszkańców Opola?

Kto mąci w spółce Wodociągi i Kanalizacje i przerzuca się „ściekami”

fot. WiK

Pytań jest wiele, na żadne nie ma dotąd wyczerpującej i jasnej odpowiedzi, a obie strony przerzucają się oskarżeniami. Bezdyskusyjne jest, że w miniony czwartek do spółki WiK weszli policjanci z wydziału do walki z Przestępczością Gospodarczą Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu. To postępowanie nadzorowane jest przez wydział do spraw przestępczości gospodarczej Prokuratury Okręgowej w Opolu. Wcześniej do prokuratury wpłynęło zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa.

– Istotnie, w zeszłym tygodniu zostały przeprowadzone czynności przeszukania w siedzibie spółki, mające na celu zabezpieczenie określonej dokumentacji oraz cyfrowych nośników informacji – mówi lakonicznie Opowiecie.info prokurator Stanisław Bar, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Opolu, zastrzegając, że nie może udzielić na tym etapie informacji. – Są to czynności podejmowane w ramach śledztwa prowadzonego w sprawie działania na szkodę tejże spółki, to jest występku z art. 296 kk. Teraz te dokumenty poddawane są analizie, a cyfrowe nośniki informacji i komputery będą poddawane analizie przez biegłego informatyki.

Nieoficjalnie wiadomo, że to prezes WiK, Ireneusz Jaki, złożył doniesienie na dwóch innych członków zarządu spółki, wiceprezesów Sebastiana Paronia i wiceprezes Agnieszkę Maślak zaufanych ludzi prezydenta Arkadiusza Wiśniewskiego. Dotyczy ono złamania prawa przy przetargu na zakup energii elektrycznej dla spółki.

Wiceprezes: prezes o wszystkim wiedział

Ireneusz Jaki został prezesem WiK po wygranej przez Arkadiusza Wiśniewskiego wyborów na prezydenta Opola w 2015 roku. W zwycięstwie walnie pomogli mu politycy Solidarnej Polski, Patryk Jaki i Janusz Kowalski, więc nominację dla Ireneusza Jakiego wszyscy odebrali jako polityczną spłatę długów przez prezydenta Wiśniewskiego. Jego sojusz z Solidarną Polską przetrwał wiele lat, dopiero w minionym roku zaczęło się coś psuć. A od piątku ze strony ratusza padają pod adresem ojca Patryka Jakiego m.in. zarzuty o drastyczny mobbing (takiego słowa użyto w rozmowie z Opowiecie.info – red.) w WiK oraz zawyżanie sobie pensji.

– Prezydent Opola umieścił w zarządzie spółki swoich ludzi dla ograniczenia władzy prezesa Ireneusza Jakiego, a także by ograniczyć istniejący mobbing pracowników – mówi informator Opowiecie.info. – Trudno jednak powiedzieć, czy ten nadzór właścicielski w spółce istniał, a teraz, kiedy to szambo wybiło, wszyscy przerzucają się „ściekami”.

Sebastian Paroń, wiceprezes ds. ekonomicznych WiK, w piśmie przesłanym do Opowiecie.info twierdzi, że było inaczej niż przedstawiono w jednostronnym artykule NTO, należącej do spółki PKN Orlen.

Wiceprezes Paroń zapewnia, że cały zarząd WiK był na bieżąco informowany i brał udział w przygotowaniu przetargu na dostawę energii elektrycznej, a w jego rozstrzygnięciu brał udział prezes Ireneusz Jaki. Według niego, to, co robi teraz prezes Jaki, to działanie celowe, które ma odwrócić od niego uwagę.

Sebastian Paroń twierdzi także, że nieprawdą jest, iż przyczyną wzrostu cen za wodę i ścieki jest zerwana umowa ze spółką dostarczycielem prądu. Jak przekonuje, na ten wzrost cen wpłynęła inflacja i wysokie uposażenie prezesa Ireneusza Jakiego, „niemal półmilionowa pensja” (roczna – aut.). Wiceprezes podkreśla, że w minionych latach to prezes Jaki występował o zmiany taryf na wodę i ścieki, które poskutkowały podwyżką cen wody o 20 proc., a ścieków o 14 proc. w ciągu dwóch lat, kiedy inflacja jeszcze nie szalała.

 Pismo od Sebastiana Paronia

Cały Zarząd Spółki był na bieżąco informowany brał udział w przygotowaniu przetargu na dostawę energii elektrycznej, jego rozstrzygnięciu i podjętej decyzji o ugodzie. Wyłączanie z tego prezesa Jakiego nie ma podstaw w dokumentach dostępnych w Spółce. Nie do przyjęcia jest założenie, że prezes Zarządu nie wie, co dzieje się w kierowanej przez niego Spółce i nie ponosi za to odpowiedzialności.

Zarząd Wodociągów i Kanalizacji w Opolu oraz pracownicy Spółki odnoszą wrażenie, że wyciąganie kwestii przetargu sprzed dziewięciu miesięcy jest próbą odwrócenia uwagi od szeregu zarzutów (w tym o mobbing) stawianych prezesowi Jakiemu przez pracowników Spółki. Obecnie Zarząd Spółki podejmuje zintensyfikowane czynność w celu weryfikacji napływających do Spółki informacji o licznych nieprawidłowościach. Analogiczne czynności podejmuje również Rada Nadzorcza. O wynikach ustaleń będziemy informować na bieżąco.

W sprawie przetargu oświadczamy, że spółka Elektrix SA wycofała się z umowy, w wyniku czego poniosła stratę wysokości co najmniej 1 miliona złotych. Tego samego dnia firma Elektrix SA wycofała się z kilku innych umów, m.in. w Rzeszowie czy Warszawie (rządowa Sieć Badawcza Łukasiewicz).

W wyniku przeprowadzonego postępowania przetargowego, oferta Elektrixu była najkorzystniejsza. Zgodnie ze stanowiskiem radcy prawnego WIK brak aktualnego zaświadczenia o niezaleganiu ze składkami ZUS należy traktować wyłącznie jako oczywistą pomyłkę, tym bardziej, iż po dalszej weryfikacji stwierdzono, że spółka Elektrix nie posiadała zaległości w ZUS. Zatem brak wyżej wymienionego zaświadczenia nie powodował nieważności umowy.

Decyzja o zawarciu ugody (ze spółką Elektrix – aut.) była wynikiem stanowiska całego Zarządu Spółki.

 Solidarna Polska broni Ireneusza Jakiego

W poniedziałek konferencję prasową zwołał Sławomir Batko, opolski radny Solidarnej Polski. Jego przekaz był jednoznaczny: w WiK wszystko szło dobrze, dopóki prezydent Wiśniewski nie wsadził do spółki swoich ludzi.

– Ta spółka była przez wiele lat bardzo dobrze zarządzana, to spółka, która modernizowała, inwestowała i przynosiła zysk – mówił Sławomir Batko. – Dzięki temu do budżetu miasta wpływała dywidenda.

Batko podkreślił, że w ub.r. nastąpiły w zarządzie zmiany o pojawiły się w nim osoby bezpośrednio związane z Arkadiuszem Wiśniewskim, prezydentem Opola.

Kto mąci w spółce Wodociągi i Kanalizacje i przerzuca się „ściekami”– Między innymi bardzo zaufany człowiek pana prezydenta Sebastian Paroń – mówił na konferencji Sławomir Batko. – A dzisiaj mamy do czynienia z pewnymi nieprawidłowościami, które pojawiły się w ubiegłym tygodniu i mnie osobiście niepokoją. Bo spółka rozpisała przetarg na zakup energii elektrycznej a przetarg wygrała spółka, która, w ogóle z przyczyn formalnych nie powinna brać w nim udziału. Spółka, która ma wątpliwą przeszłość, zerwała umowę po dziewięciu dniach od jej podpisania. W związku z tym spółce należało się odszkodowanie, ale podpisano porozumienie, zgodnie z którym WiK z części odszkodowania zrezygnował.

Radny Batko mówił, że sytuacja WiK jest teraz trudna i musi kupować energię po cenach rynkowych, wyższych, niż zakładano.

– Teraz rada miasta, jako organ kontrolny, musimy przyjrzeć się tej sytuacji, to musi być transparentne – mówi radny Sławomir Batko z Solidarnej Polski. – Znamy sprzed dwudziestu lat „aferę ratuszową”, to niechlubna przeszłość Opola, dlatego nie możemy do tego dopuścić.

Opowiecie.info zwróciło uwagę, że „afera ratuszowa” to afera korupcyjna, czy więc do takich rozmiarów porównuje radny to, co aktualnie dzieje się w WiK?

– Tylko nawiązuję do tego, bo wiemy, że tam także chodziło o przetargi, tam zapadały wyroki skazujące – tłumaczył się Sławomir Batko. – Absolutnie nie porównuję, ale przestrzegam jedynie, że musimy szybko te sprawę wyjaśnić, bo sprawa z przetargiem WiK budzi nasze głębokie zaniepokojenie.

Czy radni biorą pod uwagę, że prezes Ireneusz Jaki może zostać odwołany?

– To są decyzje leżące w gestii właściciela i rady nadzorczej spółki, w ten proces nie możemy ingerować, a w świetle informacji, które się pojawiają, raczej zastanawiałbym się nad pozostałymi członkami zarządu – zripostował radny Batko. – To wszystko jest do wyjaśnienia, to należy do właściciela i organu nadzorczego spółki.

Opowiecie.info zauważyło, że radny zakłada, iż mobbingu w WiK nie było.

– Zarzut o mobbingu zbiegł się z informacją o przetargu, więc to jest zastanawiające, więc dlaczego to wypłynęło teraz, skoro się twierdzi, że proceder miał już długo trwać – odpowiedział Sławomir Batko. – Budzi to więc moje wątpliwości, ale każde doniesienie o mobbingu powinno być wyjaśnione.

Opozycja: Kto kontroluje WiK, prezydent, czy prezes?

Co się dzieje w WiK, w bardzo ważnej dla mieszkańców Opola miejskiej spółce? Kto jest za to odpowiedzialny? O to, jak całą tę aferę widzi opozycja, Opowiecie.info zapytało Przemysława Pośpieszyńskiego, przewodniczące klubu radnych Platformy Obywatelskiej w Radzie Miasta Opola.

– Kto tak naprawdę odpowiada za ten przetarg, czy to ludzie od prezydenta, czy prezes Ireneusz Jaki? – pyta Przemysław Pospieszyński. – Więc co, prezes nie wie, co się dzieje w spółce? Tutaj, póki co, jest wiele pytań bez odpowiedzi. To spółka miejska i wszyscy nagle są zaskoczeni, że prezes Jaki zarabia za dużo, a to przecież Miasto Opole ma większościowy udział w WiK, kontroluje spółkę, to rada nadzorcza ustala wynagrodzenie zarządu. Wychodzi więc na to, że prezydent stracił kontrolę nad spółką miejską. To jest skandaliczne, bo z mediów miejskich wynika, że WiK kontroluje wyłącznie prezes Jaki.

Radny Pospieszyński zauważa, że umowa prezesa Jakiego była przedłużana wielokrotnie, od kiedy został powołany na to stanowisko. A teraz ratusz ma pod jego adresem mnóstwo uwag, które nie dotyczą przecież ostatnich tygodni, ale lat.

– Ten deal prezydenta z Solidarną Polską odbija się wszystkim czkawką, a najbardziej szkoda mobbingowanych ludzi, jeśli to jest prawda z tym mobbingiem – dodaje radny. – Zarzuty są z obu stron dość mocno obciążające. Faktem jest, że spółka WiK rozstrzygnęła przetarg z firmą, która się po dziewięciu dniach wycofała. I prezydent tego nie neguje, tak samo, jak pan Jaki, że spółka kupuje teraz droższy prąd, bo ma umowy awaryjne i kupuje po cenach rynkowych. Miasto nie dementuje tego, że od początku roku to 1,5 mln złotych więcej, że spółka przepłaca za zakup energii.

Według Przemysława Pospieszyńskiego, osobną sprawą jest, że nagle, z dnia na dzień, dowiadujemy się, iż prezesowi Jakiemu zarzuca się stosowanie mobbingu wobec pracowników.

– Po takich oskarżeniach prezes powinien być zawieszony do wyjaśnienia i powinny być podjęte jakieś kroki – podkreśla radny. – Ale ani nie było zgłoszenia do PIP, która takie sprawy bada, ani sam wiceprezes WiK Sebastian Paroń nie reagował. Powinno być postępowanie wewnętrzne. Dlaczego ta sprawa nie ujrzała światła dziennego, skoro to już działo się długo?

Do akcji wkracza Janusz Kowalski

Pytanie tylko, czy obu stronom tej wojny zależy na wyjaśnieniu wszystkich okoliczności afery. Każda ma swoją narrację i nie odnosi się do zarzutów przeciwnika. W środę poseł Janusz Kowalski ustawił się przed ratuszem i ogłosił, że w związku z aferą przetargową w WiK przeprowadzi kontrolę poselską wszystkich przetargów miejskich spółek, we władzach których zasiadał Sebastian Paroń.

Na pierwszy ogień ma pójść Zakład Komunalny, gdzie Paroń do połowy ub.r. był członkiem zarządu.

W odpowiedzi na konferencję Kowalskiego stanowisko ratusza przysłał Adam Leszczyński, rzecznik prezydenta Wiśniewskiego:

„Źle wygląda sytuacja, w której poseł Janusz Kowalski, związany towarzysko i partyjnie z synem prezesa Ireneusza Jakiego, chce wyjaśniać „aferę Jakiego” w opolskiej spółce WiK. Z góry wiadomo, że chodzi o odwrócenie uwagi od mobbingu, do którego miało dochodzić w spółce. W związku z tym pytamy, czy poseł Kowalski te kwestie też będzie wyjaśniać? Proponujemy również Panu posłowi, żeby wyjaśnił aferę respiratorową, albo wytłumaczył, jak to się stało, że w czasach, kiedy był ministrem, wydrukowano nikomu niepotrzebne karty wyborcze. Zmarnowano na to 70 mln zł publicznych pieniędzy, a sprawa nigdy nie doczekała się wyjaśnienia”.

 

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.