Państwowy paliwowy koncern PKN Orlen stał się w poniedziałek już oficjalnie największym właścicielem gazet regionalnych i lokalnych w Polsce. Wcześniej grupa Polska Press należała do niemieckiej Verlagsgruppe Passau, której właścicielem jest niemiecka rodzina z Bawarii.

PKN Orlen działa na modłę rosyjską, tak, jak Gazprom, który Władimirowi Putinowi zafundował suwenir w postaci kilkunastu najuważniejszych mediów. Polski koncern zafundował państwu rządzonemu przez PiS blisko 120 tygodników lokalnych, 20 dzienników regionalnych oraz prowadzone przez nich portale, które mają 17,4 mln uzytkowników.

Wielu dziennikarzy miało nadzieję, że Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) zablokuje transakcję, jako że koncentracja mediów w jednych państwowych rękach doprowadzi na rynku mediów do braku ich konkurencji. Niestety, 7 lutego UOKiK wydał na sprzedaż zgodę. Trudno tu mówić o niespodziance, gdyż na czele tego urzędu stoją ludzie mianowani przez PiS.

1 marca sfinalizowano transakcję o wartości 120 mln złotych, tym samym właściciele gazet regionalnych stał się koncern paliwowy, a Polska Press weszła w skład Grupy Kapitałowej Orlen.

Repolonizacja mediów była zapowiadana przez rząd od dawna, więc zakup grupy Polska Press to decyzja wyłącznie polityczna.  To nie histeria opozycji i dziennikarzy, jak przekonują niektórzy politycy PiS, gdyż media staną się tubą propagandową. Szczególnie Polacy doświadczą tego przed wyborami w 2023 roku. Natomiast 1 marca 2021 może stać się umowną data Orbanizacji, czyli przejmowania wzorca węgierskiego, gdzie w ostatnich dniach przestało nadawać już ostatnie wolne radio. To koniec wolnych mediów w Polsce i sparaliżowanie przez rząd PiS jednego z fundamentów demokracji, jakim jest prawo do wolności słowa i swobód wypowiedzi. Tego, co było celem walki  w Polsce dwóch pokoleń Polaków.

Prezes Orlenu Daniel Obajtek, wcześniej wójt Pcimia, porównywał zakup Polska Press Grupa do zakupu przez koncern Amazon amerykańskiego dziennika „Washington Post”. Ale to największa bzdura, którą trzeba demaskować, bo Amazon nie jest własnością państwa, jak PKN Orlen, a „Washington Post” nie zostało kupione za publiczne, a za prywatne pieniądze, poza tym nowy właściciel nie dokonał żadnych zmian w redakcji, jak też nie ingeruje w jej pracę.

PKN Orlen kupując Polska Press dostał potężne narzędzie wpływu, pokusie użycia którego z pewnością ulegnie PiS, tym bardziej że jego notowania ostatnio mocno spadają. Zaraz po podpisaniu umowy przedwstępnej kupna grupy PP, kiedy było już wiadomo, że nie ma odwrotu od tej transakcji i redakcja NTO, największego dziennika na Opolszczyźnie, także zostanie przejęta, jej naczelny Krzysztof Zyzik  w obszernym tekście  napisał między innymi:

„Kontrolowany przez władzę Orlen kupuje regionalne gazety i portale, w tym „Nową Trybunę Opolską” i nto.pl. To rodzi oczywiste zagrożenie dla wolności słowa. NTO zawsze była niezależna od polityków i taka pozostanie, dopóki będę miał na to wpływ”.

Pytanie tylko, do kiedy dziennikarze państwowych już gazet będą mieli na to wpływ. A „NTO” w swoich murach wychowała wielu wspaniałych i odpowiedzialnych za słowo dziennikarzy. Dinozaury dzisiejszego dziennikarstwa na Opolszczyźnie kończyły studia przed 1989 rokiem, nierzadko jako studenci strajkowali i walczyli o wolność słowa. Już jako dziennikarze zderzali się w redakcji ze starszymi kolegami, wywodzącymi jeszcze ze starej pezetpeerowskiej szkoły, z którymi trudno było się porozumieć.

To oni buntowali się, zakładając tygodnik Gazetę Opolską, gdzie, można powiedzieć, rozkoszowali się wolnością słowa i swobodą doboru tematów w wolnej, transformującej się Polsce. To oni mówili o obiektywizmie i etyce dziennikarskiej, przekazując z czasem te zasady i doświadczenie kolejnym pokoleniom młodych dziennikarzy. To były jeszcze czasy, kiedy wybór tego zawodu nierozerwalnie był związany ze sposobem na życie, a nie tylko wyborem zawodu. Mogło się wydawać, że tak będzie już zawsze i nigdy nie będzie powrotu do cenzurowania i pisania na zlecenie władzy. A jednak, jak widać, nic nie jest wieczne. Miejmy nadzieję, że to będzie przejściowe, jak pandemia. I minie, jak każda choroba.

 

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.